niedziela, 20 stycznia 2019

Kuhle Wampe (1932)

Film o bezrobotnych Niemcach

Reżyseria: Złatan Dudow i Bertold Brecht
Kraj: Niemcy
Czas trwania: 1 h 8 min.

Występują: Hertha Thiele, Ernst Busch, Martha Wolter, Adolf Fischer

Wielki Kryzys uderzył w Republikę Weimarską w roku 1929 i szalał przez kilka następnych lat. Ucieczka kapitału pociągnęła za sobą zapaść przemysłu. Pracodawcy zaczęli masowo zwalniać pracowników. Wkrótce liczba bezrobotnych w kraju przekroczyła 5 milionów, a wielu rodzinom w oczy zajrzała nędza. Jednocześnie agitatorzy rozmaitych "ludowych" ruchów politycznych dostrzegli szansę na zdobycie władzy dzięki głosom pokrzywdzonych. Film Kuhle Wampe (co można przetłumaczyć jako "puste brzuchy") powstał właśnie w tym celu. Stworzony przez zaangażowanych po stronie socjalistów Bertolda Brechta (scenariusz) i Złatana Dudowa (reżyseria) obraz jest równocześnie zahaczającym o dokument portretem Berlina dotkniętego Wielkim Kryzysem, jak i manifestem politycznym prezentującym proponowany przez Brechta kierunek zmian. To drugie nie do końca się udało, ale o tym później.

Film składa się z kilku wyraźnie odmiennych części. Pierwsza przybliża losy niemieckich bezrobotnych na przykładzie losów pewnej rodziny. Oglądamy zastępy młodych berlińczyków przemierzających ulice na rowerach w bezskutecznym poszukiwaniu zatrudnienia. Jesteśmy świadkami rozpadu więzi rodzinnych, kiedy widmo nędzy skutkuje nieporozumieniami i utratą normalnych ludzkich uczuć. Obserwujemy eksmisję niepłacących czynszu lokatorów, którzy zmuszeni są przenieść się do miasteczka namiotowego nad jeziorem (od nazwy tego obozowiska pochodzi tytuł filmu). Środkowa część filmu poświęcona życiu w obozowisku skupia się bardziej na tematach obyczajowych i postawie młodej, pozbawionej perspektyw na przyszłość dziewczyny w obliczu nieplanowanej ciąży. Bohaterka jest zmuszona wybierać pomiędzy wiernością tradycji a własną godnością. Trzeci akt to już czysty manifest polityczny. Najpierw mają miejsce zawody sportowe, które przeradzają się w wiec młodych proletariuszy. Później przysłuchujemy się rozmowie pasażerów tramwaju na temat "brazylijskiego kryzysu kawowego". Jej konkluzją jest, że świat mogą zmienić tylko ci, którzy nie mają nic do stracenia. W pewnym sensie Brecht (który osobiście wyreżyserował tę scenę) miał tu rację, tyle tylko, że zaszczyt przebudowy społeczeństwa nie przypadł komunistom, z którymi sympatyzował.

Kuhle Wampe wyróżnia się świetnym montażem kojarzącym się bardziej z dokumentem niż z filmem fabularnym. Sporo jest obrazków rodzajowych, w rodzaju berlińskich ulic, fabryk czy przyrody sąsiadującej z miasteczkiem namiotowym. Służą one jako kontrast do ukazanych na ich tle zachowań ludzkich. Są też interesujące sekwencje symboliczne, jak sceny z rowerzystami albo sugestywnie ukazane samobójstwo młodego chłopaka, który przed skokiem z okna zdejmuje cenny zegarek, aby przypadkiem go nie rozbić. Obrazom towarzyszy ciekawie dobrana muzyka, która początkowo stanowi klimatyczny akompaniament, natomiast w "politycznej" części filmu zmienia się w prawdziwy hymn do robotniczej solidarności.

Problemy z Kuhle Wampe mam dwa, oba dużego kalibru. Po pierwsze film ten nie może się zdecydować, czy jest fabularyzowanym dokumentem, czy agitką polityczną. Śledzimy losy jednej ze zubożałych rodzin, ale w pewnym momencie przestają one być istotne. Film przechodzi w część polityczną, pozostawiając losy bohaterów bez jakiejś wyraźnej konkluzji. Inna rzecz, że właściwie ani przez moment nie jawią się oni jako pełnokrwiste postacie, będąc raczej nośnikami rozmaitych idei czy postaw, które Brecht i Dudow poddają krytyce. Z tego powodu film nie wciąga i, chociaż na ekranie sporo się dzieje, trudno o zaangażowanie emocjonalne.

Drugi problem mam z manifestem do "solidarności proletariuszy", którym film zostaje zwieńczony. Pal sześć, że został doklejony zupełnie nienaturalnie i zaburza dotychczasowy rytm filmu. Najgorsza jest jego treść, a właściwie jej brak. Trudno mi się w jakikolwiek sposób ustosunkować do socjalistycznych propozycji Brechta, gdyż kończą się one na apelu o "solidarność", podkreśleniu młodości i witalności ludu oraz potrzeby zmiany. Film polityczny powinien mobilizować masy i nadawać im jakiś cel. W Kuhle Wampe mobilizacja wychodzi słabo, chociaż być może inaczej oddziaływał on w latach trzydziestych na swój właściwy "target". Celu natomiast nie ma tu żadnego. "Zmobilizujcie się i zmieniajcie rzeczywistość", mówi Brecht i na tym poprzestaje. Zagrzewa masy do boju, przygotowuje je dla polityków, ale jest w tym mało konkretny. Tak jakby oddawał pole działania jakimś innym przewodnikom. Być może dlatego owoce jego pracy zebrała partia pewnego wąsatego jegomościa.

Kuhle Wampe jest ciekawym obrazkiem z życia Republiki Weimarskiej, ale słabym filmem. Nie realizuje w należytym stopniu żadnego z celów, jaki postawili sobie twórcy. Jako opowieść jest niesatysfakcjonujący, jako agitka - niekompletny. Jedynie walory dokumentalne zasługują na pochwałę. Mimo wszystko było to ciekawe doświadczenie. Polecam osobom zainteresowanym historią międzywojennych Niemiec. Wystawiam 6 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz