Film o facetach w samolotach
Reżyseria: Howard Hawks
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 47 min.
Występują: Richard Barthelmess, Douglas Fairbanks Jr., Neil Hamilton
Zmagania pilotów walczących w I Wojnie Światowej to wyjątkowo wdzięczny temat na film. Podczas gdy ich koledzy w okopach byli anonimowymi mrówkami liczącymi się tylko jako masa, lotnicy jawią się jako herosi. Podniebna rywalizacja asów pilotażu przynosiła im sławę zarówno we własnych szeregach, jak i pośród żołnierzy wroga. Pierwszym głośnym filmem poruszającym ten temat były Skrzydła Williama Wellmana, obraz częściowo tylko udany ze względu na mdły scenariusz. W roku 1930 na ekranach kin pojawiły się dwa znaczące obrazy o lotnikach nakręcone przez rywalizujących ze sobą reżyserów. Pierwszym z nich był Patrol bohaterów (później rozpowszechniany pod tytułem Flight Commander), przełomowe dzieło w reżyserskiej karierze Howarda Hawksa. Między innymi dzięki sukcesowi tego filmu Hawks stał się filarem Hollywood i jednym z pierwszych, który mógł przebierać w scenariuszach i ofertach rywalizujących ze sobą wytwórni. Drugi film to Aniołowie piekieł, o którym napiszę za kilka dni.
Patrol bohaterów wpisuje się w antywojenny nurt zapoczątkowany przez Na zachodzie bez zmian. Nie ma tutaj żadnych zbędnych wątków miłosnych, naiwnego melodramatyzmu, który tak irytował w Skrzydłach. Jest tylko bezlitosna wojna. Tytułowymi bohaterami są członkowie działającej we Francji eskadry brytyjskich sił powietrznych. Piloci wykonują głównie trudne misje zwiadowcze i dywersyjne, ponosząc duże straty. Zdarza się, że z patrolu nie powraca nawet połowa samolotów. Najlepszymi pilotami są Dick Courtney i Douglas Scott, przyjaciele i weterani będący wzorem dla żółtodziobów. Obaj pozostają w cichym konflikcie z dowódcą eskadry, majorem Brandem. Nieuczestniczący w lotach Brand traktowany jest przez podwładnych jak drań wysyłający ludzi na śmierć. Przyjaźń dwóch asów myśliwskich zostaje wystawiona na próbę, kiedy major zostaje powołany na wyższe stanowisko. By odpłacić Courtneyowi za nieustającą krytykę i oskarżenia, mianuje go swoim następcą.
Patrol bohaterów dużo miejsca poświęca stresowi towarzyszącemu ciągłym potyczkom ze śmiercią. Piloci są żołnierzami o znakomitym wyszkoleniu i reputacji, a jednocześnie żyją ze świadomością, że każdy lot może być ich ostatnim. Większość skrywa niepewność pod maską optymizmu, bądź też drwi sobie ze śmierci. Animuszu dodaje im obficie konsumowany alkohol. Emocje wychodzą jednak na wierzch, kiedy przychodzi czas pożegnać towarzyszy. Zmiany kadrowe zapisywane są na tablicy za pomocą kredy. Wymazywanie nazwisk poległych nie jest więc trudne. Wśród pilotów panuje koleżeńska atmosfera. Nowi członkowie eskadry są przyjmowani serdecznie i bez zbędnego formalizmu. Interesujące jest także honorowe podejście do lotników wroga. Wzięty do niewoli nieprzyjacielski pilot traktowany jest jako kolega do kieliszka, a zestrzelony przez Niemca po długim pojedynku członek eskadry salutuje mu na pożegnanie.
Hawks poświęca dużo miejsca napięciom, jakie przeżywa dowódca wysyłający ludzi na śmierć. Major Brand jest w pozycji nie do pozazdroszczenia. Ze strony podwładnych spotyka go ostracyzm, niemal wrogość. Nad sobą ma przełożonych ze sztabu, którzy kontaktują się tylko przez telefon, skąpią mu zasobów i oczekują rezultatów. A rozkaz to rozkaz. Wyrzuty sumienia sprawiają, że pijący jak smok Brand wydaje się nieustannie bliski załamania. Jedyną osobą rozumiejącą, pod jaką presją działa major, jest jego adiutant. Kiedy Courtney zajmuje miejsce Branda jako dowódca, szybko przekonuje się, jak przytłaczająca to odpowiedzialność. Pamięć niedawnych kolegów jest krótka, ich osąd surowy, a sztab wymaga rezultatów. Hawks osiągnął dobre rezultaty, umieszczając w drugiej części filmu kilka scen poświęconych dowodzeniu podobnych do tych z części pierwszej. Zmienia się tylko osoba dowódcy. Rozkazy i problemy pozostają podobne.
Dobremu przedstawieniu psychologii dowodzenia sprzyja dobre aktorstwo. Wyróżnia się zwłaszcza Richard Barthelmess jako niezwykle spokojny, a zarazem wewnętrznie wrażliwy Courtney. Podoba mi się dojrzałe wcielenie tego aktora, który dziewięć lat wcześniej zagrał młodego chłopaka w Tchórzu.
Dobremu przedstawieniu psychologii dowodzenia sprzyja dobre aktorstwo. Wyróżnia się zwłaszcza Richard Barthelmess jako niezwykle spokojny, a zarazem wewnętrznie wrażliwy Courtney. Podoba mi się dojrzałe wcielenie tego aktora, który dziewięć lat wcześniej zagrał młodego chłopaka w Tchórzu.
Oprócz wątków psychologicznych Patrol bohaterów zawiera też znakomite sceny akcji. Jest wśród nich kilka pojedynków Anglików z niemieckimi lotnikami (wśród nich zakamuflowany pod lekko zmienionym nazwiskiem Czerwony Baron Manfred von Richthofen), bombardowanie niemieckiej bazy lotniczej oraz samotny lot dywersyjny na kompleks przemysłowy. Piloci nie latają na oryginalnych modelach samolotów używanych w czasie I Wojny Światowej. Twórcy podjęli decyzję, o wyposażeniu ich w odrobinę nowocześniejsze (i bezpieczniejsze) maszyny. Nie wszystkie sceny zostały sfilmowane w naturalny sposób. W przypadku części bombardowań i podniebnych manewrów widoczne jest, że tło zostało podstawione w studiu montażowym. Rekompensuje to znakomity montaż powietrznych walk i dobre efekty specjalne w scenach wybuchów. Nie ma mowy o nudzie. Dużo wysiłku włożono także w przedstawienie przygotowań do lotu, starań obsługi naziemnej i budowę interesujących wnętrz bazy lotników.
Patrol bohaterów jest znakomitym filmem wojennym umiejętnie łączącym starannie wyreżyserowane sceny akcji z głębią psychologiczną. Poruszają zarówno powietrzne pojedynki, jak i wewnętrzne dylematy pilotów i ich dowódców. Mimo nieco przestarzałych efektów specjalnych film ten powinien spodobać się także współczesnemu widzowi gustującemu w dobrym kinie wojennym. Otrzymuje ode mnie 9 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz