Film o mieszkańcach pewnej kamienicy
Reżyseria: King Vidor
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 18 min.
Występują: Sylvia Sidney, Estelle Taylor, William Collier Jr., David Landau, Beulah Bondi
Życie w nowojorskiej kamienicy każdego dnia toczy się podobnie. Jedni mieszkańcy wychodzą do pracy, inni wracają z nocnych hulanek. Socjalistyczny myśliciel spędza całe dnie, rozważając swoje idee, podczas gdy jego córka haruje w pocie czoła jako przedszkolanka. Gospodynie domowe gotują obiady dla swoich grubo ciosanych mężów, skrycie marząc o innej, delikatniejszej miłości. Młode małżeństwo oczekuje narodzin swego pierwszego dziecka, gdy tymczasem dorastająca dziewczyna zaczyna się zastanawiać nad wyprowadzką z rodzinnego domu. Wszyscy ci ludzie mijają się codziennie na schodach prowadzących do budynku, nieraz spędzając tam czas na pogawędkach. Oto bohaterowie Street Scene - zwykli ludzie przeżywający swoje zupełnie zwyczajne życie.
Jeden z mniej znanych filmów Kinga Vidora przedstawia historię jednego dnia z życia mieszkańców wspomnianej kamienicy. Historie bohaterów są bardzo przyziemne. Większość z nich pochłonięta jest codziennym mozołem i nie zastanawia się nad jutrem. Najważniejsze wydarzenia rozgrywają się wokół rodziny Maurrantów. Jej głową jest Frank, szorstki, surowy mąż i ojciec zazwyczaj kursujący między pracą a knajpą. W chwilach, kiedy jest w domu, zajmuje się głównie strofowaniem i ustawianiem swoich bliskich do pionu. Jego żona Anna stara się jak może, by zadowolić męża, ale powoli zaczyna mieć tego wszystkiego dość. Spostrzegawczy sąsiedzi zauważają, że spędza coraz więcej czasu z sympatycznym zbieraczem butelek po mleku. Córka Maurrantów, Rose, bardzo poważnie myśli nad wyprowadzką. Właśnie otrzymała propozycję zostania utrzymanką swojego pracodawcy, ale bardziej pociąga ją jej rówieśnik Sam z sąsiedniego mieszkania. Problem w tym, że otoczenie może nie zaakceptować związku Żyda z katoliczką.
Kameralny Street Scene jest zbiorem kilku prostych historii, które dają widzowi wgląd w problemy trapiące uboższą warstwę mieszkańców Nowego Jorku. Scenariusz powstał na podstawie nagrodzonej Pulitzerem sztuki Elmera Rice'a i zawiera wiele interesujących spostrzeżeń społecznych. Wszystko podane w spartańskiej oprawie, aby nie odciągać uwagi od tego, co ważne - ludzi i ich rozterek. King Vidor postawił na oszczędność w środkach wyrazu. Prawie cały film toczy się przed fasadą wielorodzinnej kamienicy, a większość scen to rozmowy mieszkańców przesiadujących na schodach lub wyglądających przez okna. Pozorny spokój nie został pozostawiony bez pointy; finał filmu jest równie niespodziewany co gwałtowny. A jednak większość problemów trapiących bohaterów pozostaje nierozwiązana, bo też rzadko kiedy zmiany w życiu przebiegają rewolucyjnie. Dla prawie wszystkich mieszkańców kamienicy był to dzień jak co dzień. Są oczywiście wyjątki, ale wpływają one na resztę w stopniu nawet mniejszym, niż można by się tego spodziewać.
Film tak bardzo skupiony na charakterystyce postaci wymagał zaangażowania utalentowanych aktorów. Vidor dobrał obsadę bardzo starannie. Nie ma w niej słabych punktów, a każdy z kilkunastu bohaterów ma w sobie coś specyficznego, dzięki czemu łatwo go odróżnić od pozostałych. Najbardziej wyróżnia się Sylvia Sidney w roli nękanej życiowymi dylematami Rose, natomiast spośród postaci drugoplanowych palma pierwszeństwa przypada Beulah Bondi jako wścibskiej i złośliwej pani Jones. Wśród mężczyzn zwraca uwagę David Landau grający obcesowego pana Maurranta, chyba najbardziej złożoną z postaci.
Street Scene nie jest przełomowym filmem w rodzaju Człowieka z tłumu. King Vidor ponownie wziął w obiektyw zwykłych ludzi, tym razem jeszcze bardziej podkreślając pospolitość swoich bohaterów. Obrazek z ich życia skłania do refleksji, choć nie zachwyca walorami czysto kinematograficznymi. Film wymaga dużej uwagi i pewnej dozy cierpliwości. Uważam, że warto mu je poświęcić. Street Scene otrzymuje ode mnie 8 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz