niedziela, 5 sierpnia 2018

Szpiedzy/Spione (1928)

Film o szpiegach i superszpiegach.

Reżyseria: Fritz Lang
Kraj: Niemcy
Czas trwania: 2h 25 min.

Występują: Willy Fritsch, Gerda Maurus, Rudolf Klein-Rogge, Lien Deyers, Craighall Sherry, Paul Horbiger, Lupu Pick, Fritz Rasp, Louis Ralph

Jeżeli myślicie, że Ian Fleming wykreował archetyp superszpiega, jesteście w błędzie. Po zapoczątkowaniu gatunku fantasy Nibelungami i poważnego science fiction poprzez Metropolis Fritz Lang postanowił dołożyć do historii kina jeszcze jedną cegiełkę. W roku 1928 położył podwaliny pod film szpiegowski. Ilość obecnych w Szpiegach motywów, które dzisiaj znamy jako "bondowskie", jest zaskakująca. Zaczynając od agentów noszących liczbowe kryptonimy, poprzez szpiegowskie gadżety w rodzaju minikamer czy kapsułek z trucizną, istotną dla fabuły postać "dziewczyny Bonda", aż po tak specyficzne koncepty jak władczy i pozbawiony poczucia humoru szef superagenta, zarządzający swą organizacją zza biurka główny złoczyńca czy też szpieg działający pod przykrywką klauna. Ian Fleming skończył w roku premiery Szpiegów 20 lat i mógł co najwyżej pójść do kina, żeby podziwiać dzieło mistrza.

Film opowiada o pojedynku niemieckich służb specjalnych z geniuszem zła Doktorem Haghim. Człowiek ten, działający pod przykrywką prezesa banku, jest głową potężnej organizacji przestępczej zajmującej się morderstwami, kradzieżami, wymuszeniami, a nawet kreowaniem skandali dyplomatycznych. Haghi, odgrywany przez ulubionego aktora Langa - Rudolpha Klein-Rogge - jest zimnokrwistym manipulatorem dysponującym potężną siecią informatorów, podwójnych agentów i współpracowników. Jego czołową agentką jest Sonia Baraniłkowa, uwodzicielka i klasyczna kobieta fatalna. Do walki z syndykatem staje Agent 326, prawdziwy as wywiadu. No cóż, właściwie jedynym słabszym punktem Szpiegów jest ta postać, której trochę brakuje do przyszłych Bondów. Nie chcę przez to powiedzieć, że jest zły, ale Willy Fritsch nie ma takiej charyzmy jak Sean Connery ani dystansu do siebie Rogera Moore'a. Dwa najważniejsze wątki Szpiegów dotyczyć będą niespodziewanego romansu Soni z Numerem 326 oraz polowania na tajne dokumenty dyplomatyczne, które mogą doprowadzić do wojny w Azji Wschodniej.

Scenariusz Szpiegów jest dość zawiły i przewija się przez niego wiele charakterystycznych postaci pobocznych. Z ciekawszych wspomnę o japońskim honorowym szpiegu-buddyście oraz rozpracowującej go Kitty, innej uwodzicielce na usługach Haghiego. Wszystkie meandry są przede wszystkim pretekstem do przedstawienia wartkiej akcji. Pełno w Szpiegach pościgów, strzelanin i dywersji. Jeden zwrot akcji goni drugi i nie zwalnia aż do samego końca. Na współczesnym widzu pomysły fabularne Langa i jego żony-scenarzystki Thei von Harbou nie robią już takiego wrażenia. W końcu są to rozwiązania eksploatowane w tysiącach filmów. Tyle tylko, że te tysiące czerpały ze sprawdzonych wzorców, które... no właśnie, w dużej mierze zapoczątkował Fritz Lang.

Szpiedzy są także ucztą wizualną. Jak zwykle u Langa praca kamery jest dynamiczna i pokazuje akcję z zaskakujących czasem perspektyw. W pamięć zapada otwierająca film scena, w której obserwujemy kilka równoczesnych akcji kryminalnego syndykatu. Oko kamery nie śledzi ludzi, tylko przedmioty i działania, podkreślając, że dzieje się coś ważnego. Równie atrakcyjnie nakręcono późniejsze sceny akcji, na czele ze zderzeniem pociągów i pościgiem motocyklowym. Ostatni rodzynek, o którym chcę wspomnieć, to scena rewizji pokoju hotelowego Agenta 326 w poszukiwaniu ukrywającej się tam zabójczyni. Prawdziwe mistrzostwo suspensu i gry pozorów. Oprócz zdjęć uwagę zwracają także dopracowane lokacje. Mamy okazję oglądać ze szczegółami biuro szefa wywiadu, gabinet doktora Haghiego i mieszkanie Baraniłkowej. Każde z tych pomieszczeń zostało ciekawie umeblowane, a oryginalne gadżety (zegary, lampy, dekoracje) podkreślają naturę jego właściciela. Również inne plany zdjęciowe robią wrażenie drobiazgowym dopracowaniem.

Szpiedzy są filmem, który dzisiaj nie zaskakuje już tak bardzo, jak musiał to robić czasach swej premiery. Paradoksalnie potwierdza to tylko jego znaczenie jako pierwowzoru kina szpiegowskiego. Fritz Lang tworzył nowe gatunki filmowe z łatwością, która jest wprost niepojęta. A pomijając ten aspekt, mamy do czynienia z obrazem pełnym atrakcyjnych pomysłów, wartkiej akcji i godnej zapamiętania scenografii. Szpiedzy otrzymują 9 gwiazdek. Polecam zwłaszcza fanom Jamesa Bonda.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz