poniedziałek, 3 grudnia 2018

Braterstwo ludów/Kameradschaft (1931)

Film o solidarności

Reżyseria: Georg Wilhelm Pabst
Kraj: Niemcy, Francja
Czas trwania: 1 h 26 min.

Występują: Alexander Granach, Fritz Kampers, Daniel Mendaille, Ernst Busch, Elizabeth Wendt, Gustav Püttje, Alex Bernard

Niemcy mówią po niemiecku, Francuzi po francusku. Ktoś zadał sobie trud przetłumaczenia dialogów na rosyjski i wyposażył film w napisy cyrylicą. Uczyłem się w swoim czasie każdego z tych języków, lecz nie władam żadnym. Mimo to jestem przekonany, że to, co najważniejsze w Braterstwie ludów, w zdecydowanej większości udało mi się uchwycić. Jest to bowiem film przemawiający przede wszystkim obrazami. Jego przesłanie jest całkiem precyzyjnie oddane w tytule. Georg Wilhelm Pabst, zazwyczaj zainteresowany mrocznymi zakamarkami ludzkiej duszy, tym razem postanowił pokazać to, co w ludziach najlepsze.

Film opowiada o katastrofie w kopalni węgla położonej na granicy niemiecko-francuskiej. Jest rok 1919, jeszcze rok temu Lotaryngia należała do Niemiec. Teraz tereny te powróciły do Francji, a granica przebiega dokładnie w poprzek kopalni. Budynki rozdzielono pomiędzy oba kraje, tworząc odrębne wejścia, a pod ziemią postawiono w odpowiednim miejscu chodnika kratę. Górnicy z nękanych bezrobociem Niemiec starają się o pracę po stronie francuskiej, ale nie są tam mile widziani. Pewnego dnia we francuskiej części kopalni wybucha pożar, który rozszerza się na całą=y podziemny kompleks, wywołując tąpnięcia i zawalenia chodników. Ginie wielu górników, a inni zostają uwięzieni pod ziemią. Francuzi rozpoczynają akcję ratunkową, ale wyszkolonych ratowników jest zbyt mało, aby opanować sytuację. W sukurs przychodzą im brygady Niemców, którzy przybywają na pomoc jako ochotnicy.

Można by się spodziewać, że tego typu fabule będzie towarzyszył nieznośny patos i egzaltacja związana z heroizmem ratowników. Błąd. Pabst postawił na maksymalny realizm, pokazując z jednej strony przerażonych ludzi desperacko szukających ratunku, z drugiej natomiast ich kolegów działających w zupełnie naturalnym odruchu ludzkiej solidarności. Dialogów (częściowo tylko dla mnie zrozumiałych) jest niewiele i opisują przede wszystkim podejmowane działania. Obserwujemy poszukiwania zasypanych oraz ich desperacką walkę o przetrwanie. Ważnym wątkiem jest tytułowe braterstwo pomiędzy niedawno jeszcze walczącymi po dwóch stronach frontu Niemcami i Francuzami. Symbole w postaci sztucznie przedzielonej kopalni, górniczych dzieci bawiących się po obu stronach linii granicznej, czy też charakterystycznej kraty przedzielającej kopalniany chodnik, są aż nadto wymowne. Demony wojny odzywają się także podczas ewakuacji. Noszący maski gazowe ratownicy kojarzą się na wpół przytomnemu Francuzowi z żołnierzami używającymi gazów bojowych. O mały włos nie dochodzi przez to do tragedii. Trauma jest silna, Pabst jest jednak optymistą. W skrajnych warunkach w ludziach zwycięża to, co ich łączy. Dlatego celnicy gotowi strzelać do przekraczającej granicę bez pozwolenia furgonetki z ekipą ratowniczą w ostatniej chwili opuszczają broń.

Od strony realizacyjnej Braterstwo ludów odznacza się fenomenalną scenografią. Trudno było mi uwierzyć, że sceny w dotkniętej katastrofą kopalni kręcone były w studio. Klaustrofobiczne wnętrza, nadłamane drewniane stemple, kopalniana maszyneria, uwięzione pod ziemią konie - wszystko to jest niezwykle realistyczne. Świetnie eksponują to zdjęcia nadzorowane przez Fritza Arno Wagnera, który w katastroficznej scenerii ma mnóstwo okazji do operowania swym ulubionym światłocieniem. Do tego jeszcze efekty specjalne w postaci wybuchów, pożarów i osunięć ziemi tworzą upiorną atmosferę, w której ludzki duch zostaje wystawiony na najwyższą próbę. Aktorzy stawiają w swoim przekazie na pospolitość, starając się swoją grą nie zdominować apokaliptycznego otoczenia. Jeżeli miałbym kogoś z nich wyróżnić, to Alexa Bernarda grającego sędziwego górnika, który wkrada się do płonącej kopalni, żeby odnaleźć swego zaginionego wnuka.

Braterstwo ludów jest wczesnym typem filmu katastroficznego, który zrealizowano z budzącą podziw maestrią techniczną. W ciekawy, przyziemny sposób przedstawiono także symbolikę solidarności i jedności człowieczego losu. Miło było choć raz obejrzeć dzieło Pabsta, w którym spogląda on na świat przychylniejszym okiem. Chociaż na zakończenie górnicy na powrót wmurowują kratę przedzielającą kopalnię na dwie części, z widzem pozostaje nadzieja, że jest jeszcze dla ludzkości szansa. Braterstwo ludów otrzymuje ode mnie 9 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz