niedziela, 17 lutego 2019

Małe kobietki/Little Women (1933)

Film o więzach rodzinnych

Reżyseria: George Cukor
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 55 min.

Występują: Katharine Hepburn, Joan Bennett, Frances Dee, Jean Parker, Spring Byington, Douglass Montgomery, Paul Lukas

Małe kobietki to popularna w Stanach Zjednoczonych powieść dla dziewcząt, którą kilkakrotnie przenoszono na ekran kinowy. Film George'a Cukora z roku 1933 była pierwszą dźwiękową adaptacją tej książki. Obraz cieszył się dużą popularnością wśród widzów i otrzymał kilka nominacji do nagród Akademii Filmowej. Jednym z jego głównych atutów była obsadzona w głównej roli Katharine Hepburn, nowa gwiazda Hollywood. Podchodziłem do tego filmu z pewną ostrożnością, zrażony poziomem oscarowych produkcji z roku 1933. Z drugiej strony poprzedni film Cukora, Kolacja o ósmej, jak najbardziej spełnił moje oczekiwania. Niestety zawiodłem się na Małych kobietkach, chociaż tym razem bardziej niż zwykle jest to kwestia osobistych preferencji. A konkretnie samej tematyki filmu.

Akcja opowieści rozpoczyna się w końcowej fazie wojny secesyjnej. Bohaterkami są cztery siostry mieszkające z matką w miasteczku Concord w stanie Massachussetts. Ich ojciec uczestniczy w walkach i tylko od czasu do czasu przesyła do domu listy. W trakcie filmu obserwujemy dorastanie i wejście w dorosłość wszystkich czterech dziewcząt, ich pierwsze miłości, chwile szczęścia oraz rodzinne tragedie. Bohaterki różnią się charakterami. Najstarsza, stateczna Meg pracuje jako guwernantka i pomaga matce w zarządzaniu domem. Energiczna i głośna Jo marzy o karierze pisarki. Delikatna i nieśmiała Beth jest uzdolniona muzycznie, biedująca rodzina ma jednak kłopot z zapewnieniem jej możliwości nauki. Najmłodsza Amy jest dość próżna i dziecinna, ale za to drzemie w niej talent malarski.

Film podkreśla rolę wartości rodzinnych. Chociaż siostry są różne od siebie, są ze sobą bardzo zżyte i wzajemnie sobie pomagają. Wiele scen poświęcono ich łobuzerskim wybrykom albo organizowanym wspólnie przedsięwzięciom, na przykład przedstawieniu dla sierot. Ważne wątki opowieści dotyczą poszukiwaniu przez nie sposobów zarobkowania, co nie było wówczas łatwym zadaniem dla młodych kobiet. W późniejszej części filmu ważnym wątkiem staje się rywalizacja dziewcząt o względy przystojnego sąsiada, co wystawia na próbę ich relacje. Muszę przyznać, że scenariusz jest spójny i poprowadzony w sposób przejrzysty. Niestety problemy dojrzewających amerykańskich dziewcząt z połowy XIX wieku są mi dość odległe. Małe kobietki mocno stawiają na realizm i odtworzenie klimatu epoki, która była dla kobiet dość sztywna i nieciekawa. Jednym słowem, był to film zupełnie nie dla mnie.

Skoro mowa o realizmie, przejawia się on nie tylko w bardzo przyziemnej, zdroworozsądkowej fabule, ale także w drobiazgowo przygotowanej scenografii i kostiumach. Mamy okazję szczegółowo oglądać gospodarskie czynności wykonywane przez dziewczęta. Również ubiory bohaterek odpowiadają realiom epoki. Mówiąc wprost, są to prześmieszne suknie trzymające się na fiszbinowych rusztowaniach. Kiedy w jednej ze scen Jo przewraca się, niosąc talerze z jedzeniem, dłuższą chwilę zajmuje jej wydobycie wiktuałów z załomów swojej straszliwej szaty. W jednym tylko, za to bardzo ważnym punkcie, film rozmija się z realistyczną konwencją. Małe kobietki pokazują dorastanie sióstr, które na początku opowieści są nastolatkami. Tymczasem wszystkie zostały zagrane przez dorosłe aktorki. W efekcie w pierwszej połowie filmu mamy sporo scen, w których wszystkie te gwiazdy biegają i szczebioczą jak podlotki, co jest widokiem dość kuriozalnym. Drugą konsekwencją takiego wyboru jest rażące przerysowanie emocjonalne. Kiedy jedna z sióstr jest ciężko chora, pozostałe lamentują, jakby już nie żyła. W weselszych scenach ich ekspresyjna radość również nie licuje z dojrzałymi rysami twarzy, zwłaszcza w przypadku Hepburn raz po raz wykrzykującej swoje absurdalne powiedzonko "Christopher Columbus". Być może niektórych to rozbawi, ale dla mnie takie aktorstwo, trwające w dodatku prawie dwie godziny, było męczące.

Małe kobietki ewidentnie nie trafiły w moje gusta. Jest to film, który z pewnością będzie miał swoich fanów, zwłaszcza że jest spójny fabularnie i starannie przygotowany. Nie zdołał mnie jednak wciągnąć, do czego na pewno przyczyniła się kwestia odgrywania nastolatek przez dorosłe kobiety. Jeżeli komuś to nie przeszkadza i dodatkowo lubuje się w tego rodzaju obyczajowych opowieściach na podobieństwo Doktor Quinn, to jest film dla niego. Dla mnie raczej nie. Dlatego wystawiam 6 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz