Film o ustach na dłoni
Reżyseria: Jean Cocteau
Kraj: Francja
Czas trwania: 50 min.
Występują: Enrique Riveros, Elizabeth Lee Miller
Kino awangardowe to ciężki orzech do zgryzienia. Reżyserzy eksperymentujący z formą nierzadko tworzyli podwaliny pod nowe techniki narracji. Jednocześnie owoce tych eksperymentów bywają trudne w odbiorze i zrozumieniu. Tak wyglądała sprawa z surrealistycznymi filmami Luisa Buñuela. W przypadku Psa andaluzyjskiego dysponowaliśmy co prawda komentarzem twórcy objaśniającym znaczenie (czy raczej brak znaczenia) filmu, natomiast koncepcje stojące u podstaw Złotego wieku były mimo wszystko czytelne. Dziś przyjrzymy się dziełu innego francuskiego awangardzisty Jeana Cocteau, który podobnie jak Buñuel w latach trzydziestych dopiero zaczynał swoją przygodę z kinem. W czasach premiery film wywołał skandal. Ponieważ powstał dzięki
mecenatowi wicehrabiego Charlesa de Noailles, który sponsorował również
antykatolickie dzieła Buñuela, dopatrzono się w Krwi poety wątków
antychrześcijańskich. Jako żywo nie dostrzegam w filmie niczego
podobnego, ale Cocteau oberwał rykoszetem i jego debiutancki obraz na
jakiś czas wylądował w prywatnym archiwum de Noaillesa.
Krew poety wedle oświadczenia Cocteau nie jest filmem surrealistycznym, choć u laika przywołuje silne skojarzenia z tym właśnie nurtem. Blisko godzinny obraz podzielony na cztery akty przedstawia dziwne wydarzenia składające się na coś w rodzaju snu lub poematu symbolicznego. Zgodnie ze słowami Cocteau filmowe wydarzenia nie są jednak obrazami ze snu, ani symbolami. Plansza tekstowa na początku filmu informuje, że każdy poemat jest zagadką, którą należy rozwiązać. Dzięki przywołanym powyżej dementi reżysera udało mi się uniknąć wpadnięcia w pułapkę błędnej interpretacji, lecz tajemnica pozostała nierozwiązana. Wobec tego opiszę pokrótce, czego można się po Krwi poety spodziewać. Być może ktoś odważy się rzucić wyzwanie tej łamigłówce.
Postacią prowadzącą nas przez dziwaczne obrazy Krwi poety jest enigmatyczny młody artysta. W pierwszych scenach filmu szkicuje on portret. Po wykonaniu ust okazuje się, że ożywają one na papierowym arkuszu. Artysta zamazuje dziwny obraz dłonią i przekonuje się, że teraz usta znajdują się na niej. Po wnikliwym badaniu nowego organu (w tym dotykaniu nim różnych części ciała), mężczyzna przekazuje usta bezrękiej rzeźbie kobiety. Rzeźba ożywa i nakazuje artyście przejść przez lustro. Po jego drugiej stronie znajduje się korytarz hotelowy. Artysta podgląda przez dziurki od klucza dziwacznych hotelowych gości. Tak mijają dwa pierwsze akty Krwi poety. Druga połowa filmu obejmuje pojedynek dzieci na zabójcze śnieżki, grę w karty przy zwłokach i jeszcze kilka dziwnych wydarzeń. Krew poety kończy się powrotem posągu otoczonego symbolami byka, globusa i liry (które wedle Cocteau nie są symbolami).
Dziwny to film, który podobnie jak dzieła Buñuela może inspirować do najróżniejszych skojarzeń, na przykład dotyczących relacji pomiędzy twórcą, tworzywem a konceptem. A także całkiem innych. Wskazówki pozostawione przez reżysera utrudniają jednak jego interpretację. O ile w kwestii treści film pozostaje dla mnie niezrozumiałą zagadką, należą mu się słowa uznania za formę. Dziwaczne postacie i rekwizyty zostały przygotowane niezwykle starannie. Są wśród nich animowane wstawki (usta na dłoni, ale też orbitująca głowa zbudowana z drutów) oraz oryginalne kostiumy (w szczególności kobieta ucharakteryzowana na posąg). Cocteau eksperymentuje także z kamerą. Dzięki nietypowym ustawieniom uzyskuje między innymi efekt chodzenia po suficie czy wejścia w lustro. Jest w Krwi poety sporo zarodków ciekawych pomysłów. Według mnie brakuje efektywnego połączenia ich w całość.
Prawdę mówiąc trudno mi ocenić ten film. Nie posiada fabuły, rzekomo niczego nie symbolizuje, jest właściwie gołym zbiorem pomysłowych technik zdjęciowych i eksperymentów skojarzeniowych. Jeżeli to nie jest surrealizm, to nie mam pojęcia, co może nim być. Ale też prześledziwszy historię ruchu surrealistów, szybko odkryjemy, że mało który z artystów zaliczanych do tego nurtu przyznawał się do tego. Wszyscy byli oryginalni i osobni. Osobny jest i Jean Cocteau. Spoglądam na jego kolejne dzieła z pewną obawą, chociaż wiele wskazuje na to, że są to filmy bardziej ukierunkowane niż dziwaczny eksperyment, jakim jest Krew poety. Po raz kolejny pozostawiam film bez oceny. Tylko dla ciekawych.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz