środa, 20 czerwca 2018

Szósta cześć świata/Szestaja czast´ mira (1926)

Film o niezłomnym związku republik swobodnych

Reżyseria: Dziga Wiertow
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 1h 14 min.

Sowiecka kinematografia raz jeszcze zaskoczyła mnie swoją oryginalnością i odmiennością od kina zachodniego. Reżyser Dziga Wiertow, pionier filmu dokumentalnego, zaczynał jako twórca radzieckich kronik filmowych. Szósta część świata jest produktem stworzonym przez niego na zamówienie państwowego przedsiębiorstwa handlowego Gostorg - trwającą ponad godzinę reklamą dóbr wytwarzanych przez sowieckie rolnictwo i przemysł. Jako że Wiertow był reżyserem o ambicjach artystycznych, wplótł w film elementy propagandowe, krajoznawcze i etnograficzne połączone oszczędną lecz doniosłą narracją. Efektem jest coś w rodzaju filmowego poematu sławiącego Związek Radziecki i jego obywateli.

Film rozpoczyna się od wytknięcia palcem kapitalistów. Główne cechy wrogiego Sowietom ustroju według Wiertowa to tańce i rozrywki, wyzysk tubylców w afrykańskich koloniach i mechanizacja. Twórcy zwracają się bezpośrednio do widzów - ludzi sowieckich. Co jakiś czas pojawia się plansza z napisem "wy" i "ty" przeplatana wstawkami z życia mieszkańców ZSRR. Obrazki są bardzo różnorodne i skupiają się głównie na rozmaitych ludach nierosyjskich zamieszkujących Związek. Oglądamy między innymi przedstawicieli Buriatów, Uzbeków, ludu Komi, Kałmuków i innych. Ludzie radzieccy prowadzą skromne życie i głównie pracują - polują, zbierają płody rolne, produkują rożne wyroby. Scenki pokazują mroźną tundrę, lasy Syberii, stepy Azji Środkowej i uprawy Rosji Europejskiej. Nacisk położony jest na kontrast pomiędzy przyzwoitym życiem ludzi radzieckich, a dekadenckim ludów kapitalistycznych. Tam panuje zbytek i wyzysk. Tutaj wszystko jest wspólne. Plansze tekstowe podkreślają, że cały kraj i jego produkty należą do mieszkańców, którzy stanowią sami o sobie. Oczywiście wszystko pod przewodnictwem Partii i jej organów, takich jak Gostorg. Niektórzy co prawda "jeszcze" modlą się do Jezusa, Buddy czy Allaha, ale za to wszyscy łącznie z dziećmi słuchają puszczanych na gramofonie przemówień towarzysza Lenina. Jednocześnie film nie potępia wszystkich osiągnięć kapitalizmu - mechanizacja postawiona jest jako wzór, a Sowieci deklarują, że ich celem jest osiągnięcie poziomu, w którym "maszyny będą budować maszyny". Tyle tylko, że przy społecznej kontroli środków produkcji.

Techniczna strona filmu zasługuje na uznanie. Montaż jest niezwykle płynny. Wiertow z wielkim wyczuciem łączy ze sobą poszczególne obrazy, czyniąc szerszy komentarz właściwie zbędnym. Zdjęcia zostały dobrane interesująco, a że mówimy o kraju stanowiącym "szóstą cześć świata", było w czym wybierać. Niewątpliwie film miał oddziaływać na emocje widzów - przemawiające bezpośrednio do nich napisy i obrazy mogą być postrzegane jako swoista próba programowania umysłu. Nie bez kozery Wiertow uważał, że Szóstą cześć świata powinien obejrzeć każdy obywatel sowiecki.

Jak odbiera ten film współczesny widz? Potępienie kapitalizmu uderzyło mnie swą nieszczerością. Wiertow zdaje się sugerować, że mieszkańcy krajów Zachodu nie muszą pracować i żyją wyłącznie z wyzysku kolonii oraz pracy maszyn. Jest to sugestia tak jawnie nieprawdziwa, że zdumiewa swą naiwnością. Natomiast stanowiące 90% filmu obrazy życia i pracy w Związku Radzieckim są pasjonujące. Na rzekomą harmonię i uspołecznienie należy oczywiście wziąć grubą poprawkę, ale mimo tego Szósta cześć świata zapewnia wgląd w warunki pracy i życia codziennego mieszkańców niedawno założonego ZSRR. Rządy sowietów kojarzą się głównie z represjami i walkami na szczytach władzy, nie można jednak zapominać, że czasy Nowej Ekonomicznej Polityki były okresem rzeczywistego rozwoju gospodarczego i cywilizacyjnego terenów, na których jeszcze niedawno panowały stosunki feudalne. Kraj był nadal silnie zdecentralizowany, Stalin nie rozpoczął jeszcze rządów terroru. Z Szóstej części świata bije optymizm i poczucie budowy czegoś wielkiego. Dzięki talentowi narracyjnemu Wiertowa przesłanie filmu jawi się nad wyraz wiarygodnie. To, że nie do końca zgodne z prawdą, nie zmienia artystycznej wartości tego dzieła, na którym mogą się wzorować twórcy dokumentów przemawiających bardziej obrazem niż słowem. Wystawiam mu 8 gwiazdek. Warto zobaczyć.
źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz