piątek, 7 czerwca 2019

Więzień na Wyspie Rekinów/The Prisoner of Shark Island (1936)

Film o koźle ofiarnym

Reżyseria: John Ford
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 36 min.

Występują: Warner Baxter, Gloria Stuart, Claude Gillingwater, Arthur Byron, O.P. Heggie, Ernest Whitman, Francis McDonald

Zabójstwo Abrahama Lincolna wzbudziło w amerykańskiej opinii publicznej ogromne oburzenie. Kiedy morderca John Wilkes Booth zginął podczas próby aresztowania, w imię sprawiedliwości zaczęto się domagać ukarania jego prawdziwych i domniemanych wspólników. Oskarżono i osądzono osiem osób, z których część powieszono, część natomiast skazano na pobyt w ciężkim więzieniu na wyspie Dry Tortugas. Z dzisiejszej perspektywy wina co najmniej części z nich wydaje się wątpliwa. W roku 1936 Darryl F. Zanuck, członek zarządu wytwórni Twentieth Century Fox, zainteresował się ksiązką o losach jednego ze skazańców, lekarza Samuela Mudda. Dzięki zaangażowaniu Zanucka (jako producenta), Johna Forda (reżysera) i Nunnally Johnsona (scenarzysty) powstał Więzień na Wyspie Rekinów, opowieść o losach niewinnego człowieka skazanego za zbrodnię, której nie popełnił.

Pierwsze sceny filmu przybliżają okoliczności zabójstwa Lincolna i pościgu za mordercą. Samuel Mudd zostaje mimowolnie wplątany w całą aferę, kiedy ranny Booth zjawia się w nocy na jego progu i prosi o opatrzenie złamanej nogi. Wkrótce Booth odjeżdża, a jego śladem przybywają żołnierze. Dopiero po swoim aresztowaniu lekarz dowiaduje się, że pomógł mordercy prezydenta. Następuje pokazowy proces, którego werdykt zapada jeszcze przed przesłuchaniem oskarżonych. Ostatecznie Mudd unika stryczka, trafia jednak do drakońskiego tropikalnego więzienia. Warunki są tam straszliwe, a na domiar złego strażnicy traktują go, jakby osobiście zastrzelił Lincolna. Lekarz nie ma jednak zamiaru się poddawać i planuje ucieczkę.

Więzień na Wyspie Rekinów przedstawia dość zaskakujące oblicze okresu Rekonstrukcji po wojnie secesyjnej. Scenariusz wyraźnie bierze stronę pokonanych Południowców, do których należy także Mudd, były właściciel niewolników. Proces związany z zabójstwem Lincolna przedstawiono jako farsę urągającą elementarnym zasadom sprawiedliwości. Jankesi z Północy ukazani są jako żądni zemsty ciemiężyciele, a wyzwoleni niewolnicy jako tępa masa bezradna bez swych dawnych panów, albo dążąca do krwawego buntu. Bohater filmu okazuje się niezłomnym herosem również dlatego, że w krytycznych chwilach potrafi zapanować nad tłumem murzyńskich dezerterów, przemawiając do ich niewolniczej mentalności. Dziwi tak jednostronne podejście w filmie z drugiej połowy lat trzydziestych. Rasizm niektórych scen aż bije po oczach. Również sportretowanie Mudda jako bohatera bez skazy nie jest do końca zgodne z prawdą - zdania na jego temat są do dziś podzielone. Jednym słowem, scenarzysta dał popis hollywoodzkiej tendencyjności, tym razem zalatującej dodatkowo rasizmem i konfederackim resentymentem. Film ma jednak także drugie, lepsze oblicze.

John Ford na dobre rozwinął reżyserskie skrzydła już w Potępieńcu. Więźniem na Wyspie Rekinów udowodnił, że potrafi stworzyć wciągający film, także mając do dyspozycji słabszy scenariusz. Więzień to prawdziwa uczta wizualna. Poczynając od dopracowanych początkowych scen z przemówieniem i zabójstwem Lincolna, poprzez mroczną sekwencję procesu i wieszania skazanych zachwyca zastosowanie oświetlenia do wytworzenia odpowiedniego nastroju. Kiedy akcja przenosi się do piekielnego obozu koncentracyjnego, bez trudu wczuwamy się w sytuację umęczonych ludzi w przepoconych ubraniach, egzystujących w niezdrowym, malarycznym klimacie. Później Ford serwuje ze wszech miar genialną scenę próby ucieczki opowiedzianą prawie bez użycia słów - prawdziwy majstersztyk montażu równoległego. Ostatnia sekwencja związana z epidemią malarii i buntem czarnoskórych żołnierzy to już naprawdę dziewiąty krąg Otchłani z zapierającymi dech w piersiach wyczynami zdesperowanego Mudda, który przejmuje w końcu kontrolę nad swoim losem.

Trzeba w tym miejscu przyznać Warnerowi Baxterowi, że aktorsko stanął na wysokości zadania. Współczucie, godność, determinacja, desperacja - jego Mudd ma w sobie wszystkie te emocje. Podobnie jak Gary Cooper w Bengali, Baxter położył podwaliny pod archetyp hollywoodzkiego bohatera kina akcji. Niezbyt dopisali mu co prawda partnerzy z planu. Gloria Stuart w roli jego żony jest nudnawa, Arthur Byron jako opętany resentymentem teść - nieznośny, natomiast Claude Gillingwater jako mściwy dowódca więziennego garnizonu - nienaturalny i irytujący. Jedynie czarnoskóry Ernest Whitman w roli starego znajomego Mudda oraz Francis McDonald jako Booth prezentują dobre aktorstwo. Niedostatki drugiego planu nie mają jednak większego znaczenia, gdyż prowadzony pewną ręką Forda Baxter w pełni wystarcza.

Więzień na Wyspie Rekinów to niezwykle kontrowersyjny obraz. Jednostronnie entuzjastyczne spojrzenie na Konfederatów razi, a rasistowskie akcenty wywołują niesmak. Z drugiej strony jest to widowisko wręcz niesamowite, budujące napięcie, wciągające, oferujące powiew świeżości. Warto go obejrzeć dla niesamowitych scen akcji, które dowodzą, że John Ford osiągnął artystyczny szczyt. Wystawiam 8 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz