sobota, 2 lutego 2019

Chronometry - nagrody blogowe (rok 1932)

Filmowy rok 1932 to prawie całkowita dominacja produkcji rodem z Hollywood. Kino europejskie w niewielkim tylko stopniu zaznaczyło swoją obecność. Trafił się też (po raz pierwszy w zestawieniu) jeden rodzynek z Japonii. Jeżeli chodzi o samą Fabrykę Snów, królowały w niej głównie gatunki i kierunki zapoczątkowane w latach poprzednich. Ważnym wydarzeniem był wysyp horrorów, w tym kilka cechujących się wysoką jakością fabularną oraz realizacyjną. Coraz wyraźniejsza była w kinie amerykańskim obecność cenzury. Wiele filmów nosi ślady interwencji w postaci wyciętych lub ugładzonych fragmentów. Tendencja ta w kolejnych latach jeszcze przybierze na sile.


Jeżeli chodzi o gwiazdy, istotnym wydarzeniem było pojawienie się na ekranie chyba pierwszego aktora metodycznego w osobie Paula Muniego. Swoją obecność zaznaczyli też, na razie dość nieśmiało, Charles Laughton i Clark Gable. Wśród aktorek Miriam Hopkins poważnie zagroziła Marlene Dietrich w rywalizacji o tytuł królowej Hollywood. Nowych twarzy kobiecych na razie brak, poza szorstką i nietypową Aline MacMahon.


Średnia ocen na blogu osiągnęła wartość 7,21, co jest wynikiem niezbyt dobrym, zwłaszcza w kontekście znakomitych lat 1930 i 1931. Świat filmu przystanął, by odetchnąć lub dopadł go Wielki Kryzys. Również wśród Chronometrów brak znaczących zmian. Jest kontynuacja tego, co było wcześniej. Mimo wszystko sporo się znalazło w roku 1932 filmów i postaci godnych wyróżnienia. Przejdźmy do nagród.

Najlepsza muzyka

Nominowani:
Leo F. Forbstein - Droga bez powrotu - za klimatyczne rytmy umilające romantyczną podróż bohaterów.
W. Franke Harling, John Leipold, Paul Marquardt i Oscar Potoker - Blond Wenus - za stworzenie niezwykle różnorodnego tła opowieści, na czele z niezapomnianym Hot Voodoo.
W. Franke Harling i Leo Robin - Złote sidła - za aktywne uczestnictwo muzyki w narracji.
W. Franke Harling, Oscar Straus, Rudolph G. Kopp i John Leipold - Godzina z tobą - za różnorodną i dowcipną ścieżkę dźwiękową.
John Leipold - Końskie pióra - za satyryczne utwory dobrze współgrające z ciętym humorem Marxów.
Wolfgang Zeller - Wampir - za mroczną i niepokojącą oprawę do mrocznego i niepokojącego filmu.

W kategorii muzycznej po raz pierwszy pojawiają się kompozytorzy, którzy jeszcze wielokrotnie zapiszą się w historii muzyki filmowej złotymi zgłoskami. Mowa o Leo Forbsteinie, Johnie Leipoldzie i W. Franke Hardingu. To muzycy eklektyczni, równie chętnie sięgający po klasykę, jazz i muzykę "współczesną". Wyjątkowo przyjemnie słuchało się muzyki, do której dołożyli swoją cegiełkę. Zwycięzcami zostali dwaj z nich, w towarzystwie jeszcze dwóch kompozytorów. Srebrny Chronometr otrzymują W. Franke Harling, John Leipold, Paul Marquardt i Oscar Potoker za muzykę do Blond Wenus. Stworzyli kompozycje bardzo różnorodne, wszędobylskie i, co ważniejsze, zapadające w pamięć.

Najlepsza kinematografia
(kategoria obejmuje zdjęcia, montaż i efekty specjalne)

Nominowani:
Lee Garmes i L.W. O'Connell - Człowiek z blizną - za wielką pomysłowość w prezentacji strzelanin, egzekucji i innych mrocznych momentów.
Lee Garmes i James Wong Howe - Szanghaj Ekspres - za oryginalne i niezapomniane zdjęcia we wnętrzu pociągu. W tym za pamiętną Marlene Dietrich trzymającą twarz w dłoniach.
Bert Glennon - Blond Wenus - za bogactwo interesujących ujęć z umiejętnym wykorzystaniem rekwizytów.
Charles Lang - Pożegnanie z bronią - za wnikliwe spojrzenia kamery z perspektywy bohaterów filmu.
Rudolph Mate - Wampir - za niezwykle pomysłowe kompozycje wizualne (szczególnie śmierć złoczyńcy pod tonami mąki).
Sol Polito - Jestem zbiegiem - za sceny grupowe z życia więźniów.

Tym razem w zestawieniu kinematograficznym znaleźli się wyłącznie operatorzy i prawie wyłącznie przedstawiciele Hollywood. Wyjątkiem jest Rudolph Mate, który w niemieckim Wampirze puścił wodze fantazji kompozycyjnej. Fabryka Snów na dobre rozpoczęła eksperymentowanie z ustawieniami kamery i układem planów zdjęciowych. Ciekawe pomysły mieli Charles Lang w Pożegnaniu z bronią, Sol Polito w Jestem zbiegiem i Bert Blennon w Blond Wenus. Srebrny Chronometr otrzymują Lee Garmes i James Wong Howe za Szanghaj Ekspres, który zawiera wielką różnorodność ujęć wykorzystujących wnętrza luksusowego pociągu i posągową gwiazdę filmu.

Najlepsza scenografia
(kategoria obejmuje również kostiumy)

Nominowani:
Travis Banton - Blond Wenus - za kostiumy głównej bohaterki i tancerzy, szczególnie te wykorzystane w numerze z gorylem.
Hans Dreier - Szanghaj Ekspres - za nietuzinkowe wnętrza ekspresu oraz fantazyjne stroje postaci kobiecych.
Hans Dreier - Wyspa Doktora Moreau - za tropikalną fortecę doktora Moreau oraz oryginalną charakteryzację jego tworów.
Cedric Gibbons - Uśmiech szczęścia - za umiejętne dostosowanie scenografii do odmiennych epok historycznych.
Cedric Gibbons - Ludzie w hotelu - za ociekające oryginalnym luksusem wnętrza hotelu na czele z okrągłym holem.
Willy Pogany - Mumia - za klimatyczne rekwizyty związane z "egiptomanią".

Dwa z wyróżnionych filmów to horrory cechujące się wymyślnymi dekoracjami i rekwizytornią. Pozostałe preferują bardziej klasyczne plany zdjęciowe, za to dopracowane do perfekcji. Królem scenografii był w roku 1932 Hans Dreier, który wyróżnił się w jednym i drugim typie filmu. Srebrny Chronometr otrzymuje za Szanghaj Ekspres, w którym ważną rolę odgrywają fantastyczne kostiumy gwiazdy filmu, a tytułowy pociąg został pomysłowo zaprojektowany jako miejsce akcji.

Najlepszy scenariusz
Nominowani:
William A. Drake - Ludzie w hotelu - za wielowątkową i świetnie skomponowaną opowieść.
Howard J. Green i Brown Holmes - Jestem zbiegiem - za poruszającą historię człowieka zniszczonego przez system.
Yasujiro Ozu - Urodziłem się, ale... - za oryginalną fabułę o pierwszej konfrontacji dziecięcego autorytetu z rzeczywistością.
S.J. Perelman, Bert Kalmar, Harry Ruby i Will B. Johnstone - Końskie pióra - za wspięcie się na wyżyny absurdu i ciętej satyry.
Samson Raphaelson i Grover Jones - Złote sidła - za przewrotną i pełną autoironii historię o oszustach.
Jean Renoir - Boudu z wód wyratowany - za nietypową filozoficzną opowiastkę z elementami złośliwego humoru.

Kategoria fabularna jest w tym roku wyjątkowo mocna. Każdy z wyróżnionych filmów to fascynująca i jedyna w swoim rodzaju opowieść. Są tu komedie (jedna absurdalna, druga romantyczna, trzecia filozoficzna), dramat psychologiczny, dramat społeczny oraz... skomplikowany film obyczajowy, w którym historie poszczególnych bohaterów splatają się w efektowną opowieść. Srebrny Chronometr otrzymuje William A. Drake za scenariusz do Ludzi w hotelu, filmu, który dał początek wielowątkowym superprodukcjom.

Najlepsza aktorka drugoplanowa

Nominowane:
Mary Astor - Kaprys platynowej blondynki - za dobrą chemię z Clarkiem Gable i wyrazistą przeciwwagę dla Jean Harlow.
Aline MacMahon - Papuga - za doskonałą rolę sardonicznej sekretarki.
Anna May Wong - Szanghaj Ekspres - za minimalistyczną kreację małomównej towarzyszki głównej bohaterki.

Wybór wśród aktorek drugoplanowych nie był zbyt duży. Wyróżniłem tylko trzy role, ale za to każda z nich jest znakomita. Mary Astor zagrała grzeczną postać pozostającą nieco w cieniu seksbomby Harlow, ale absolutnie nie dała się stłamsić. Anna May Wong dzielnie sekundowała Marlenie Dietrich w walce z męskimi szowinistami. Aline MacMahon jako lojalna sekretarka w Papudze tak świetnie dogryzała swemu szefowi, że w pełni zasłużyła Srebrny Chronometr.

Najlepszy aktor drugoplanowy

Nominowani:
Edward Ellis - Jestem zbiegiem - za dobre wsparcie Paula Muni w scenach obozowych.
Warner Oland - Szanghaj Ekspres - za drugiego najbardziej interesującego z ciekawej gromady pasażerów ekspresu.
Lowell Sherman - What Price Hollywood? - za przejmujący portret człowieka borykającego się z depresją.
Lewis Stone - Ludzie w hotelu - za stale obecną w tle postać obserwatora i doradcy.

Spośród wyróżnionych męskich ról drugoplanowych dwie (Ellis i Stone) były przede wszystkim wyrazistym uzupełnieniem ról głównych. Warner Oland miał sporo roboty jako główny wichrzyciel w Szanghaj Ekspresie, i wykonywał ją bardzo kompetentnie. Srebrny Chronometr otrzymuje Lowell Sherman za rolę w What Price Hollywood? Jego nękany depresją bohater jest, paradoksalnie, najjaśniejszym punktem raczej przeciętnego filmu.

Najlepsza aktorka

Nominowane:
Joan Crawford - Ludzie w hotelu - za ciekawą, bardzo ludzką rolę dziewczyny pozbawionej złudzeń.
Marlene Dietrich - Szanghaj Ekspres - za wyrazistą, ale znacznie bardziej refleksyjną i wyważoną kreację niż jej poprzednie role.

Kay Francis - Droga bez powrotu - za delikatność i wdzięk trzciny, która ma zostać złamana na wietrze.
Jean Harlow - Kaprys platynowej blondynki - za połączenie aparycji seksbomby z przekonującym aktorstwem.
Helen Hayes - Pożegnanie z bronią - za melancholijną zadumę i piękne oczy.
Miriam Hopkins - Złote sidła - za kreację oszustki stwarzającej w trakcie filmu w rozliczne wyraziste osobowości.

To był bardzo dobry rok dla wielkich nazwisk. Crawford, Hayes, Harlow, Francis. Każda z nich udowodniła swoją rolą, że rzeczywiście zasługuje na status gwiazdy. Dwie spośród nominantek wybijają się jednak wyraźnie ponad resztę. Moje uwielbienie dla Marlene Dietrich to fakt już znany, a w roku 1932 po raz kolejny pokazała, na co ją stać. Srebrny Chronometr trafia jednak do Miriam Hopkins za rolę w Złotych sidłach. Filigranowa aktorka wcieliła się w postać oszustki, która przybiera na ekranie odmienne maski w zależności od potrzeb. A jednak pod tymi kreacjami zdołała przemycić wyrazisty prawdziwy charakter swojej bohaterki. To po prostu rola wybitna.


Najlepszy aktor

Nominowani:
Lionel Barrymore - Ludzie w hotelu - za ukrytą głębię człowieka bez właściwości.
Wallace Beery - Ludzie w hotelu - za ostrego, bezlitosnego sukinsyna finansjery.
Clark Gable - Kaprys platynowej blondynki - za urok wrażliwego barbarzyńcy.
Charles Laughton - Wyspa doktora Moreau - za  wyrazisty portret megalomana i szaleńca.
Paul Muni - Człowiek z blizną - za przytłaczającą kreację opryszka, który zmienia się w obłąkanego demona zniszczenia.
Paul Muni - Jestem zbiegiem - za przejmującą rolę więźnia, któremu po kawałeczku jest odbierana wszelka nadzieja.
Michel Simon - Boudu z wód wyratowany - za absolutnie szaloną kreację bezdomnego "człowieka natury".

Jak zwykle wybór najlepszego aktora był bardzo trudny. O swojej obecności nie dali zapomnieć tacy weterani jak Wallace Beery i Lionel Barrymore. Ciekawą rolę zaliczył "inny niż wszyscy" Szwajcar Michel Simon. Przede wszystkim jednak błyszczeli nowicjusze. Clark Gable i Charles Laughton dali niezły przedsmak swoich rozpoczynających się właśnie wielkich karier. Lepszy od nich był Paul Muni, który głębią postaci i drobiazgowym przygotowaniem przerósł wszystkich konkurentów. Srebrny Chronometr otrzymuje za Jestem zbiegiem, bardziej złożoną i zniuansowaną z jego dwóch wybitnych ról. 

Najlepszy reżyser

Nominowani:
Frank Borzage - Pożegnanie z bronią - za empatyczną prezentację egoizmu bohaterów.
Howard Hawks - Człowiek z blizną - za kontrowersyjny lecz udany pomysł opowiadania historii poprzez kolejne sceny zabójstw.
Mervyn LeRoy - Jestem zbiegiem - za inteligentny styl narracji, który powoduje mimowolną identyfikację z losem bohatera.
Ernst Lubitsch - Przerwana kołysanka - za ciekawe eksperymenty narracyjne w nietypowym dla tego reżysera stylu.
Josef von Sternberg - Szanghaj Ekspres - za stworzenie niesamowitego nastroju w pędzącym przez Chiny pociągu europejskich okupantów.

Za reżyserię nominowani zostali twórcy, którzy już wcześniej wyróżniali się pomysłowością i zbierali za to laury. Takie postacie jak Frank Borzage, Ernst Lubitsch czy Josef von Sternberg to ścisła hollywoodzka czołówka. Do tego grona doszlusowało dwóch nieco mniej doświadczonych reżyserów, z których każdy miał akurat szczęście współpracować ze znakomitym Paulem Muni. Howard Hawks przeprowadził w Człowieku z blizną szalony eksperyment pełen brutalności i przemocy. Mervyn LeRoy opowiedział w Jestem zbiegiem historię bardziej wyważoną, lecz nie mniej wstrząsającą. Dzięki inteligentnym zabiegom reżyserskim osiągnął rewelacyjne efekty w utożsamieniu widza z tragicznym bohaterem filmu.


Najlepszy film

Nominowani:
Boudu z wód wyratowany - za filmową powiastkę filozoficzną z ukrytymi pokładami głębi.
Człowiek z blizną - za wzorcowy obraz brutalnego kina gangsterskiego.
Jestem zbiegiem - za wstrząsającą historię, która przyczyniła się do zmiany społecznej.
Ludzie w hotelu - za pierwszy w historii kina film z obsadą złożoną wyłącznie z gwiazd. W dodatku znakomity.
Szanghaj Ekspres - za kolejny krok w filmowej emancypacji kobiet.

Za wyjątkiem osobnego Boudou z wód wyratowanego, nominowane filmy nie stanowią jakiegoś przełomu, będąc raczej efektem stopniowej ewolucji sztuki filmowej. Każdy z nich wzniósł się na wysoki poziom, dopracowując i modyfikując wcześniejsze dokonania innych. Najlepiej wyszło to w Człowieku z blizną, filmie brutalnym i przerażającym, a jednocześnie zdumiewającym złożonością środków przekazu. Wpływy tego kamienia milowego kina gangsterskiego widoczne są do dnia dzisiejszego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz