Film o rozdartym Paryżu
Reżyseria: Grigorij Kozincew i Leonid Trauberg
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 1 h 33 min.
Występują: Dawid Gutman, Jelena Koźmina, Piotr Sobolewski
Komuna Paryska, nieco dziś zapomniany epizod w historii Francji, był przez sowietów opiewany jako pierwszy w świecie przypadek przejęcia władzy przez komunistów. Film poświęcony wydarzeniom lat 1870-71 stworzyło dwóch reżyserów pozostających nieco w cieniu głośnych nazwisk radzieckiej szkoły filmowej. Muzykę napisał młody, utalentowany kompozytor Dmitrij Szostakowicz. Efektem ich pracy jest Nowy Babilon, pomniejszy ale urokliwy klejnot komunistycznej propagandy.
Film przybliża sromotnie przegraną przez Francuzów wojnę z Prusami i zamęt zaistniały w jej skutek w Paryżu. Korzystając z osłabienia władzy państwowej, robotnicy i ich stronnicy opanowują miasto, tworząc krótkotrwałe rządy "komunardów". Film nie rości sobie ambicji do wiernego odwzorowania wydarzeń historycznych. Zamiast tego skupia się na uchwyceniu specyficznego nastroju tamtych dni. Zgodnie z komunistyczną ideologią nacisk położony jest nie na konflikt narodowościowy, tylko klasowy. Jako śmiertelni wrogowie przedstawieni są francuscy burżuje i klasa robotnicza. W rozkroku pomiędzy nimi, rozdarci i niepewni swej powinności stoją żołnierze. To od ich postawy zależeć będzie przyszłość stworzonego w Paryżu rządu robotników. Losy grup społecznych przedstawione są na przykładzie ich reprezentantów. Dla burżujów jest nim wyniosły właściciel domu towarowego "Nowy Babilon", robotników reprezentuje młoda sprzedawczyni Louise, a żołnierzy zakochany w niej szeregowiec Jean.
Nie będę się zbyt szeroko rozwodził nad portretami grup społecznych, które kreśli Nowy Babilon. Burżuje są leniami, kanaliami i nierobami zajętymi hazardem, tańcami oraz obżeraniem się w restauracjach. Kiedy żołnierze walczą w ich obronie, gnuśne próżniaki kryją się w ogrodach Wersalu i wystawiają operetkę. Zanim Paryż padnie, chcą jeszcze zdążyć wypić szampana. Robotnicy są poważni, sumienni, ciężko pracują. Krótkie rządy Komuny Paryskiej ukazane są jako okres, gdy w końcu dane im jest decydować o swoim losie. Podejmują ważne decyzje: bez nocek, bez pracy dzieci, bez eksmisji na bruk. Od razu wszystkim żyje się lepiej i efektywniej pracuje. Szewcy lepiej szyją, praczki lepiej piorą. Jak sami stwierdzają w internacjonalistycznym wezwaniu (skierowanym przede wszystkim do widza), "nie są Francuzami tylko komunardami!" Żołnierze natomiast są języczkiem u wagi, grupą zagubioną i niepewną swej przynależności. Zarówno burżuje, jak i robotnicy próbują przeciągnąć ich na swoją stronę. W zgodzie z faktami historycznymi wygrywają burżuje, gotując Komunie ponury los.
Powyższy obraz może wydawać się czarno-biały i naiwny, ale opowiedziany jest przy pomocy niezwykle wyrafinowanych środków wyrazu. Kozincew i Trauberg przemawiają do serca, nie do umysłu. Twórcy sporo czerpią z Eisensteina. Sposób narracji przypomina ten zastosowany w Pancerniku Potiomkinie. Po pierwsze zatem mamy "montaż intelektualny", kojarzący poszczególne postacie, grupy i wydarzenia z odpowiednimi emocjami. Sceny zabaw i harców burżujów są ruchliwe, krzykliwe, migotliwe wręcz. Obrazy zmieniają się jak w kalejdoskopie, kamera wiruje, szaleje w podrygach nieustającej zabawy. Narracja robotników jest prosta, spokojna, przeważają długie, statyczne ujęcia. Nadaje to ich walce odpowiedniej powagi. Trzeci akt filmu obejmujący tłumienie powstania skąpany jest w strugach deszczu, wywołując wrażenie, że to niebo płacze nad upadkiem krótkiego epizodu rządów ludu.
Drugim ważnym elementem narracji jest symbolizm i dobór aktorów charakterystycznych. Grupy mające wywoływać skojarzenia negatywne reprezentują postacie nieprzyjemne, rozpustne, szczerbate, o odpychającej bądź niedostępnej powierzchowności. Kiedy burżuje zagrzewają wojsko do stłumienia powstania, śpiewają Marsyliankę i inne pieśni wywodzące się z Rewolucji Francuskiej. Jest to wyrafinowana kpina wskazująca na zdradę ideałów roku 1789. Robotnicy cechują się prostotą i zgrzebną elegancją. Jedzą suchy chleb i chodzą w dziurawych butach, ale chętnie podzielą się tym co mają z głodnym żołnierzem. Kulminacją tej postawy jest pojenie walczących na froncie mlekiem z porannego udoju dostarczonym przez dzielne chłopki. Aż się leje żołnierzom po brodach, a jednak wzgardzili tym mlekiem, niewdzięcznicy, stając przeciw ręce, która ich karmi. Tego rodzaju skojarzenia przychodzą bardzo łatwo, opierając się na sugestywnie wyreżyserowanych ujęciach.
Ostatnim środkiem wyrazu, o których chciałbym wspomnieć, jest znakomita muzyka Szostakowicza wykorzystująca orkiestrę symfoniczną. Muzyka współgra z montażem w nadawaniu tempa i podsycaniu bądź uspokajaniu emocji. Pełni też rolę ironicznego komentatora rzeczywistości. Na przykład odgrywa dłońmi mężczyzny we fraku żałobną elegię na tłumienie powstania, bądź też przywołuje w szyderczym kontekście wspomniane już pieśni rewolucyjne. Szostakowicz, będący u progu wielkiej kariery, przygotował jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych w dziejach kina niemego.
Nowy Babilon jest filmem cechującym się niebywała finezją w opowiadaniu historii. Wszystkie instrumenty narracyjne używane są w sposób przemyślany i służą zaplanowanemu przekazowi. Rezultatem jest wywołanie u widza całkowicie niespodziewanego poruszenia emocjonalnego. Choć głęboko nie zgadzam się z treścią sowieckiej propagandy, trudno odmówić jej artystycznej wielkości. Takie filmy jako Nowy Babilon są tego najlepszym przykładem. Dzieło Kozincewa i Trauberga stawiam tylko o pół stopnia niżej od takich obrazów jak Pancernik Potiomkin czy Matka. Wystawiam mu 8 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz