poniedziałek, 7 maja 2018

Dusze na sprzedaż/Souls for Sale (1923)

Film o kulisach Hollywood.

Reżyser: Rupert Hughes
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 30 min.

Występują: Eleanor Boardman, Lew Cody, Richard Dix, Frank Mayo

Filmy o przemyśle filmowym mają długą tradycję. Nie wiem, czy Dusze na sprzedaż są pierwszym w historii, ale niewątpliwie przypada im zaszczytna pozycja pierwszego obrazu tego typu w Chronofilmotece. Okazja do zajrzenia za kulisy Hollywood to niezła gratka dla każdego fana kinematografii. Pytanie tylko, jak wiele twórcy odważyli się pokazać.

Naszą przewodniczką po świecie filmu jest Mem, młoda mężatka, która podczas podróży poślubnej pod wpływem impulsu porzuca męża, wyskakując z pociągu. Przypadek sprawia, że ma to miejsce pośrodku kalifornijskiej pustyni. Przed śmiercią z pragnienia ratuje ją szejk na wielbłądzie. To Tom Holby, gwiazda filmu, będąca akurat w trakcie zdjęć plenerowych. Nie mając lepszego pomysłu na życie, dziewczyna dołącza do ekipy filmowej, początkowo imając się drobnych, pomocniczych zajęć. Mem zamieszkuje w Los Angeles i stopniowo, poprzez ciężką pracę i wykorzystywanie nadarzających się okazji, zaczyna wspinać się po szczeblach kariery. Pomagają jej w tym zabiegający o jej względy Holby oraz reżyser Frank Claymore. Film ma również wątek poboczny traktujący o losach męża dziewczyny, który okazuje się oszustem matrymonialnym i mordercą kobiet [sic!]. Mężczyzna próbuje odszukać Mem, po drodze wyczyniając przeróżne łajdactwa.

Tym, co jest w Duszach na sprzedaż ciekawe, są obrazki dotyczące pracy przy filmie. Mamy okazję przyjrzeć się wykorzystywanym ówcześnie kamerom, urządzeniom do oświetlenia i innego rodzaju wyposażeniu planu. Absolutnym hitem jest maszyna do wytwarzania sztucznego wiatru. Jest to śmiertelnie niebezpieczny samochód zaopatrzony z przodu w gigantyczne śmigło. Jeśli komuś kojarzy się z wynalazkami kojota polującego na Strusia Pędziwiatra, to dokładnie tak to urządzenie wygląda. W Duszach na sprzedaż możemy także zobaczyć, na czym polega praca reżysera i to na kilku przykładach - obok fikcyjnego Franka Claymore gościnnie pojawiają się Charlie Chaplin i Erich von Stroheim nadzorujący swoich aktorów i załogę. Krótkie migawki zaliczają w filmie liczni hollywoodzcy aktorzy (pod własnymi nazwiskami), a postać Toma Holby'ego to dość oczywisty klon Rudolpha Valentino. Bardzo dużo w filmie takich smaczków, a jestem pewien, że w powodu mojej cokolwiek fragmentarycznej wiedzy o przemyśle filmowym nie wyłapałem wszystkiego. Tak na marginesie, film zwraca uwagę na kiepski poziom BHP w studiach filmowych. Obserwujemy kilka wypadków na planie. Wszystkie spowodowane są niewłaściwym zabezpieczeniem rekwizytów lub nierozwagą personelu.

Oprócz obrazów z pracy na planie filmowym Rupert Hughes zawarł w swoim dziele pewnego rodzaju manifest będący najwyraźniej odpowiedzią na panujący już w latach dwudziestych pogląd o Hollywood jako siedlisku moralnej zgnilizny. Krytyka przemysłu filmowego została włożona w usta rodziców Mem, prostych ludzi z prowincji, którzy mają problemy z odróżnieniem filmu od rzeczywistości. Drugim antagonistą kinematografii, dość kuriozalnym, jest mąż Mem, który zarzuca jej tytułową sprzedaż duszy, upadek moralny i inne bezeceństwa. Tego typu krytyce przeciwstawiona jest rzeczywistość planu filmowego - ciężka praca wymagająca wysiłku fizycznego i wyrzeczeń, męczące dla aktorów aspekty popularności, konieczność odgrywania nawet poza planem filmowym roli wyidealizowanej gwiazdy. Mam do tego dyskursu dwa zastrzeżenia - po pierwsze, zbyt porządni i szlachetni są ci aktorzy i reżyserzy. Wszyscy ciężko pracują, nawzajem się wspierają, nawet imprezy jakieś takie ugrzecznione. Istna sielanka na obozie ministrantów. Wierzycie w to? Bo ja nie. O ile powściągliwość w ukazywaniu słabości branży jeszcze można zrozumieć, zupełnie żenujące jest włożenie argumentów krytycznych w usta "prostaczków z prowincji" oraz oszusta i mordercy. Niestety reżyserowi nie udało się w sposób uczciwy zmierzyć z postawionym przez siebie problemem.

Drugim minusem filmu jest scenariusz. Historia Mem jest obficie polukrowana i nie wzbudziła mojego zainteresowania. Co prawda widać zamiar nadania bohaterce silnej osobowości, ale... Chyba problem w tym, że wszystko jakoś za łatwo jej przychodzi. Napotyka co prawda na rozmaite trudności, ale nie ponosi żadnej porażki, która dałaby jej okazję okazać siłę charakteru. Sytuacji nie poprawia fakt, że Eleanor Boardman gra ją co najwyżej poprawnie. Mem jest po prostu postacią zbyt płaską, żeby być interesująca. Natomiast wątek z jej mężem i jego zbrodniczymi eskapadami nie dość, że jest doklejony na siłę, to w dodatku kończy się wspomnianym wyżej skrajnie idiotycznym manifestem moralnym. Słaby po prostu jest ten scenariusz i tyle.

Na koniec jeszcze o finałowej scenie filmu, która przedstawia wyjątkowo piękną katastrofę. Podczas kręcenia scen do filmu o cyrkowcach zrywa się potężna burza. Błyskawice uszkadzają zasilanie i podpalają namiot cyrkowy. Obserwujemy paniczną ewakuację dziesiątek aktorów, statystów i zwierząt, do tego straszliwy wicher i szalejący pożar, a w środku tego wszystkiego reżyser Claymore z zimną krwią nadzorujący kamerzystów, aby uchwycili jak najwięcej z panującego chaosu do późniejszego wykorzystania w filmie. Muszę przyznać, że ten obrazek był imponujący zarówno od strony realizacyjnej, jak i poprzez ukazanie bezlitosnego oblicza filmowego biznesu.

Końcowa ocena Dusz na sprzedaż jest trudna. Z jednej strony film ten jest okienkiem pozwalającym spojrzeć na stare Hollywood. Choć bez wątpienia nie pokazuje wszystkiego, i tak jest z tej perspektywy niezmiernie interesujący. Z drugiej strony fabuła filmu jest mierna, a jego próba dyskusji ze stereotypami nieszczera i nieudana. Mimo wszystko wystawiam 6 gwiazdek. Polecam jedynie osobom zainteresowanym tematyką.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz