Film o nietypowej terapii małżeńskiej
Reżyseria: Carl Theodor Dreyer
Kraj: Dania
Czas trwania: 1h 32 min.
Występują: Johannes Mayer, Astrid Holm, Karin Nellemose, Mathilde Nielsen
Duński dramat małżeński to dość nieoczekiwana pozycja wśród filmów lat dwudziestych. Jeszcze bardzie zaskakujące jest, że ten film, którego większa część rozgrywa się w jednym pokoiku, i którego bohaterami są mieszczanie wykonujący codzienne domowe obowiązki, jest tak wciągający i ciekawy.
Bohaterami są członkowie rodziny Fradsenów. Pan domu Viktor to człowiek zgorzkniały, złośliwy i antypatyczny nieustannie pod byle pretekstem krytykujący żonę i dzieci. Sam nie fatyguje się nawet, by odstawić gwiżdżący czajnik. Jedyną okolicznością łagodzącą charakterystykę tego pana jest fakt, że nie ucieka się do przemocy fizycznej. Jego żona Ida pełni funkcję gosposi, służącej, opiekunki do dzieci, praczki i tak dalej. Skrupulatnie bez słowa sprzeciwu wykonuje wszystkie polecenia męża i realizuje każdą jego zachciankę. Wspomaga ją tylko nastoletnia córka. Synowie są zbyt mali, żeby w pełni zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje Chorą sytuację postanawia przerwać Mads, sędziwa przyjaciółka domu i dawna piastunka Viktora. Wspomaga ją w tym matka Idy. Kiedy zwracanie Viktorowi uwagi nie przynosi rezultatu, Mads zmusza oporną Idę do wyjazdu na wieś i sama przejmuje rolę gospodyni w celu nauczenia jej męża moresu.
Powiem otwarcie, z dzisiejszej perspektywy Będziesz szanował żonę swoją może niezamierzenie śmieszyć. Postawa pana domu, który z kamienną twarzą każe żonie wiązać sobie buty i stawia syna w kącie za to, że się bawił na dworze, jest tak wyniosła, że aż absurdalna. Śmiech jednak szybko gaśnie, kiedy uświadomić sobie, że i dzisiaj spotyka się takie rodziny - z apodyktycznym władcą i jego poddanymi. Film Dreyera z zaskakującą delikatnością przybliża nam sytuację Fradsenów. Każdemu z członków rodziny poświęcono sporo miejsca, starając się nikogo nie dehumanizować, nawet domowego tyrana. Fabuła skupia się początkowo na drobiazgowym przybliżeniu rodzinnego problemu, następnie analizuje jego przyczyny, w końcu pokazując, jak można z niego wyjść. Chociaż głównym winnym jest niewątpliwie Viktor, można dostrzec również błędy Idy, która przez swą uległość i brak krytycyzmu przyczyniła się do pogłębienia chorej sytuacji. Żeby ją uzdrowić, potrzeba zmiany z obu stron. Domyślam się, że terapie rodzinne nie są tak szybkie i skuteczne, jak ukazano to w filmie, niemniej jednak głębią psychologiczną wyprzedza on zdecydowanie swoje czasy. W przesłaniu Dreyer staje wyraźnie po stronie wartości rodzinnych - chociaż rozwód i rozpad rodziny są jedną z rozważanych opcji, małżonkowie i ich bliscy postanawiają naprawiać to, co jest.
Film jest sprawnie wyreżyserowany. Wiele rodzinnych scenek zapada w pamięć, w tym jedzony w grobowej atmosferze obiad czy pełne namaszczenia wyjście pana domu do pracy. Takie zakątki domu jak piec z czajnikiem, klatki z papugami czy sznury z praniem pełnią rolę symboli sygnalizujących zmianę domowej sytuacji (poprzez różnorodne interakcje z nimi bohaterów filmu). Pomysłowy to i stosunkowo dyskretny zabieg narracyjny. Spośród aktorów zdecydowanie wyróżnia się Johannes Mayer w roli Viktora, początkowo lodowaty i wyniosły, później nabierający nieco ludzkich cech. Z kobiet najlepsza jest wiekowa Mathilde Nielsen jako stoicka Maud należąca do gatunku babć o wielkiej życiowej mądrości. Jej kamienny spokój w obliczu gniewu i złośliwości dawnego wychowanka zdecydowanie imponuje.
Będziesz szanował żonę swoją jest filmem, który nie zestarzał się ani trochę. Poruszane w nim problemy są aktualne do dzisiaj, przedstawiono je inteligentnie i bez niepotrzebnego moralizatorstwa. Choć nie zawiera żadnych fajerwerków, czas leci przy nim szybko. Dodatkowym atutem jest możliwość przyjrzenia się codziennemu życiu i obyczajom Duńczyków takim, jakie były przed stu laty. Wartościowy to film i godny obejrzenia. Przyznaję mu 8 gwiazdek.
Reżyseria: Carl Theodor Dreyer
Kraj: Dania
Czas trwania: 1h 32 min.
Występują: Johannes Mayer, Astrid Holm, Karin Nellemose, Mathilde Nielsen
Duński dramat małżeński to dość nieoczekiwana pozycja wśród filmów lat dwudziestych. Jeszcze bardzie zaskakujące jest, że ten film, którego większa część rozgrywa się w jednym pokoiku, i którego bohaterami są mieszczanie wykonujący codzienne domowe obowiązki, jest tak wciągający i ciekawy.
Bohaterami są członkowie rodziny Fradsenów. Pan domu Viktor to człowiek zgorzkniały, złośliwy i antypatyczny nieustannie pod byle pretekstem krytykujący żonę i dzieci. Sam nie fatyguje się nawet, by odstawić gwiżdżący czajnik. Jedyną okolicznością łagodzącą charakterystykę tego pana jest fakt, że nie ucieka się do przemocy fizycznej. Jego żona Ida pełni funkcję gosposi, służącej, opiekunki do dzieci, praczki i tak dalej. Skrupulatnie bez słowa sprzeciwu wykonuje wszystkie polecenia męża i realizuje każdą jego zachciankę. Wspomaga ją tylko nastoletnia córka. Synowie są zbyt mali, żeby w pełni zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje Chorą sytuację postanawia przerwać Mads, sędziwa przyjaciółka domu i dawna piastunka Viktora. Wspomaga ją w tym matka Idy. Kiedy zwracanie Viktorowi uwagi nie przynosi rezultatu, Mads zmusza oporną Idę do wyjazdu na wieś i sama przejmuje rolę gospodyni w celu nauczenia jej męża moresu.
Powiem otwarcie, z dzisiejszej perspektywy Będziesz szanował żonę swoją może niezamierzenie śmieszyć. Postawa pana domu, który z kamienną twarzą każe żonie wiązać sobie buty i stawia syna w kącie za to, że się bawił na dworze, jest tak wyniosła, że aż absurdalna. Śmiech jednak szybko gaśnie, kiedy uświadomić sobie, że i dzisiaj spotyka się takie rodziny - z apodyktycznym władcą i jego poddanymi. Film Dreyera z zaskakującą delikatnością przybliża nam sytuację Fradsenów. Każdemu z członków rodziny poświęcono sporo miejsca, starając się nikogo nie dehumanizować, nawet domowego tyrana. Fabuła skupia się początkowo na drobiazgowym przybliżeniu rodzinnego problemu, następnie analizuje jego przyczyny, w końcu pokazując, jak można z niego wyjść. Chociaż głównym winnym jest niewątpliwie Viktor, można dostrzec również błędy Idy, która przez swą uległość i brak krytycyzmu przyczyniła się do pogłębienia chorej sytuacji. Żeby ją uzdrowić, potrzeba zmiany z obu stron. Domyślam się, że terapie rodzinne nie są tak szybkie i skuteczne, jak ukazano to w filmie, niemniej jednak głębią psychologiczną wyprzedza on zdecydowanie swoje czasy. W przesłaniu Dreyer staje wyraźnie po stronie wartości rodzinnych - chociaż rozwód i rozpad rodziny są jedną z rozważanych opcji, małżonkowie i ich bliscy postanawiają naprawiać to, co jest.
Film jest sprawnie wyreżyserowany. Wiele rodzinnych scenek zapada w pamięć, w tym jedzony w grobowej atmosferze obiad czy pełne namaszczenia wyjście pana domu do pracy. Takie zakątki domu jak piec z czajnikiem, klatki z papugami czy sznury z praniem pełnią rolę symboli sygnalizujących zmianę domowej sytuacji (poprzez różnorodne interakcje z nimi bohaterów filmu). Pomysłowy to i stosunkowo dyskretny zabieg narracyjny. Spośród aktorów zdecydowanie wyróżnia się Johannes Mayer w roli Viktora, początkowo lodowaty i wyniosły, później nabierający nieco ludzkich cech. Z kobiet najlepsza jest wiekowa Mathilde Nielsen jako stoicka Maud należąca do gatunku babć o wielkiej życiowej mądrości. Jej kamienny spokój w obliczu gniewu i złośliwości dawnego wychowanka zdecydowanie imponuje.
Będziesz szanował żonę swoją jest filmem, który nie zestarzał się ani trochę. Poruszane w nim problemy są aktualne do dzisiaj, przedstawiono je inteligentnie i bez niepotrzebnego moralizatorstwa. Choć nie zawiera żadnych fajerwerków, czas leci przy nim szybko. Dodatkowym atutem jest możliwość przyjrzenia się codziennemu życiu i obyczajom Duńczyków takim, jakie były przed stu laty. Wartościowy to film i godny obejrzenia. Przyznaję mu 8 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz