Film o tolerancji
Reżyseria: Tod Browning
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 2 min.
Występują: Wallace Ford, Leila Hyams, Olga Bakłanowa, Rosco Ates, Henry Victor, Harry Earles, Daisy Earles, Johnny Eck
Mało było w latach trzydziestych filmów równie kontrowersyjnych jak Dziwolągi. Reżyser Tod Browning postawił sobie za punkt honoru zaangażowanie do produkcji jak największej liczby aktorów z rozmaitymi deformacjami ciała, w większości rekrutujących się ze środowisk cyrkowo-jarmarcznych. Pierwsze trudności pojawiły się podczas zdjęć. Niektórzy z "pełnosprawnych" członków ekipy filmowej źle się czuli w obecności wesołej zgrai cudaków. Doszło nawet do tego, że "grupa jarmarczna" otrzymała swój własny zakątek do spożywania posiłków, aby nie odbierać apetytu malkontentom. Nie najlepiej poszło też podczas pokazów przedpremierowych. Film tak bardzo wzburzył decydentów z MGM-u, że pierwotna półtoragodzinna wersja wskutek wycięcia co drastyczniejszych scen została skrócona do godziny. Dziwolągi nie zostały dobrze przyjęte przez widzów i właściwie zakończyły reżyserską karierę Browninga, który nie odzyskał zaufania producentów. Pamięć o filmie przetrwała jednak. Stał się pozycją kultową, popularną w kręgach miłośników kina niszowego i nietypowego. Obecnie, doceniony bardziej niż w czasach mu współczesnych, pozostaje obrazem jedynym swoim rodzaju, hołdem dla odmienności.
Dziwolągi przybliżają życie trupy cyrkowej złożonej z bardzo dziwnych indywiduów. Oprócz siłacza, klauna i treserki fok w skład ekipy wchodzą takie osobistości jak kobieta z brodą, bliźniaczki syjamskie, "pół-człek" bez nóg i bioder czy "żyjący korpus" - kadłubek pozbawiony wszystkich kończyn. Całe to dziwne towarzystwo żyje w wesołej wspólnocie, wspierając się wzajemnie i nie wtrącając w sprawy "zwyczajnych" ludzi. Dwa światy zmierzają jednak ku zderzeniu, kiedy karzeł Hans postanawia zawrócić w głowie pięknej akrobatce Kleopatrze. Dziewczyna dla żartu przyjmuje jego zaloty. Związek wkracza na poważniejsze tory, kiedy okazuje się, że Hans jest dziedzicem znacznego majątku.
Fabuła filmu jest dość fasadowa. Większość czasu poświęcono na przybliżenie bohaterów drugoplanowych, dopiero pod koniec filmu przechodząc do "mieszanego" związku. Wcześniej jesteśmy między innymi świadkami radosnych narodzin potomka kobiety z brodą i "ludzkiego szkieletu". Podczas "pępkowego" dziewczyna pozbawiona rąk demonstruje, jak zręcznie można jeść przy pomocy stóp, a żyjący korpus popala ukręcone własnymi wargami papierosy. Jest też wątek poboczny sióstr syjamskich, z których każda romansuje z innym mężczyzną. Nietypowi bohaterowie mierzą się ze zwykłymi ludzkimi problemami, a jednocześnie są świadomi swej odmienności i wcale się jej nie wstydzą. Urzekająca jest scena, w której grupka karłów i cyrkowców z mikrocefalią bawi się nad rzeką, zyskując sympatię początkowo wrogo nastawionego przechodnia. Bywa jednak i mniej sympatycznie. Na przykład złowieszcza inicjacja, którą przechodzi Kleopatra, aby stać się "jedną z nich" - dziwolągów. Odbywa się to poprzez wypicie łyka ze wspólnego pucharu przy ekstatycznym aplauzie całej zgrai. No i warto wspomnieć o końcowej scenie, w której "dziwolągi" rozprawiają się ze swymi wrogami. Choć oczywiste jest, że to oni stoją po jasnej stronie mocy, tutaj przedstawieni zostali niemal jako niebezpieczne potwory. Ich zemsta jest straszna.
Z dużym zaciekawieniem sprawdzałem notki biograficzne poszczególnych filmowych postaci, śledząc ich dalsze losy w prawdziwym świecie. Wielu z nich było bardzo ciekawymi osobowościami, nierzadko znakomicie sobie radzącymi mimo swojej niepełnosprawności. Szkoda, że publice współczesnej filmowi tak trudno było to zaakceptować. Dziwolągi powstały w czasach znacznie mniej tolerancyjnych dla odmienności niż dzisiejsze. Tod Browning, który w młodości występował w cyrku, chciał udowodnić światu, że cudaki pokazywane ku uciesze jarmarcznej gawiedzi są ludźmi, którzy mają takie same potrzeby i pragnienia jak wszyscy inni. Chciałbym móc napisać, że Dziwolągi przyczyniły się do zmiany negatywnych stereotypów, ale tak nie było. Idea filmu okazała się zbyt rewolucyjna jak na kulturę lat trzydziestych i reżyser zapłacił za to swoją karierą.
Dzisiaj znacznie łatwiej jest zaakceptować ekranowych "dziwolągów". Film Browninga pozostaje horrorem tylko z nazwy. Bliżej mu do moralitetu. To rzeczywiście dzieło niepowtarzalne, chociaż dalekie od ideału. Na tle niezwykłych scen pobocznych uderza słabość głównej linii fabularnej. Historyjka o związku karła i akrobatki jest niezbyt przekonująca i to bynajmniej nie ze względu na dzielącą ich różnicę wzrostu. Po prostu intryga nie wytrzymuje zawieszenia niewiary, podobnie jak pomysł, żeby występujący w cyrku karzeł miał być dziedzicem jakiejś fortuny. Dodatkowo film został pocięty i kończy się zbyt szybko. Mimo to zdecydowanie warto go obejrzeć, chociaż trzeba być przygotowanym na niecodzienne widoki. Bez wątpienia poszerza horyzonty. Przyznaję mu 8 gwiazdek.
Dziwolągi przybliżają życie trupy cyrkowej złożonej z bardzo dziwnych indywiduów. Oprócz siłacza, klauna i treserki fok w skład ekipy wchodzą takie osobistości jak kobieta z brodą, bliźniaczki syjamskie, "pół-człek" bez nóg i bioder czy "żyjący korpus" - kadłubek pozbawiony wszystkich kończyn. Całe to dziwne towarzystwo żyje w wesołej wspólnocie, wspierając się wzajemnie i nie wtrącając w sprawy "zwyczajnych" ludzi. Dwa światy zmierzają jednak ku zderzeniu, kiedy karzeł Hans postanawia zawrócić w głowie pięknej akrobatce Kleopatrze. Dziewczyna dla żartu przyjmuje jego zaloty. Związek wkracza na poważniejsze tory, kiedy okazuje się, że Hans jest dziedzicem znacznego majątku.
Fabuła filmu jest dość fasadowa. Większość czasu poświęcono na przybliżenie bohaterów drugoplanowych, dopiero pod koniec filmu przechodząc do "mieszanego" związku. Wcześniej jesteśmy między innymi świadkami radosnych narodzin potomka kobiety z brodą i "ludzkiego szkieletu". Podczas "pępkowego" dziewczyna pozbawiona rąk demonstruje, jak zręcznie można jeść przy pomocy stóp, a żyjący korpus popala ukręcone własnymi wargami papierosy. Jest też wątek poboczny sióstr syjamskich, z których każda romansuje z innym mężczyzną. Nietypowi bohaterowie mierzą się ze zwykłymi ludzkimi problemami, a jednocześnie są świadomi swej odmienności i wcale się jej nie wstydzą. Urzekająca jest scena, w której grupka karłów i cyrkowców z mikrocefalią bawi się nad rzeką, zyskując sympatię początkowo wrogo nastawionego przechodnia. Bywa jednak i mniej sympatycznie. Na przykład złowieszcza inicjacja, którą przechodzi Kleopatra, aby stać się "jedną z nich" - dziwolągów. Odbywa się to poprzez wypicie łyka ze wspólnego pucharu przy ekstatycznym aplauzie całej zgrai. No i warto wspomnieć o końcowej scenie, w której "dziwolągi" rozprawiają się ze swymi wrogami. Choć oczywiste jest, że to oni stoją po jasnej stronie mocy, tutaj przedstawieni zostali niemal jako niebezpieczne potwory. Ich zemsta jest straszna.
Z dużym zaciekawieniem sprawdzałem notki biograficzne poszczególnych filmowych postaci, śledząc ich dalsze losy w prawdziwym świecie. Wielu z nich było bardzo ciekawymi osobowościami, nierzadko znakomicie sobie radzącymi mimo swojej niepełnosprawności. Szkoda, że publice współczesnej filmowi tak trudno było to zaakceptować. Dziwolągi powstały w czasach znacznie mniej tolerancyjnych dla odmienności niż dzisiejsze. Tod Browning, który w młodości występował w cyrku, chciał udowodnić światu, że cudaki pokazywane ku uciesze jarmarcznej gawiedzi są ludźmi, którzy mają takie same potrzeby i pragnienia jak wszyscy inni. Chciałbym móc napisać, że Dziwolągi przyczyniły się do zmiany negatywnych stereotypów, ale tak nie było. Idea filmu okazała się zbyt rewolucyjna jak na kulturę lat trzydziestych i reżyser zapłacił za to swoją karierą.
Dzisiaj znacznie łatwiej jest zaakceptować ekranowych "dziwolągów". Film Browninga pozostaje horrorem tylko z nazwy. Bliżej mu do moralitetu. To rzeczywiście dzieło niepowtarzalne, chociaż dalekie od ideału. Na tle niezwykłych scen pobocznych uderza słabość głównej linii fabularnej. Historyjka o związku karła i akrobatki jest niezbyt przekonująca i to bynajmniej nie ze względu na dzielącą ich różnicę wzrostu. Po prostu intryga nie wytrzymuje zawieszenia niewiary, podobnie jak pomysł, żeby występujący w cyrku karzeł miał być dziedzicem jakiejś fortuny. Dodatkowo film został pocięty i kończy się zbyt szybko. Mimo to zdecydowanie warto go obejrzeć, chociaż trzeba być przygotowanym na niecodzienne widoki. Bez wątpienia poszerza horyzonty. Przyznaję mu 8 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz