Film o zrzucaniu mentalnych kajdan
Reżyseria: Leo McCarey
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 26 min.
Występują: Charles Laughton, Mary Bolland, Charlie Ruggles, ZaSu Pitts, Roland Young, Leila Hyams
Charles Laughton specjalizował się w rolach postaci o silnych, dominujących charakterach. Status supergwiazdy zapewniły temu krępemu Anglikowi z podwójnym podbródkiem takie kreacje jak doktor Moreau, Henryk VIII czy despotyczny kapitan Bligh. Aktor, który miał sporo do powiedzenia w wytwórni Paramount, zapragnął w końcu jakiejś odmiany. Na jego prośbę Paramonut zakupił prawa do adaptacji humorystycznej powieści Harry'ego Leona Wilsona i zaangażował jako reżysera Leo McCareya, znanego ze współpracy z Braćmi Marx przy Kaczej zupie. Tym razem miał wyreżyserować komedię o zderzeniu kultur, w której dla Laughtona zarezerwowano główną rolę - lokaja.
Film opowiada o perypetiach angielskiego kamerdynera Rugglesa. Pewnego dnia jego pan przegrywa go w karty i bez pytania o zdanie przekazuje nowobogackim milionerom z USA. Ruggles dowiaduje się, że będzie musiał przeprowadzić się z Londynu do miasteczka Red Gap w stanie Waszyngton. Ku zakłopotaniu lokaja jego nowi państwo prezentują znacznie luźniejsze podejście do życia niż to, do którego był przyzwyczajony. W Red Gap lokaj zostaje żartobliwie przedstawiony jako zubożały emerytowany pułkownik. Nieuznający podziałów klasowych mieszkańcy miasteczka traktują go serdecznie i życzliwie. Zmuszony przewartościować swoje życie, Ruggles zaczyna rozważać usamodzielnienie się.
Arcylokaj łączy w sobie żartobliwą opowieść o zderzeniu dwóch skrajnie odmiennych kultur z historią emancypacji zahukanego i przyzwyczajonego do zależności od innych kamerdynera. Pierwszy z tych wątków konfrontuje ze sobą popularne stereotypy. Ruggles i jego pan to dystyngowani angielscy dżentelmeni, powściągliwi w słowach i czynach, flegmatyczni, nienagannie ubrani, przywiązani do ceremoniału. Amerykanie są po jankesku bezpośredni, skracają dystans, nie stronią od wulgaryzmów. Początkowo jedni i drudzy czują się w swojej obecności nieswojo. Nowi państwo Rugglesa nie rozumieją jego wygłaszanych z pełną powagą sardonicznych żartów. On z kolei ma problem, żeby przełamać psychiczną barierę i usiąść z nimi przy jednym stole jak równy z równymi. Gdy w końcu tego dokonuje, jest jakby zaskoczony swą śmiałością.
Rozwój akcji jest w Arcylokaju dość powolny, a głównym atutem filmu pozostaje rola Laughtona. Wybuchowy zwykle gwiazdor jest pełen rezerwy. Wygłasza rozbudowane wypowiedzi z nienagannym angielskim akcentem i sprawia wrażenie absolutnego sztywniaka. Do momentu przełomu, kiedy wychodzi z niego żywy człowiek. Symboliczną sceną jest przejmująca recytacja przez lokaja wolnościowego przemówienia Abrahama Lincolna spod Gettysburga - nawiązanie do jego indywidualnego wyzwolenia. Laughton tak bardzo polubił tę scenę, że wielokrotnie prezentował ją później przyjaciołom. Ruggles to bardzo dobra rola, skromna, niemal nieśmiała w porównaniu z niedawnymi dokonaniami aktora. Pokazał, że stać go na delikatność, finezję i stworzenie bohatera niezwykle sympatycznego mimo jego pewnego rodzaju niezaradności życiowej. Laughtonowi godnie partnerują ZaSu Pitts jako owdowiała kucharka i sympatia głównego bohatera i Charlie Ruggles (zbieżność nazwisk z głównym bohaterem przypadkowa) jako jego amerykański chlebodawca. Warto też wspomnieć o nienagannym Rolandzie Youngu, który jako Earl Burnstead przegrywa swego lokaja w pokera, a później już w USA uczy się grać na perkusji razem z uroczą Leilą Hyams.
Arcylokaj jest z jednej strony ciepłym filmem o emocjonalnym dojrzewaniu człowieka, który całe życie był czyimś sługą, z drugiej niezbyt subtelną satyrą na Anglosasów. Obrywa się zarówno Anglikom, jak i Amerykanom. Część żartów jest wyszukana, ale mało które są śmieszne. Najlepszym wątkiem pozostaje wzruszająca (choć niepolukrowana) przemiana głównego bohatera. Wystarczy na 7 gwiazdek, ale czegoś mi w Arcylokaju zabrakło. Energii.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz