poniedziałek, 5 listopada 2018

Książę Dracula/Dracula (1931)

Film o starym lubieżniku

Reżyseria: Tod Browning
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 15 min.

Występują: Bela Lugosi, Helen Chandler, David Manners, Dwight Frye, Edward Van Sloan

Trochę trudno pisać o filmie tak klasycznym jak Książę Dracula. Filmowa opowieść Toda Browninga nie jest co prawda pierwszą ze sławnych adaptacji powieści Brama Stokera, jednak wydaje się być owiana większą legendą niż Nosferatu F.W. Murnaua. Wynika to zapewne z faktu, że w tym drugim obrazie wampir nosi inne nazwisko, a także dlatego, że był to film niemy. Książę Drakula to natomiast dzieło w pełni udźwiękowione, korzystające z nieco teatralnej, gotyckiej scenografii. Do roli tytułowej zaangażowano Belę Lugosiego, człowieka o charakterystycznym wyglądzie i akcencie, który prezentuje zupełnie inne podejście do roli wampira niż grający w Nosferatu Max Schreck.

Fabuła filmu będzie znajoma dla każdego, kto zetknął się z książką Stokera bądź niezliczonymi powstałymi na jej podstawie adaptacjami. Prawnik nazwiskiem Renfield przybywa w interesach do owianego ponurą sławą transylwańskiego zamku. Zostaje powitany przez tajemniczego hrabiego Draculę, który za jego pośrednictwem nabywa posiadłość w Anglii. Wkrótce do jednego z brytyjskich portów przybywa statek-widmo, którego jedynym pozostałym przy życiu pasażerem jest szalony Renfield. A po ulicach Londynu zaczyna grasować pijący krew morderca.

Ponieważ scenariusz Księcia Draculi nie był dla mnie w żadnym stopniu zaskoczeniem, skupiłem się na podziwianiu reżyserskiego rzemiosła Toda Browninga, który wcześniej był znany z takich groteskowych obrazów jak na przykład Demon cyrku. Jego Książę Dracula nie przeraża, będąc raczej mroczną opowieścią o ludzkich popędach niż prawdziwym horrorem. Grany przez Belę Lugosiego wampir jest pogrążonym w dekadencji niewolnikiem własnych pragnień, a nie zezwierzęconym monstrum jak hrabia Orlok z Nosferatu. Wampir jest zdolny do szarmanckości, dowcipny, rezolutny i elokwentny. Dopiero w obliczu zagrożenia pokazuje swoją prawdziwą, złowieszczą twarz. Częścią pomysłowej kreacji aktorskiej jest niezapomniany kostium złożony z eleganckiego surduta i obszernego płaszcza. Nastrój budują również dekoracje, poczynając od górskich plenerów i gotyckiego zamczyska pełnego pająków i pancerników [sic!], poprzez statek widmo (mniej efektowny od tego z Nosferatu), aż po londyńskie leże krwiopijcy i jego nałożnic. Dzisiejszego widza mogą nieco razić efekty specjalne w rodzaju wielkiego gumowego nietoperza, ale taki był duch czasów. Na pochwałę zasługuje zagadkowa, przepojona nutą perwersji atmosfera i ucieczka od zbędnej dosłowności. Najbrutalniejsze czyny Draculi rozgrywają się poza kadrem, co jest z pewnością ciekawsze od nieudolnego epatowania przemocą, jakie byłoby alternatywą.

Jeżeli chodzi o postacie drugoplanowe, stanowią one tylko uzupełnienie wszystkiego, co rozgrywa się wokół wampira. Mina, John Harker i Van Helsing poprawnie realizują swoje scenariuszowe zadania, ale nie wnoszą do seansu niczego szczególnie interesującego. Dwight Frye jako wypaczony przez Draculę Renfield jest natomiast postacią niezamierzenie komiczną i słusznie posłużył jako materiał do późniejszych parodii.

Książę Dracula jest klasykiem, na który trudno nie spoglądać przez pryzmat innych dzieł opartych na powieści Brama Stokera. Wyróżnia się śmiałością wizji artystycznej, umiejętnym aktorstwem Lugosiego i atrakcyjną scenografią. Jego największą słabością jest to, że nie straszy. Bardziej materiał historyczny niż dzieło oddziałujące dziś jeszcze na widza, film Browninga otrzymuje ode mnie 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz