Film o macierzyństwie
Reżyseria: Wu Yonggang
Kraj: Chiny
Czas trwania: 1 h 12 min.
Występują: Ruan Lingyu, Zhang Zhizhi, Lai Hang, Li Junpan
Szanghaj, będący europejskim przyczółkiem w Chinach, stał się w latach 30. miejscem narodzin chińskiego przemysłu filmowego. Założone w tym mieście wytwórnie, między innymi Lianhua Productions, miały być odpowiedzią na zalewające rynek Państwa Środka obrazy amerykańskie. Zrzeszeni w ramach wytwórni młodzi filmowcy mieli ambitny zamiar wypracowania własnego stylu, który odróżniałby kino chińskie od produktów barbarzyńców zza oceanu. Zjawisko to było częścią szerszego ruchu społecznego, który dążył do emancypacji Chin, od wielu lat zdominowanych kulturowo i gospodarczo przez mocarstwa kolonialne. W ramach tego nurtu w Lianhua Productions powstała Bogini, wrażliwy społecznie dramat obyczajowy osadzony w środowisku szanghajskiej klasy biedoty, a jednocześnie posiadający ambicje uniwersalistyczne. Ponieważ Chińczycy byli technologicznie zapóźnieni w stosunku do Hollywood czy Europy, zamiast udźwiękowionych dialogów uświadczymy w Bogini klasyczne plansze tekstowe.
Film opowiada o życiu młodej kobiety, która samotnie wychowuje małego synka, utrzymując się z prostytucji. Bohaterka jest w wielkim mieście osamotniona i zdana praktycznie tylko na siebie. Kiedy wieczorami wychodzi na ulicę w poszukiwaniu klientów, nieśmiało prosi o czuwanie nad śpiącym dzieckiem sąsiadów. Pewnego dnia kobieta wpada w oko Zhangowi, żyjącemu z hazardu cwaniakowi, który postanawia zostać jej opiekunem. Jego opieka polega na żerowaniu na pracy kobiety i nieustannym zastraszaniu jej. Mimo tego bohaterce udaje się odłożyć część dochodów z nierządu i opłacić z nich szkołę dla syna. Szybko staje się jednak jasne, że jej hańbiąca profesja przeszkadza rodzicom innych dzieci.
Osobista tragedia nieznanej nam z imienia bohaterki filmu rzuca światło na ważki problem społeczny. Podobno w okresie "zamętu" prostytucja była zawodem uprawianym przez dziesiątki tysięcy mieszkanek Szanghaju, które z braku wykształcenia nie miały innych perspektyw zarobienia na siebie. W tym kontekście protagonistka przyjmuje postawę prawdziwie heroiczną, podporządkowując całe życie staraniom o lepszy los swojego syna. Ich relacja przedstawiona jest niezwykle wzruszająco - zarówno troska matki, jak i oddanie dzieciaka. Szczególnie warto zwrócić uwagę na scenę przedstawienia szkolnego, w którą aktorzy włożyli wiele emocji.
Kilka słów wypada napisać o granej przez Ruan Lingyu głównej bohaterce. Mimo uprawianego przez nią niechlubnego zawodu, została przedstawiona jako osoba szlachetna, niemalże tytułowa bogini. Posągowo piękna, zawsze ubrana w elegancką suknię, cechuje się dużym hartem ducha i determinacją. Chociaż ma chwile zwątpienia, szybko je przezwycięża, pamiętając o spoczywającej na niej odpowiedzialności. Ruan, owiana legendą aktorka, nadała jej bardzo azjatycką odmianę kobiecości - delikatną ale pozbawioną miękkości typowej dla amerykańskich gwiazd. To wspaniała matka - wyrozumiała, czuła, posiadająca najlepsze cechy kojarzone z tą rolą społeczną. Natomiast strona seksualna bohaterki, mimo uprawianej przez nią profesji, została zredukowana właściwie do zera. Protagonistka traktuje prostytucję jako rozpaczliwe źródło zarobku, nie przejawiając żadnego zainteresowania jej stroną erotyczną. Również jej "opiekun" w żadnym stopniu jej nie pociąga, co zapewne jest źródłem jego frustracji. Płciowość Ruan została całkowicie wysublimowana, czyniąc z niej półboskie uosobienie ofiarnego macierzyństwa. W tej postaci przejawia się uniwersalne, silnie feministyczne przesłanie filmu. Uciskający bohaterkę Zhang został przedstawiony jako tyran i pasożyt, ukrywający pod głupawym uśmiechem rozgoryczenie brakiem męskości. Jest wręcz groteskowy w swojej bezużyteczności i draństwie, nieustannie oddający się rozrywkom lub pokpiwający ze swojej ofiary. Tym silniej kontrastuje to z heroiczną postawą protagonistki, która mimo opresji wytrwale dąży do celu, swoją postawą rekompensując synowi brak męskiego wzorca.
Mimo ambicji Chińczyków na rzecz stworzenia kina narodowego, zachodnie inspiracje są w Bogini widoczne o wiele wyraźniej niż na przykład w kinie radzieckim. Przede wszystkim samo środowisko, w którym poruszają się bohaterowie, jest silnie zeuropeizowane, na czele ze szkołą, która mocno przypomina tę znaną z naszej kultury. Również sposób filmowania i montażu wydaje się czerpać z kina amerykańskiego. Tym, co najbardziej azjatyckie, jest posągowa postać głównej bohaterki oraz surowy styl narracji. Film pozbawiony jest wątków pobocznych. Żadne postacie ani sceny nie odwracają uwagi od głównej linii fabuły. Równie oszczędnie zaprojektowano plany zdjęciowe zawierające niemal wyłącznie elementy istotne ze względu na rozwój akcji. Jest to rozwiązanie efektywne, pozwalające skupić uwagę na opowiadanej historii, a jednocześnie uwypuklające nędzne warunki materialne, w których żyją bohaterowie filmu. Na tym tle piękne suknie bohaterki, będące przecież narzędziami jej pracy, robią szczególne wrażenie.
Bogini jest przykładem dojrzałości i specyficznego uroku młodego kina azjatyckiego. Prosta, surowa historia bez niepotrzebnego lukru ukazuje problemy społeczne, jednocześnie powstrzymując się od proponowania prostych rozwiązań. To interesujący rzut okiem na świat odmienny od europejskiego, którego ład został zaburzony ingerencją kolonialnych mocarstw. A przede wszystkim jest to wzruszająca historia o jednej z najpiękniejszych więzi w życiu człowieka. Jestem pod wrażeniem. Bogini otrzymuje ode mnie 8 gwiazdek.
Film opowiada o życiu młodej kobiety, która samotnie wychowuje małego synka, utrzymując się z prostytucji. Bohaterka jest w wielkim mieście osamotniona i zdana praktycznie tylko na siebie. Kiedy wieczorami wychodzi na ulicę w poszukiwaniu klientów, nieśmiało prosi o czuwanie nad śpiącym dzieckiem sąsiadów. Pewnego dnia kobieta wpada w oko Zhangowi, żyjącemu z hazardu cwaniakowi, który postanawia zostać jej opiekunem. Jego opieka polega na żerowaniu na pracy kobiety i nieustannym zastraszaniu jej. Mimo tego bohaterce udaje się odłożyć część dochodów z nierządu i opłacić z nich szkołę dla syna. Szybko staje się jednak jasne, że jej hańbiąca profesja przeszkadza rodzicom innych dzieci.
Osobista tragedia nieznanej nam z imienia bohaterki filmu rzuca światło na ważki problem społeczny. Podobno w okresie "zamętu" prostytucja była zawodem uprawianym przez dziesiątki tysięcy mieszkanek Szanghaju, które z braku wykształcenia nie miały innych perspektyw zarobienia na siebie. W tym kontekście protagonistka przyjmuje postawę prawdziwie heroiczną, podporządkowując całe życie staraniom o lepszy los swojego syna. Ich relacja przedstawiona jest niezwykle wzruszająco - zarówno troska matki, jak i oddanie dzieciaka. Szczególnie warto zwrócić uwagę na scenę przedstawienia szkolnego, w którą aktorzy włożyli wiele emocji.
Kilka słów wypada napisać o granej przez Ruan Lingyu głównej bohaterce. Mimo uprawianego przez nią niechlubnego zawodu, została przedstawiona jako osoba szlachetna, niemalże tytułowa bogini. Posągowo piękna, zawsze ubrana w elegancką suknię, cechuje się dużym hartem ducha i determinacją. Chociaż ma chwile zwątpienia, szybko je przezwycięża, pamiętając o spoczywającej na niej odpowiedzialności. Ruan, owiana legendą aktorka, nadała jej bardzo azjatycką odmianę kobiecości - delikatną ale pozbawioną miękkości typowej dla amerykańskich gwiazd. To wspaniała matka - wyrozumiała, czuła, posiadająca najlepsze cechy kojarzone z tą rolą społeczną. Natomiast strona seksualna bohaterki, mimo uprawianej przez nią profesji, została zredukowana właściwie do zera. Protagonistka traktuje prostytucję jako rozpaczliwe źródło zarobku, nie przejawiając żadnego zainteresowania jej stroną erotyczną. Również jej "opiekun" w żadnym stopniu jej nie pociąga, co zapewne jest źródłem jego frustracji. Płciowość Ruan została całkowicie wysublimowana, czyniąc z niej półboskie uosobienie ofiarnego macierzyństwa. W tej postaci przejawia się uniwersalne, silnie feministyczne przesłanie filmu. Uciskający bohaterkę Zhang został przedstawiony jako tyran i pasożyt, ukrywający pod głupawym uśmiechem rozgoryczenie brakiem męskości. Jest wręcz groteskowy w swojej bezużyteczności i draństwie, nieustannie oddający się rozrywkom lub pokpiwający ze swojej ofiary. Tym silniej kontrastuje to z heroiczną postawą protagonistki, która mimo opresji wytrwale dąży do celu, swoją postawą rekompensując synowi brak męskiego wzorca.
Mimo ambicji Chińczyków na rzecz stworzenia kina narodowego, zachodnie inspiracje są w Bogini widoczne o wiele wyraźniej niż na przykład w kinie radzieckim. Przede wszystkim samo środowisko, w którym poruszają się bohaterowie, jest silnie zeuropeizowane, na czele ze szkołą, która mocno przypomina tę znaną z naszej kultury. Również sposób filmowania i montażu wydaje się czerpać z kina amerykańskiego. Tym, co najbardziej azjatyckie, jest posągowa postać głównej bohaterki oraz surowy styl narracji. Film pozbawiony jest wątków pobocznych. Żadne postacie ani sceny nie odwracają uwagi od głównej linii fabuły. Równie oszczędnie zaprojektowano plany zdjęciowe zawierające niemal wyłącznie elementy istotne ze względu na rozwój akcji. Jest to rozwiązanie efektywne, pozwalające skupić uwagę na opowiadanej historii, a jednocześnie uwypuklające nędzne warunki materialne, w których żyją bohaterowie filmu. Na tym tle piękne suknie bohaterki, będące przecież narzędziami jej pracy, robią szczególne wrażenie.
Bogini jest przykładem dojrzałości i specyficznego uroku młodego kina azjatyckiego. Prosta, surowa historia bez niepotrzebnego lukru ukazuje problemy społeczne, jednocześnie powstrzymując się od proponowania prostych rozwiązań. To interesujący rzut okiem na świat odmienny od europejskiego, którego ład został zaburzony ingerencją kolonialnych mocarstw. A przede wszystkim jest to wzruszająca historia o jednej z najpiękniejszych więzi w życiu człowieka. Jestem pod wrażeniem. Bogini otrzymuje ode mnie 8 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz