niedziela, 10 lutego 2019

Kolacja o ósmej/Dinner at Eight (1933)

Film o obłudzie

Reżyseria: George Cukor
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 46 min.

Występują: Marie Dressler, Lionel Barrymore, Billie Burke, Madge Evans, Wallace Beery, Jean Harlow, John Barrymore, Lee Tracy, Edmund Lowe

Duży sukces kasowy i artystyczny Ludzi w hotelu skłonił decydentów z MGM-u do błyskawicznej próby eksploatacji jego nowatorskiej formuły. W ciągu roku powstała młodsza siostra tego dzieła. Kolacja o ósmej, podobnie jak jej bardziej znany poprzednik, zatrudniła śmietankę gwiazd Hollywood, w tym ponownie braci Barrymore'ów i Wallace'a Beery'ego. Co więcej, Beery tak jak w Ludziach wcielił się w pozbawionego skrupułów biznesmena, natomiast Lionel Barrymore w człowieka trapionego ciężką chorobą. Na fabułę złożyło się kilka odrębnych wątków, które zostały ze sobą powiązane dopiero w finale filmu rozgrywającym się podczas tytułowej kolacji. Sporo tych podobieństw, na całe jednak szczęście George'owi Cukorowi udało się nadać swojemu dziełu własny styl. 

Kolacja, która zgromadzi wszystkich bohaterów filmu, wyprawiana jest w domu państwa Jordanów. Gospodyni o wdzięcznym imieniu Millicent jest niezwykle przejęta tym doniosłym wydarzeniem. Z wielką atencją dogląda każdego szczegółu, w tym zmieniającej się ciągle listy gości. Jej dużo starszy mąż Oliver ma własne problemy. Jego firma stoi w obliczu bankructwa, a zdrowie zaczyna coraz bardziej szwankować. Córka Jordanów Paula w tajemnicy spotyka się z Larrym Renaultem, starzejącym się aktorem, który ma kłopoty z nadużywaniem alkoholu. Kariera Larry'ego załamała się wraz z nadejściem kina dźwiękowego i coraz trudniej jest mu znaleźć środki na opłacenie luksusowego stylu życia. Przyjaciółka i dawna kochanka Olivera, Carlotta Vance, po przejściu na emeryturę mierzy się ze zmianą pozycji społecznej z gwiazdy kina na samotną starszą panią. Jest jeszcze Dan Packard, hiperaktywny biznesmen, który nie ma czasu ani cierpliwości dla swojej znudzonej, opychającej się czekoladkami żony. Kitty rekompensuje sobie brak zainteresowania męża skokami w bok ze swoim lekarzem. 

Jak widać, scenarzyści Frances Marion i Herman Mankiewicz zdecydowali się mocno rozbudować obsadę. W Kolacji o ósmej bierze udział osiem głównych postaci uzupełnianych przez jeszcze kilku bohaterów drugoplanowych. Można było mieć obawy, czy wystarczy czasu na odpowiednie przedstawienie ich wszystkich, ale zgrabnie napisane dialogi i świetne aktorstwo sprawiają, że przyjęta formuła zdaje egzamin. Każda z postaci posiada wyrazisty charakter i otrzymuje co najmniej jedną scenę, w której ma okazję zabłysnąć. Na gwiazdę filmu wykreowano platynowłosą Jean Harlow, która nosi niedorzeczne suknie, przegląda się w gigantycznym lusterku i świetnie odgrywa rolę rozpuszczonej idiotki... tylko po to, żeby w końcówce filmu pokazać, że wcale nie jest taka głupia. Jej rola jest jednym z jaśniejszych punktów obsady, ale bynajmniej nie jedynym. Wallace Beery właściwie powtarza swoją kreację bogatego łotra z Ludzi w hotelu, ale patrzy się na niego z równą przyjemnością, co w tamtym filmie. John Barrymore wzrusza jako człowiek, któremu błyskawicznie zaczyna uciekać grunt pod nogami. Marie Dressler (to jedna z ostatnich ról tej aktorki) jest świetna jako starsza pani, której trudno się pogodzić z nadchodzącą starością. Przy tej okazji muszę zresztą pochwalić Hollywood lat trzydziestych, bo Dressler nie zestarzała się ładnie, a mimo to nie wahano się korzystać z jej znakomitego aktorstwa. W dzisiejszych czasach trudno sobie wyobrazić, żeby wpuszczono na ekran kobietę po sześćdziesiątce, która... no po prostu mocno wygląda na te swoje sześćdziesiąt parę lat. Z wyróżniających się aktorów dorzucę jeszcze Billie Burke, która, wcielając się w próżną i zakochaną w blichtrze panią domu, poszła bardziej w stronę satyry. Jest w tym niezwykle przekonująca, także dzięki swemu piskliwemu głosowi.

Kolacja o ósmej zaklasyfikowana została jako komediodramat, chociaż śmiechu jest w niej w sumie niewiele. Można ten film uznać za satyrę na mieszczańską obłudę. Większość machinacji bohaterów filmu polega na oszukiwaniu innych lub samych siebie, próbach podnoszenia swego statusu społecznego lub walce o jego zachowanie. Sceny humorystyczne mają miejsce, gdy niektórzy z nich potykają się w tych staraniach o własne nogi. Chociaż nie w każdym przypadku jest tak zabawnie. Finał filmu splata ze sobą wszystkie wątki, doprowadzając niektóre postacie do konfrontacji ze sobą, inne natomiast do zamiecenia pewnych spraw pod dywan. W porównaniu z Ludźmi w hotelu zakończenie jest niezwykle wyważone. Mamy tu do czynienia z przyzwyczajonymi do stabilizacji mieszczanami, a nie z ludźmi oddalonymi od swoich codziennych problemów, dlatego nie jest tak wybuchowo. Nie chcę przez to powiedzieć, że film mnie rozczarował, bo wszystko ma swój logiczny koniec. Po prostu spodziewałem się czegoś mocniejszego.

Kolacja o ósmej nie jest taką bombą jak jej wielokrotnie wspomniany w tym tekście poprzednik. Choćby dlatego właśnie, że czerpie z przetestowanego wcześniej wzorca. Tym niemniej jest filmem sprawnie napisanym, inteligentnym i wypełnionym po brzegi świetnym aktorstwem. Stanowi doskonałą próbkę możliwości Hollywood lat trzydziestych. Ciekaw jestem, w jakim kierunku pójdzie rozwój tych wielowątkowych produkcji pełnych supergwiazd. Niewątpliwie tkwi w nich duży potencjał. Film otrzymuje ode mnie 8 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz