Film o życiu na froncie wojennym.
Reżyser: Geoffrey H. Mallins
Reżyser: Geoffrey H. Mallins
Kraj: Wielka Brytania
Czas trwania: 1h 14 min.
Pierwsza Wojna Światowa była pierwszą wojną dającą możliwość zastosowania nowego typu propagandy - ruchomych obrazów. Bitwa nad Sommą to przykład takiego właśnie filmu propagandowego posiadającego w dodatku walory artystyczne.
Co więc ten propagandowy dokument pokazuje? Przyznam, że byłem zaskoczony ukazanym w nim obrazem wojny, który streszczę w oparciu o sześć haseł.
Mamy wspaniałą artylerię. W Bitwie nad Sommą pokazano chyba kilkanaście różnych rodzajów haubic, moździerzy i innych urządzeń artyleryjskich, za pomocą których Brytyjczycy bombardują pozycje niemieckie przed rozpoczęciem właściwej ofensywy. Nacisk położony jest na zaawansowanie technologiczne armii Zjednoczonego Królestwa, która wysłanie swoich żołnierzy do krwawej walki poprzedza ostrzałem z imponujących niekiedy machin śmierci.
Wojna to nie miejsce dla indywidualistów. W filmie nie ma bohaterów. Nie ma też chyba ani jednego ujęcia pojedynczego żołnierza. Wszystkie sceny ukazują grupy równo maszerujących, współpracujących ze sobą ludzi wykonujących różne zadania. W zasadzie (z jednym wyjątkiem o którym za chwilę) trudno byłoby wskazać jakąkolwiek charakterystyczną postać. Bohater filmu jest grupowy - armia harmonijnie wykonująca swoje zadania niezależnie od sytuacji.
Nawet w wojennym chaosie panuje ład. Bitwa nad Sommą ukazuje dobrą organizację Aliantów. Poczynając od równo maszerujących szeregowców, poprzez wszechobecne na froncie konie pociągowe i kawaleryjskie, wspomniane już cuda techniki wojskowej, aż po francuskie wieśniaczki doglądające upraw tuż za linią frontu. Nawet niemieccy jeńcy wojenni maszerują karnie i posłusznie, eskortowani przez nielicznych alianckich strażników.
Nasi przeciwnicy to też ludzie. Bardzo wyraźne, jakże odmienne od znanych z II Wojny Światowej migawek przesłanie. Właściwie najważniejsza prawda wynikająca z tego filmu. Żołnierze niemieccy ukazani są jako tacy sami ludzie jak ich brytyjscy przeciwnicy. Nie odbiegają od nich wyglądem fizycznym, właściwie momentami trudno jest ich odróżnić, na przykład kiedy jako wymieszana ze sobą grupa rannych z pola bitwy wracają zwycięzcy i ich jeńcy. Podkreślane jest, że Niemcy otrzymują taką samą pomoc medyczną jak Brytyjczycy, widzimy także, że są traktowani w sposób przyzwoity. Niezależnie od tego, jak wiele w tym z propagandy, przesłanie to jest pokrzepiające i jednocześnie przypomina, jak wielka zmiana w świadomości Europejczyków dokona się w ciągu kolejnych dwudziestu-paru lat.
Wojna to nie tylko walka. Widzimy żołnierzy posilających się, wykonujących różne zadania logistyczne, czyszczących broń, odpoczywających. Sam bój, pomijając sceny artyleryjskie, zajmuje nie więcej niż końcową 1/3 filmu.
Wojna to sprawa krwawa i poważna. Choć efekty walki widzimy dopiero pod koniec filmu, twórcy nie próbują niczego lukrować. Najpierw widzimy leje po bombach i rannych wlokących się z pola bitwy. Jedyne charakterystyczne postacie, sportretowani wcześniej oficer i jego pies - maskotka oddziału - leżą bez życia, podobnie jak zmiecione ogniem nieprzyjaciela konie. Najbardziej wstrząsające jest wieńczące film długie, panoramiczne ujęcie zrujnowanej ogniem artyleryjskim wioski - zgliszcza budynków i wypalona ziemia. Nie jest to kojarząca się z amerykańską propagandą wesoła wojenka, nie ma miejsca na bohaterszczyznę. Po przygnębiającym obrazie pobojowiska wracamy do okopów. Alianci odpoczywają, dochodzą o do siebie po pierwszych pięciu dniach ofensywy, podczas których posunęli się naprzód. Rozpoczyna się ostrzał artyleryjski przygotowujący grunt pod kolejny atak za parę dni. Bitwa nad Sommą potrwa jeszcze kilka miesięcy.
Artystyczna propaganda potrafi być bardzo przekonująca. W przypadku Bitwy nad Sommą twórcy postawili na realizm, za pomocą prostych środków ukazując wojenne życie. Co ciekawe, film nie usiłuje wprowadzać żadnej narracji - nie dowiadujemy się niczego o strategicznej otoczce bitwy, nie otrzymujemy również podanego na tacy żadnego wartościowania sytuacji. Odniosłem raczej wrażenie, że wszyscy uczestnicy konfliktu znaleźli się w nim nie do końca z własnej woli i muszą po prostu doprowadzić ten przykry obowiązek do końca. Bitwa nad Sommą nie narzuca jednak żadnych wniosków. Każdy musi je wyciągnąć sam. I za to otrzymuje 8 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz