Film o bolesnym upadku z samego szczytu
Reżyseria: Josef von Sternberg
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 25 min.
Występują: Emil Jannings, Evelyn Brent, William Powell
Emil Jannings to w mojej opinii najlepszy aktor lat dwudziestych. Jego głęboko zniuansowane role na długo zapadają w pamięć, a warsztat aktorski jest tak bogaty, że żadna z kreacji nie jest podobna do poprzednich. W Niemczech Jannings cieszył się statusem gwiazdy od czasu pamiętnej roli Portiera z hotelu Atlantic. W Hollywood zaliczył tylko krótki epizod, ale to wystarczyło, aby zawojować swym kunsztem również Fabrykę Snów. Jego czołowym amerykańskim filmem jest Ostatni rozkaz wyreżyserowany innego Niemca Josefa von Sternberga. Za rolę wielkiego księcia Sergiusza Aleksandra Jannings zdobył Oscara, którego nawet nie odebrał, wracając przed ceremonią rozdania statuetek do Niemiec.
Ostatni rozkaz to dramat psychologiczny skupiający się na losach rosyjskiego emigranta wegetującego w Los Angeles. Sergiusz Aleksander, kuzyn cara Mikołaja II i niegdyś naczelny dowódca armii Imperium Rosyjskiego, w dziesięć lat po rewolucji bolszewickiej jest zdziwaczałym starcem zarabiającym na życie jako statysta w Hollywood. Pewnego dnia zostaje obsadzony w roli samego siebie - carskiego generała na froncie Wojny Światowej. Ta sytuacja przywołuje u niego wspomnienia z czasów, kiedy jako dumny wielmoża walczył z bolszewikami. Wielki książę ponownie przeżywa wydarzenia, które doprowadziły do jego upadku i konieczności ucieczki z ukochanego ponad życie kraju.
Scenariusz Ostatniego rozkazu jest prosty i skupia się w całości wokół niezwykłej postaci księcia przemienionego w wyrzutka. Historyczne detale są tu nieistotne, ważna jest psychika bohatera odgrywanego przez gwiazdę aktorstwa. Emil Jannings całkowicie dominuje na ekranie. W zajmującej połowę filmu retrospekcji jest pewnym siebie, władczym człowiekiem silną ręką dowodzącym swoimi żołnierzami. Cechuje go szczery patriotyzm i rozsądek. Jako wyrzutek w Stanach Zjednoczonych jest już zupełnie inną osobą - nękanym tikami nerwowymi, niezdarnym i wystraszonym starcem. Kontrast pomiędzy dwoma inkarnacjami Sergiusza Aleksandra jest szokujący. W czasie retrospekcji poznajemy go lepiej i mamy okazję zrozumieć, co go tak zmieniło. To przygotowuje widza na końcowy akt filmu stanowiący swoiste katharsis. Ważną rolę odgrywa w filmie dwoje aktorów drugoplanowych - William Powell jako przywódca grupy bolszewickich szpiegów i Evelyn Brent jako rewolucjonistka, którą połączy z wielkim księciem bardzo dziwne uczucie. Zwłaszcza ta druga, enigmatyczna i wyrazista postać kobieca, świetnie uzupełnia głównego bohatera.
Oprócz świetnej gry Janningsa film wyróżnia się nietypowym, ambiwalentnym zakończeniem. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale w sposób nietypowy dla amerykańskiego kina to w decyzji widza pozostawiono ocenę głównego bohatera i jego ostatecznego losu. Możliwych interpretacji jest co najmniej kilka i film aż się prosi o szerszą analizę. Brawa dla reżysera. Von Sternberg zasługuje też na ciepłe słowa za kilka akcentów satyrycznych dotyczących warunków pracy w Hollywood. Fabryka Snów została bezceremonialnie przedstawiona jako machina działająca na podobieństwo linii produkcyjnej. Ludzkie trybiki mają tak samo precyzyjnie i beznamiętnie wykonywać swe zadania jak martwe mechanizmy. Bardzo interesująca i zabawnie zaprezentowana obserwacja.
Ostatni rozkaz jest jednym z najciekawszych psychologicznie filmów niemych, jakie było mi dane obejrzeć. Zbudowany całkowicie wokół postaci głównego bohatera, film sprawdza się dzięki genialnej grze Janningsa i bardzo dobrej reżyserii von Sternberga. Z pewnością stanowił wzór dla wielu późniejszych twórców skupiających się na wewnętrznych przeżyciach swych postaci. Wystawiam mu 8 gwiazdek, a do dziewiątki brakowało naprawdę niewiele.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz