niedziela, 3 czerwca 2018

Wielka parada/The Big Parade (1925)


Film o młodych amerykańskich chłopakach, młodych francuskich dziewczynach i Niemcach z moździerzami

Reżyseria: King Vidor
Kraj: USA
Czas trwania: 2h

Występują: John Gilbert, Renée Adorée, Tom O'Brien, Karl Dane

Czas na film (anty)wojenny. Wielka parada, jeden z najpopularniejszych filmów niemych wszech czasów, wprowadziła Kinga Vidora do reżyserskiej pierwszej ligi. Odtwórcy głównych ról John Gilbert i Renée Adorée zostali obwołani gwiazdami kina, a zyski z filmu osiągnęły ponoć poziom pobity dopiero czternaście lat później przez Przeminęło z wiatrem. Czy wszystkie te laury są zasłużone? Z pewnością jest Wielka parada produkcją efektowną i oryginalną, dziełem antywojennym, jakiego przed nim nie było.

Jest rok 1917. Jim Apperson, syn bogatego amerykańskiego biznesmena początkowo negatywnie nastawiony do udziału USA w Wielkiej Wojnie, pod wpływem narzeczonej i przyjaciół zaciąga się na ochotnika do wojska i zostaje wysłany do Europy. Podczas szkolenia zaprzyjaźnia się z dwoma innymi rekrutami - nałogowo żującym tytoń Południowcem Slimem i barmanem z Bronxu Bullem. Po przybyciu do Francji kompania naszych bohaterów przez dłuższy czas przebywa za frontem, obozując w urokliwej wiosce Champillon. Żołnierze spędzają czas na zbijaniu bąków, smaleniu cholewek do francuskich wieśniaczek i innych rozrywkach. Jim zakochuje się z wzajemnością w pięknej Melisande, chociaż z powodu wzajemnej nieznajomości francuskiego i angielskiego para może się komunikować tylko na migi. W końcu kompania zostaje wysłana na front. Przygoda Jima, Slima i Bulla z polem bitwy jest bardzo krótka. Już pierwsza bitwa, w której biorą udział, decyduje o dalszych losach każdego z nich.

Wielka parada wyróżnia się pomysłowym scenariuszem. Jego autor, Harry Behn, postanowił pokazać wojnę nie z perspektywy starych wiarusów, tylko outsiderów, dla których udział w walkach jest doświadczeniem całkiem nowym. Pierwsza połowa filmu poświęcona jest wyłącznie rozwojowi postaci i ma w dużej mierze charakter komediowy. Perypetie żołnierzy w Champillon mają mało wspólnego z wojną. Trzej przyjaciele rywalizują o względy kobiet, robią sobie nawzajem dobroduszne dowcipy, korespondują z bliskimi. Bardzo ładnie ukazana jest miłość rodząca się pomiędzy Jimem (solidny, ale nie rewelacyjny John Gilbert) a Melisande (przeurocza Renée Adorée). Vidor stworzył pomiędzy nimi kilka zapadających w pamięć scen. Spotykają się, kiedy żołnierz idzie przez wieś schowany w pustej beczce mającej służyć przyjaciołom za zaimprowizowany prysznic. Na pierwszej randce (wzorowy nastrój romantyzmu) Amerykanin uczy Francuzkę żuć gumę do żucia. Kilka dni później następuje wzruszające pożegnanie, kiedy zakochani próbują się nawzajem odnaleźć w tłumie wyruszających na front ciężarówek, żołnierzy i innych dziewczyn żegnających swoich wojennych "narzeczonych". To uświadamia, że historia Jima jest tylko jedną z wielu podobnych, jakie musiały się rozgrywać na francuskiej wsi.

Rozbudowana pierwsza połowa filmu powoduje, że druga jego część, rozgrywająca się na froncie, robi mocne wrażenie. Bitwa rozpoczyna się, gdy żołnierze idą tyralierą, pokonując coraz silniejsze umocnienia niemieckie. Raz po raz któryś z nich pada martwy, reszta jednak prze dalej. Zatrzymują się dopiero pod ostrzałem artyleryjskim. Nie ma czasu na kopanie zasieków. Ich kryjówkami stają się leje po bombach. Przed trójką przyjaciół postawione zostaje zadanie zlikwidowania niemieckiego moździerza. Jest to okazja do konfrontacji ich wyobrażeń o wojennym bohaterstwie z realiami. W tej części filmu wyróżnia się Karl Dane w roli Slima. Wcześniej robiący wrażenie przygłupa, na froncie Południowiec pokazuje, co jest wart.
Słów kilka o scenografii i zdjęciach. Wielka parada korzysta z dużych ilości sprzętu wojskowego wypożyczonego od US Army. Oprócz kilku przemarszów nie ma tu jednak monumentalnych scen bojowych. Akcja jest kameralna i skupia się na tym, czego doświadcza trójka bohaterów. Mimo tego obrazy z frontu przygotowano profesjonalnie i różnorodnie. Początek bitwy rozgrywa się w lesie, następnie zapada noc i przenosimy się na usiane lejami pobojowisko, które tylko od czasu do czasu rozświetla wybuch jakiegoś pocisku. Idealna sceneria do konfrontacji bohaterów z własnym przeznaczeniem. Jest też w filmie kilka nakręconych z powietrza ujęć eskadry samolotów patrolowych - bardzo przyjemny dodatek.

Wielka parada jest ciekawym przykładem kina wojennego nakręconego z pomysłem. Scenariusz, mimo pewnego sentymentalizmu, jest dojrzały i czytelnie przekazuje antywojenne przesłanie twórców. Dobrze się to oglądało, chociaż odbiór nastąpił tylko na poziomie intelektualnym. Emocji we mnie Vidor nie rozpalił. Długo się zastanawiałem nad oceną, bo jednak jest ten cholerny sentymentalizm, ale rekompensuje go dojrzałe spojrzenie na pole bitwy. Dlatego Wielka parada otrzymuje 9 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz