Film o gumowych dinozaurach
Reżyseria: Harry O. Hoyt
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 32 min.
Występują: Bessie Love, Lewis Stone, Lloyd Hughes, Wallace Beery, Arthur Hoyt
Dinozaury obecne są w popkulturze od dawna i trudno zidentyfikować konkretny moment, kiedy zaczęła się na nie moda. Co do wkroczenia wielkich gadów do świata filmu, sytuacja jest łatwiejsza. Nastąpiło to (pomijając krótkometrażowe próby) w roku 1925 za sprawą filmu Zaginiony świat. Potraktowane przez Willisa O'Briena techniką animacji poklatkowej, rozmaite gatunki dinozaurów wkroczyły na ekran, budząc zachwyt publiki. Co do samej techniki animacji, była stosowana od dawna, ale Zaginiony świat był bodaj pierwszym filmem pełnometrażowym, który z niej skorzystał i odniósł sukces na dużą skalę. Wszystkie te zasługi są niewątpliwie imponujące, jak jednak film prezentuje się dzisiaj, w dobie animacji i efektów specjalnych generowanych komputerowo?
Poklatkowo animowane dinozaury jakie są, każdy może sprawdzić. Dynamika ruchu nie powala na kolana, natomiast na uznanie zasługuje różnorodność wprowadzonych do filmu stworzeń - jest to około dziesięciu gatunków dinozaurów uzupełnianych przez małpoluda, kilka rodzajów małp i innych przedstawicieli fauny Amazonii. Zwierzęta odgrywają rozmaite ciekawe scenki. Żerują, walczą ze sobą, polują na ludzi, uciekają przed wybuchającym wulkanem. Najważniejszym z nich jest piękny okaz brontozaura, który w końcówce filmu demoluje Londyn. Ten element filmu jest rzeczywiście atrakcyjny i ogląda się go z uśmiechem na twarzy.
Dużo słabiej jest w Zaginionym świecie z fabułą i postaciami ludzkimi. Scenariusz jest dość miałki. Traktuje o podróży grupy badaczy do płaskowyżu w głębi Amazonii, gdzie według wiadomości przesłanej przez zaginionego podróżnika żyją dinozaury. Wyprawa ma za zadanie potwierdzić prawdziwość tej informacji. Bohaterowie nie są zbyt interesujący i, prawdę mówiąc, niecierpliwie czekałem, kiedy w końcu dotrą na miejsce, ponieważ ich osobiste problemy i konflikty są dość sztampowe. Mamy więc dziennikarza, który chce udowodnić narzeczonej swoje męstwo, dziewczynę poszukującą zaginionego ojca, dwóch profesorów, z których jeden jest krewkim entuzjastą, a drugi stoickim sceptykiem i na dokładkę zaprawionego myśliwego. Cała ta grupa przez długi czas usiłuje dojść do ładu z celami wyprawy i wewnętrznymi konfliktami. Niezbyt to ciekawe, szczerze mówiąc, i nie budzi jakichkolwiek emocji. Później następuje krótka (w czasie ekranowym) podróż przez dżunglę. Niestety po przybyciu na ukryty płaskowyż wcale nie jest lepiej. Ludzie głównie kręcą się w kółko, obserwują dinozaury i usiłują uchronić się przed pożarciem lub zdeptaniem. Dziwne, że taki miałki scenariusz powstał na podstawie powieści Arthura Conana Doyle'a. Na marginesie wspomnę, że twórca Sherlocka Holmesa pojawia się na chwilę na ekranie, zapraszając nas na film.
Zaginiony świat nie zachwyca. To typowy przykład filmu, w którym postawiono na nowinki techniczne, natomiast zaniedbano fabułę. Bohaterom poświęcono sporo miejsca, ale co z tego, skoro są płytcy i nieciekawi. W dodatku postawiono ich naprzeciw istot tak potężnych, że właściwie nie mają innego wyjścia, jak kryć się i uciekać. W rezultacie otrzymujemy nudny film z dość fajnymi wstawkami z udziałem potworów. Niestety jest to o wiele za mało, żeby Zaginiony świat komukolwiek polecić. Niech sobie zasłużenie zbiera laury za swoje pionierstwo, ale oglądać go trzeba raczej... niekoniecznie. Wystawiam 5 gwiazdek.
Źródło grafiki - www.imdb.com
Reżyseria: Harry O. Hoyt
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 32 min.
Występują: Bessie Love, Lewis Stone, Lloyd Hughes, Wallace Beery, Arthur Hoyt
Dinozaury obecne są w popkulturze od dawna i trudno zidentyfikować konkretny moment, kiedy zaczęła się na nie moda. Co do wkroczenia wielkich gadów do świata filmu, sytuacja jest łatwiejsza. Nastąpiło to (pomijając krótkometrażowe próby) w roku 1925 za sprawą filmu Zaginiony świat. Potraktowane przez Willisa O'Briena techniką animacji poklatkowej, rozmaite gatunki dinozaurów wkroczyły na ekran, budząc zachwyt publiki. Co do samej techniki animacji, była stosowana od dawna, ale Zaginiony świat był bodaj pierwszym filmem pełnometrażowym, który z niej skorzystał i odniósł sukces na dużą skalę. Wszystkie te zasługi są niewątpliwie imponujące, jak jednak film prezentuje się dzisiaj, w dobie animacji i efektów specjalnych generowanych komputerowo?
Poklatkowo animowane dinozaury jakie są, każdy może sprawdzić. Dynamika ruchu nie powala na kolana, natomiast na uznanie zasługuje różnorodność wprowadzonych do filmu stworzeń - jest to około dziesięciu gatunków dinozaurów uzupełnianych przez małpoluda, kilka rodzajów małp i innych przedstawicieli fauny Amazonii. Zwierzęta odgrywają rozmaite ciekawe scenki. Żerują, walczą ze sobą, polują na ludzi, uciekają przed wybuchającym wulkanem. Najważniejszym z nich jest piękny okaz brontozaura, który w końcówce filmu demoluje Londyn. Ten element filmu jest rzeczywiście atrakcyjny i ogląda się go z uśmiechem na twarzy.
Dużo słabiej jest w Zaginionym świecie z fabułą i postaciami ludzkimi. Scenariusz jest dość miałki. Traktuje o podróży grupy badaczy do płaskowyżu w głębi Amazonii, gdzie według wiadomości przesłanej przez zaginionego podróżnika żyją dinozaury. Wyprawa ma za zadanie potwierdzić prawdziwość tej informacji. Bohaterowie nie są zbyt interesujący i, prawdę mówiąc, niecierpliwie czekałem, kiedy w końcu dotrą na miejsce, ponieważ ich osobiste problemy i konflikty są dość sztampowe. Mamy więc dziennikarza, który chce udowodnić narzeczonej swoje męstwo, dziewczynę poszukującą zaginionego ojca, dwóch profesorów, z których jeden jest krewkim entuzjastą, a drugi stoickim sceptykiem i na dokładkę zaprawionego myśliwego. Cała ta grupa przez długi czas usiłuje dojść do ładu z celami wyprawy i wewnętrznymi konfliktami. Niezbyt to ciekawe, szczerze mówiąc, i nie budzi jakichkolwiek emocji. Później następuje krótka (w czasie ekranowym) podróż przez dżunglę. Niestety po przybyciu na ukryty płaskowyż wcale nie jest lepiej. Ludzie głównie kręcą się w kółko, obserwują dinozaury i usiłują uchronić się przed pożarciem lub zdeptaniem. Dziwne, że taki miałki scenariusz powstał na podstawie powieści Arthura Conana Doyle'a. Na marginesie wspomnę, że twórca Sherlocka Holmesa pojawia się na chwilę na ekranie, zapraszając nas na film.
Zaginiony świat nie zachwyca. To typowy przykład filmu, w którym postawiono na nowinki techniczne, natomiast zaniedbano fabułę. Bohaterom poświęcono sporo miejsca, ale co z tego, skoro są płytcy i nieciekawi. W dodatku postawiono ich naprzeciw istot tak potężnych, że właściwie nie mają innego wyjścia, jak kryć się i uciekać. W rezultacie otrzymujemy nudny film z dość fajnymi wstawkami z udziałem potworów. Niestety jest to o wiele za mało, żeby Zaginiony świat komukolwiek polecić. Niech sobie zasłużenie zbiera laury za swoje pionierstwo, ale oglądać go trzeba raczej... niekoniecznie. Wystawiam 5 gwiazdek.
Źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz