czwartek, 9 maja 2019

Toni (1935)

Film o zwykłych miłostkach na francuskiej wsi

Reżyseria: Jean Renoir
Kraj: Francja
Czas trwania: 1 h 21 min.

Występują: Charles Blavette, Celia Montalvan, Edouard Delmont, Max Dalban, Jenny Helia

Jean Renoir był twórcą poszukującym, trudnym do zaszufladkowania, eksperymentującym z wciąż nowymi stylami. Jego Suka i Boudu z wód wyratowany były filmami osadzonymi w środowisku miejskim, krytycznie nastawionymi do przywar mieszczan. O ile pierwszy cechował się ponurym realizmem, styl drugiego z nich można określić jako surrealistyczny i ironiczny. Toni z 1935 roku reprezentuje skrajnie odmienne podejście. Renoir udał się z ekipą na wieś, do południowej Francji i do części ról zaangażował aktorów niezawodowych. Narracja filmu jest poważna, fabuła prosta, a bohaterami są zwykli ludzie filmowani w naturalnym otoczeniu. Asystentem Renoira podczas prac nad Tonim był Lucchino Visconti, który kilka lat później miał rozwinąć podpatrzone rozwiązania w styl neorealistyczny.

Film opowiada o uczuciowym życiu robotników w południowej Francji. Głównym bohaterem jest Toni, który przyjeżdża z Włoch w poszukiwaniu pracy i zatrudnia się w miejscowym kamieniołomie. Toni sypia ze swoją gospodynią Marie, ale za jej plecami romansuje z hiszpańską praczką Josefą. Kiedy ta druga decyduje się poślubić bogatszego i sprytniejszego Alberta, Toni bierze ślub z Marią. Cicha rywalizacja dwóch kobiet trwa jednak dalej, prowadząc do burzliwych wydarzeń.

Chociaż w Tonim pojawiają się odniesienia do wielokulturowości, tak naprawdę dla rozwoju fabuły nie ma ona większego znaczenia. Przybywający do Francji w poszukiwaniu pracy Włosi i Hiszpanie wmieszali się w miejscowe społeczeństwo, druzgocąc, jak stwierdza reżyser na początku filmu, "ducha Wieży Babel". Francuzi, Hiszpanie i Włosi koegzystują harmonijnie, płynnie wchodząc ze sobą w związki i współdziałając w pracy. Wszystkie występujące w filmie postacie są robotnikami odczuwającymi wspólnotę losu. To dość optymistyczne spojrzenie jak na nękane nacjonalizmami lata trzydzieste.

Tym, co w filmie ważne, są poplątane relacje damsko-męskie podgrzewane gorącą krwią południowców. W centrum fabuły mamy kochliwego Toniego i zmysłową, nałogowo uwodzącą mężczyzn Josefę. W tle rozgrywają się inne dramaty - niedocenianej i nękanej kompleksami Marii, brutalnego męża Josefy - Alberta i paru innych. Robotnicza dola nie sprzyja stabilizacji, prowadząc do powstawania patologicznych związków. Renoir pokazuje nam to wszystko poprzez proste, wzięte z życia sceny. Toni poszukuje osy, która wkradła się pod sukienkę figlarnej Josefy. Josefa i Albert migdalą się na polu kukurydzy. Rodzinna kolacja zmienia się w wulgarną kłótnię. Mężczyźni przepychają się na skraju kamieniołomowego urwiska. Zrozpaczona kobieta rzuca się w fale pobliskiego jeziora. Otoczenie jest do bólu zwyczajne, jakby Renoir i jego kamerzysta filmowali ludzi przy codziennych rozmowach i czynnościach. Sprzyja temu także gra aktorów - naturalistyczna, pozbawiona środków wyrazu. Ma się wrażenie, że to po prostu zwykli ludzie występujący w dokumencie o własnym życiu. No, może poza finałem, który rozgrywa się w bardziej dramatycznych, choć także realistycznych okolicznościach.

Problem z Tonim wypływa z tych samych czynników, co jego zalety. Skupiony na życiu prostych ludzi film postawił na skrajny realizm, ale ta surowość przekazu męczy. Nie stosujący środków artystycznych aktorzy są nijacy. Dwie główne postacie kobiece noszą bardzo podobne sukienki i momentami trudno je od siebie odróżnić. Ich problemy życiowe są przyziemne, podobne do zwykłych historii znanych z sąsiedztwa. Toni jest tak surowy, że trudno uznać go za sztukę wyższą. To raczej proza życia ubrana w skondensowaną, spójną formę. Jedyny zastosowany przez Renoira zabieg artystyczny ma miejsce w ostatniej scenie filmu, która podobnie jak pierwsza pokazuje grupę imigrantów z Włoch opuszczających pociąg. Uczestnicy karuzeli życia ruszają ku swemu losowi, tak samo jak uczyniło to wielu przed nimi i zrobi wielu po nich. Życie toczy się dalej.

Toni jest dowodem na niezwykłą pomysłowość Jeana Renoira, ale sam w sobie nie jest szczególnie ciekawy. Powszedniość, zwyczajność, surowość ma swoje granice, za którymi leży szara rzeczywistość. Mam wrażenie, że reżyser przemycił do filmu zbyt wiele tej szarzyzny, w rezultacie czyniąc go mało atrakcyjnym dla widza. Mimo szacunku dla pomysłu, wystawiam 6 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz