Reżyseria: Boris Barnet
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 1 h 36 min.
Występują: Siergiej Komarow, Robert Erdman, Jelena Kuźmina, Hans Klering, Nikołaj Bogolubow, Nikołaj Kriuczkow, Aleksandr Czistiakow, Michaił Żarow
W swoim poprzednim filmie Dom przy Trubnej Boris Barnet w żartobliwy sposób przedstawiał różnice klasowe jako główny czynnik konfliktów międzyludzkich. Zgodnie z założeniami marksizmu podkreślał znaczenie jedności i współdziałania klasy robotniczej przeciwko wyzyskującym ją wrogom ludu. Na obrzeżach porusza właściwie te same problemy, tyle że tym razem w poważniejszej konwencji. Film przedstawia Pierwszą Wojnę Światową widzianą z perspektywy małego rosyjskiego miasteczka. Losy jego mieszkańców wplątanych w światowy konflikt pozwalają spojrzeć na antagonizmy państw narodowych z perspektywy zwykłych ludzi. A raczej ludzi wyznających komunistyczne ideały.
Film otwiera sekwencja przedstawiająca strajk robotników. Na dźwięk syreny pracownicy zakładu szewskiego porzucają stanowiska pracy i jednoczą się z załogą sąsiedniej fabryki w buncie przeciwko kapitalistycznym właścicielom. Oczywiście zostają brutalnie rozgonieni przez wojsko. Wkrótce do miasteczka dociera informacja o wybuchu Wielkiej Wojny. To sygnał dla wszelakiej maści agitatorów, którzy namawiają do narodowej solidarności w obliczu zewnętrznego zagrożenia. Większość mieszkańców miasteczka daje się zwieść. Wracają do współpracy z wyzyskiwaczami, nieświadomie zwracając się przeciwko własnym interesom.
W zasadniczej części Na obrzeżach przeplata się ze sobą kilka wątków związanych z wojennymi losami mieszkańców miasteczka. Poznajemy między innymi dwóch braci, z których jeden zostaje powołany do wojska i szerzy tam pacyfistyczną propagandę, drugi natomiast na przekór próbującej go zniechęcić rodzinie zaciąga się na ochotnika. Jest również dwójka sąsiadów - Grieszyn i Karłowicz. Choć przyjaźnili się od lat, nagle stają się wrogami, ponieważ Karłowicz jest Niemcem. W miasteczku pojawiają się także jeńcy niemieccy, którzy z powodu braku żywności otrzymują pozwolenie na poszukiwanie pracy w tamtejszych zakładach. Jeden z nich zakochuje się z wzajemnością w Mańce, córce Grieszyna. Większość Rosjan reaguje jednak na ich związek skrajną wrogością. Jak stwierdza jeniec, z mniejszą agresją spotykał się u rosyjskich żołnierzy na froncie, niż od cywilów na tyłach.
Najważniejszym przesłaniem Na obrzeżach jest absurdalność Wielkiej Wojny. Konflikt jest przedstawiony jako szwindel kapitalistów, którzy bogacą się na dostawach dla wojska. Tymczasem robotnicy i chłopi giną na froncie, nie czując żadnej wrogości do przeciwnika i nie mając pojęcia, o co walczą. Ci, którzy nawołują do pokoju, spotykają się z ostracyzmem a nawet agresją. Barnet umiejętnie przedstawia niedorzeczność konfliktu. Na przykład w początkowej części filmu mocno rozbudowuje relacje pomiędzy Grieszynem a Karłowiczem (grają razem w szachy, Grieszyn pożycza sąsiadowi własną czapkę). Tym boleśniejsze jest ich nieprzyjazne pożegnanie. Reżyser ma talent do budowania silnego przekazu z niepozornych symboli. Świetnie skomponowano na przykład kadr, w którym przekupiony partyjny agitator wygłasza płomienną przemowę o narodowej solidarności, podczas gdy towarzyszący mu burżuje drzemią znudzeni. Na uwagę zasługują także efektowne zdjęcia przybliżające horror walki w okopach. Jedną z ciekawszych sekwencji jest przysypanie żołnierzy warstwą ziemi wzbitej przez wybuch, a następnie żartobliwe udawanie przez jednego z nich trupa.
Oczywiście cały film jest podlany obfitym sosem komunistycznej propagandy. Pozytywni bohaterowie sympatyzują z partią komunistyczną, natomiast kapitaliści i przedstawiciele konkurencyjnych ugrupowań zostali bez wyjątku przedstawieni jako kanalie. Klasowy antagonizm jest według Barneta nie do uniknięcia. Przyjaźń może przekraczać granice etniczne, ale nie przewidziano możliwości bratania się bogatych z biednymi. Dlatego Na obrzeżach nie jest apelem o pokój na świecie. Wojna jak najbardziej musi wybuchnąć, tylko jej front będzie przebiegał całkiem inaczej. Adekwatnym zakończeniem opowieści jest wybuch Rewolucji Październikowej zapowiadającej pokój z Niemcami i początek wojny domowej.
Mimo wyraźnego skrzywienia propagandowego film bardzo mi się podobał. Barnet potrafi umiejętnie przedstawiać swoje racje, choć trzeba brać poprawkę, że przekaz filmu spełnia przede wszystkim cele ideologiczne. Ale jakimi środkami wyrazu. Pomysłowe kompozycje kadrów, symbolizm, a nawet pewna doza czarnego humoru przemyconego przez utalentowanych aktorów. Z punktu widzenia sztuki filmowej jest to dzieło zdecydowanie udane. Wystawiam mu 8 gwiazdek.
Film otwiera sekwencja przedstawiająca strajk robotników. Na dźwięk syreny pracownicy zakładu szewskiego porzucają stanowiska pracy i jednoczą się z załogą sąsiedniej fabryki w buncie przeciwko kapitalistycznym właścicielom. Oczywiście zostają brutalnie rozgonieni przez wojsko. Wkrótce do miasteczka dociera informacja o wybuchu Wielkiej Wojny. To sygnał dla wszelakiej maści agitatorów, którzy namawiają do narodowej solidarności w obliczu zewnętrznego zagrożenia. Większość mieszkańców miasteczka daje się zwieść. Wracają do współpracy z wyzyskiwaczami, nieświadomie zwracając się przeciwko własnym interesom.
W zasadniczej części Na obrzeżach przeplata się ze sobą kilka wątków związanych z wojennymi losami mieszkańców miasteczka. Poznajemy między innymi dwóch braci, z których jeden zostaje powołany do wojska i szerzy tam pacyfistyczną propagandę, drugi natomiast na przekór próbującej go zniechęcić rodzinie zaciąga się na ochotnika. Jest również dwójka sąsiadów - Grieszyn i Karłowicz. Choć przyjaźnili się od lat, nagle stają się wrogami, ponieważ Karłowicz jest Niemcem. W miasteczku pojawiają się także jeńcy niemieccy, którzy z powodu braku żywności otrzymują pozwolenie na poszukiwanie pracy w tamtejszych zakładach. Jeden z nich zakochuje się z wzajemnością w Mańce, córce Grieszyna. Większość Rosjan reaguje jednak na ich związek skrajną wrogością. Jak stwierdza jeniec, z mniejszą agresją spotykał się u rosyjskich żołnierzy na froncie, niż od cywilów na tyłach.
Najważniejszym przesłaniem Na obrzeżach jest absurdalność Wielkiej Wojny. Konflikt jest przedstawiony jako szwindel kapitalistów, którzy bogacą się na dostawach dla wojska. Tymczasem robotnicy i chłopi giną na froncie, nie czując żadnej wrogości do przeciwnika i nie mając pojęcia, o co walczą. Ci, którzy nawołują do pokoju, spotykają się z ostracyzmem a nawet agresją. Barnet umiejętnie przedstawia niedorzeczność konfliktu. Na przykład w początkowej części filmu mocno rozbudowuje relacje pomiędzy Grieszynem a Karłowiczem (grają razem w szachy, Grieszyn pożycza sąsiadowi własną czapkę). Tym boleśniejsze jest ich nieprzyjazne pożegnanie. Reżyser ma talent do budowania silnego przekazu z niepozornych symboli. Świetnie skomponowano na przykład kadr, w którym przekupiony partyjny agitator wygłasza płomienną przemowę o narodowej solidarności, podczas gdy towarzyszący mu burżuje drzemią znudzeni. Na uwagę zasługują także efektowne zdjęcia przybliżające horror walki w okopach. Jedną z ciekawszych sekwencji jest przysypanie żołnierzy warstwą ziemi wzbitej przez wybuch, a następnie żartobliwe udawanie przez jednego z nich trupa.
Oczywiście cały film jest podlany obfitym sosem komunistycznej propagandy. Pozytywni bohaterowie sympatyzują z partią komunistyczną, natomiast kapitaliści i przedstawiciele konkurencyjnych ugrupowań zostali bez wyjątku przedstawieni jako kanalie. Klasowy antagonizm jest według Barneta nie do uniknięcia. Przyjaźń może przekraczać granice etniczne, ale nie przewidziano możliwości bratania się bogatych z biednymi. Dlatego Na obrzeżach nie jest apelem o pokój na świecie. Wojna jak najbardziej musi wybuchnąć, tylko jej front będzie przebiegał całkiem inaczej. Adekwatnym zakończeniem opowieści jest wybuch Rewolucji Październikowej zapowiadającej pokój z Niemcami i początek wojny domowej.
Mimo wyraźnego skrzywienia propagandowego film bardzo mi się podobał. Barnet potrafi umiejętnie przedstawiać swoje racje, choć trzeba brać poprawkę, że przekaz filmu spełnia przede wszystkim cele ideologiczne. Ale jakimi środkami wyrazu. Pomysłowe kompozycje kadrów, symbolizm, a nawet pewna doza czarnego humoru przemyconego przez utalentowanych aktorów. Z punktu widzenia sztuki filmowej jest to dzieło zdecydowanie udane. Wystawiam mu 8 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz