niedziela, 13 maja 2018

Gdy zmysły grają/Gösta Berlings Saga (1924)

Film o grzesznikach.

Reżyseria: Mauritz Stiller
Kraj: Szwecja
Czas trwania: 3h 5 min.

Występują: Lars Hanson, Greta Garbo, Gerda Lundequist, Mona Mårtenson, Jenny Hasselquist

Szwedzi mieli w latach dwudziestych jakiś problem z alkoholem. Przynajmniej na ekranie. Furman śmierci Victora Sjöströma przybliżał proces autodestrukcji alkoholika. W Skarbie rodu Arne Mauritza Stillera pijaństwo doprowadziło do tragedii, wokół której skupiała się fabuła filmu. Głównym bohaterem Gdy zmysły grają, następnego dzieła Stillera, jest kolejny alkoholik, Gösta Berling.

Akcja filmu rozgrywa się na początku XIX wieku na szwedzkiej prowincji. Ekeby, malownicze latyfundia, są siedzibą "dwunastu rycerzy", dobrodusznych pijaków i fanfaronów pełniących funkcję dworzan Margarity Samzelius, właścicielki majątku. Przywódcą "rycerzy" jest Gösta Berling, były pastor wyrzucony ze swojej parafii za pijaństwo. Gösta nie stroni od butelki, jest jednak człowiekiem przystojnym, wykształconym, cechującym się dworskimi manierami. Z tego powodu interesuje się nim wiele okolicznych niewiast. Gdy zmysły grają to w dużej mierze opowieść o jego życiu miłosnym. Oprócz Gösty poznajemy bliżej losy zamożnych rodzin Dohnów, Sinclairów i Samzeliusów. Bogacze pławią się w luksusie, ale mało który z nich ma sumienie pozwalające bez wstydu spojrzeć w lustro. Właśnie tematyka winy i pokuty jest tym, co przenika fabułę całego filmu. Bohaterowie to grzesznicy, różnią ich tylko postawy wobec własnych czynów i ich konsekwencji. Wątków rozwijających ten koncept jest w scenariuszu wiele. Najciekawszym z nich jest historia Margarity, o której za chwilę.

W skład obsady Gdy zmysły grają weszło wiele znaczących postaci szwedzkiego kina i teatru. Göstę Berlinga zagrał znany aktor teatralny Lars Hanson, który najwyraźniej zapomniał, że nie stoi na scenicznych deskach. Hanson bez opamiętania gestykuluje i wygłasza monologi, prawdopodobnie usiłując w ten sposób nadać swemu bohaterowi głębię. Niestety ze swoją prostą jak struna sylwetką i gładką twarzą zupełnie nie pasuje do roli alkoholika i hulaki. W ogóle dziwny ten alkoholizm, bo poza tym, że Gösta Berling wyleciał przez niego z pastorskiej posady, jakoś niespecjalnie utrudnia mu życie. Ba. Według nieustannie powtarzanych deklaracji narratora i bohaterów filmu jest on z jakichś zagadkowych przyczyn osobą niezwykłą i godną podziwu. Dziwne to, bo nie licząc końcowych trzydziestu minut filmu główny bohater robi niewiele poza hulanką i romansami. Naprawdę, takie zachwyty nad bezwstydnym pijakiem?

W Gdy zmysły grają występuje również Greta Garbo w swojej pierwszej roli. Gra Elizabeth Dohn, jedną z sympatii Gösty, wyróżnia się jednak głównie urodą. Znakomitą rolę odnotowuje natomiast Gerda Lundequist jako Margarita Samzelius. Kiedy poznajemy jej bohaterkę, jest łaskawą władczynią Ekeby, hojną ręką sponsorującą swoich "dwunastu rycerzy". Margarita ma jednak na sumieniu zadrę - do majątku doszła w niemoralny sposób, wyrzekła się też matki krytykującej jej styl życia. Później bohaterka zostaje z błahego powodu wygnana i pozbawiona majątku przez męża. Upokorzona Margarita zamieszkuje w chacie matki, stając się obiektem jej drwin. Nie ma jednak nic straszliwszego niż zemsta wzgardzonej kobiety. W kolejnych aktach filmu bohaterka usiłuje zniszczyć tych, którzy ją skrzywdzili, ostatecznie natomiast przyjmuje postawę pełną pokory i podejmuje próbę odkupienia. Rola Margarity była fantastyczną okazją do pokazania warsztatu aktorskiego i Lundequist w pełni ją wykorzystała. Bardzo lubię role, w których postać ewoluuje na ekranie. Margarita przechodzi w pełni przekonującą metamorfozę od królowej do pokornej, pogodzonej z losem starszej pani.

Kinematograficznie film nie wprowadza żadnych nowości. Mimo to na wyróżnienie zasługuje znakomita scena pożaru dworu Ekeby. Wszędzie szaleją płomienie i dym, a widz do końca nie ma pewności, czy wszyscy mieszkańcy zdołali się ewakuować. Pomaga w tym dynamiczny montaż przeskakujący pomiędzy różnymi lokacjami we wnętrzu i w otoczeniu płonącego budynku. Bardzo dobra rzemieślnicza robota. Z ładnych obrazków jest też trochę zimowych krajobrazów, natomiast in minus wbiła mi się w pamięć scena podróży Gösty i Elizabeth ciągniętymi przez konia saniami. Para dość długo jedzie, tocząc skomplikowaną rozmowę, co wymagało nakręcenia sceny w studio. Dlatego w zbliżeniach widzimy tylko dwójkę ludzi siedzących blisko siebie ludzi, co przeplatane jest ujęciami z pleneru pokazującymi prawdziwą podróż. Zbliżenia są tak okropnie statyczne, że ciągłe wymachiwanie przez głównego bohatera batem i lejcami wzbudzały moje rozbawienie.
Skoro jesteśmy przy dialogach, zwrócę uwagę na największą wadę filmu. Większość scen Zmysłów stanowią rozmowy bohaterów. Szkoda tylko, że na planszach tekstowych czytamy nie więcej niż jedną czwartą tego, co mówią postacie. W miarę trwania filmu coraz bardziej nużące stawało się oglądanie wypowiadających długie frazy aktorów, kiedy z całej wypowiedzi dane jest widzowi poznać jedno-dwa zdania.

Gdy zmysły grają nie uwiodło mnie swoją fabułą o ludziach upadających i żałujących za grzechy. Głównym powodem jest mało czytelna narracja oraz niezbyt dobrze wykreowana postać głównego bohatera. W pewnym sensie można opowieść o Göscie Berlingu postrzegać jako epitafium dla tracącej znaczenie warstwy arystokracji - bogacze i pozostający na ich utrzymaniu "rycerze"-rentierzy wyraźnie borykają się ze swoim statusem. Nikt z nich nie pracuje, ani nie robi niczego kreatywnego. Życie w Ekeby to nieustające rozrywki, bale i przyjęcia oraz drobne intrygi. Kiedy w przedostatnim akcie filmu dworzyszcze płonie, trudno żałować jego nieporadnych mieszkańców, kiedy w pijackim otępieniu z trudem wydostają się z zasięgu płomieni. Ci ludzie nie budzą sympatii, a ich problemy są dla współczesnego widza mocno odległe. Może w tym tkwi słabość filmu stworzonego na podstawie jednej z najpopularniejszych w Szwecji powieści. Ciekaw jestem powstałej w latach trzydziestych wersji w pełni udźwiękowionej. Może Gösta Berling opowiadający własnym głosem o swych dylematach jest ciekawszą postacią? Nie można tego wykluczyć, ale jednak nie zaryzykuję kolejnych trzech godzin, żeby się przekonać. Gdy zmysły grają otrzymuje ode mnie 6 gwiazdek. Ponad przeciętność wybija ten film postać Margarity oraz scena pożaru. Trochę mało jak na trzy godziny. Raczej nie polecam.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz