Film o resocjalizacji trudnej młodzieży
Reżyseria: Nikołaj Ekk
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 1 h 46 min.
Występują: Nikołaj Batałow, Tsifan Kyriya, Michaił Dżagofarow, Michaił Żarow
Bezprizorni to radzieckie określenie dzieci ulicy - grupy, która we wczesnych latach komunizmu bardzo licznie występowała w rosyjskich miastach. Były to sieroty wojenne, uciekinierzy z domów poprawczych lub po prostu dzieci patologicznych rodziców, które wolały ulicę od ojcowskiego pasa. Wielu z nich parało się drobnymi kradzieżami, rozbojami i innymi przestępstwami. Bezprizorni byli tak liczni, że bolszewicy postawili sobie za cel okiełznanie tej grupy i włączenie jej na powrót do socjalistycznego społeczeństwa. Film Bezdomni, będący pierwszą radziecką dźwiękówką, opowiada o wyidealizowanym przykładzie takiej resocjalizacji.
W pierwszych scenach filmu poznajemy gang moskiewskich bezprizornych - odzianych w łachy, brudnych ulicznych opryszków dopuszczających się rozmaitych przestępstw. Głową szajki jest dorosły Fomka Żigan, który żyje w dostatku, czerpiąc zyski z handlu kradzionym przez wyrostków towarem. Pewnego dnia jego banda pada ofiarą łapanki urządzonej przez milicjantów. Chłopcy trafiają przed specjalną komisję szukającą rozwiązania problemu ich bezdomności. Grupa zostaje oddana pod opiekę pomysłowemu wychowawcy Nikołajowi Sergiejewowi, który zamierza poddać ich autorskiemu programowi resocjalizacji. Mianowicie bezprizorni będą przebudowywać znacjonalizowany syberyjski monastyr na piękny kołchoz. Fomka Żigan nie zamierza jednak tak łatwo pozwolić na odebranie mu jego źródła dochodu.
Bezdomni są filmem dość kontrowersyjnym. Propagandowy, lukrowany portret sowieckich władz walczących o przywrócenie trudnej młodzieży społeczeństwu jest kłamliwy. W rzeczywistości zdecydowaną większość bezprizornych resocjalizowano w łagrach, stosując drakońską dyscyplinę. O skali zakłamania świadczy choćby dedykacja filmu "wielkiemu przyjacielowi młodzieży" Feliksowi Dzierżyńskiemu. Z drugiej jednak strony przedstawione w filmie metody resocjalizacji są rzeczywiście sensowne i zdaje się, że również dziś należą do najskuteczniejszych. Dobrowolność, socjalizacja poprzez pracę, partnerskie relacje z wychowawcą, działanie na rzecz wspólnego celu - można by tylko przyklasnąć. No, może trochę mniej entuzjastycznie, kiedy nastoletnie chłopaki wypędzają dziewczyny podrzucone im przez Fomkę na pokuszenie. W tak silnego ducha pracy trudno uwierzyć. Ale nie wszystko jest takie różowe. Zdarzają się w komunie ponure zdarzenia, jak kradzież sztućców z kantyny czy krótkotrwały bunt. Wszystko to jednak tylko przeszkody na drodze do lepszej przyszłości. Nikołaj Ekk przekonująco przedstawił bezprizornych jako ludzi zasługujących na drugą szansę i na szacunek.
Ciekawa opowieść polana jest gęstym sosem propagandy wychwalającej państwowe służby. W myśl marksistowskiego dogmatu, że byt określa świadomość, kolektywna praca połączona z dobrotliwym nadzorem ma być lekiem na całe zło. Takiemu rozwiązaniu przeciwstawiają się tylko chciwi burżuje, niedobitki kapitalizmu. Tymczasem kolektyw zajęty jest cywilizowaniem dzikiej Syberii poprzez budowę linii kolejowej. Do czegoś pożytecznego przyda się także majątek odebrany Cerkwi. Wszystko zgodnie z ówczesną linią Partii. Bezdomni są filmem głęboko humanistycznym zarówno w dobrym jak i złym tego słowa znaczeniu. Przedstawiony w nim wyidealizowany świat tak naprawdę na szerszą skalę nie zaistniał.
Od strony realizacyjnej w Bezdomnych na uwagę zasługuje specjalność kina radzieckiego - dynamiczny montaż wykorzystujący częste zbliżenia na twarze bohaterów. Obsada złożona jest w dużej mierze z naturszczyków o prostych, chłopskich rysach. Rolę wychowawcy odgrywa aktorski weteran Nikołaj Batałow. Stworzył on przekonywującą kreację człowieka, który próbuje być dla podopiecznych raczej starszym bratem niż przełożonym. Wśród bezprizornych najbardziej charakterystyczny jest noszący azjatyckie rysy Mustafa (Tsifan Kyriya), wesoły złodziejaszek i jeden z największych entuzjastów budowy kołchozu. Film wyróżnia się także oryginalną scenografią. Kręcono go na ulicach Moskwy oraz w plenerach obejmujących prawdziwą komunę robotniczą (imienia Gienricha Jagody, jednego z najkrwawszych katów radzieckiej bezpieki) oraz wywłaszczony Monastyr Zwiastowania w Sarapulu.
Bezdomni są filmem kontrowersyjnym, który wzbudził we mnie zdecydowanie więcej odczuć pozytywnych niż negatywnych. O ile w kontekście historii Związku Radzieckiego jawi się jako kłamliwy obrazek propagandowy, bezspornie zawiera w sobie wartości o charakterze uniwersalnym. Gdyby tylko nie ta dedykacja dla Dzierżyńskiego... Ale nawet pomimo niej film otrzymuje ode mnie 8 gwiazdek. Parafrazując Bułhakowa, diabeł wiecznie pragnąc zła, czasem czyni dobro.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz