Film o chłopcu, który nie chciał dorosnąć.
Reżyser: Herbert Brenon
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 46 min.
Występują: Betty Bronson, Ernest Torrence, Mary Brian, Jack Murphy, Philippe De Lacy, Virginia Browne Faire, George Ali
Piotruś Pan, wieczny chłopiec, prowodyr niezliczonych figli, przygód i zabaw, postać ulotna. Nigdy mnie ta jego ulotność nie pociągała. Też mi przyjemność, być wiecznie infantylnym. Z powodu mojego nastawienia z dużymi obawami podchodziłem do filmowej adaptacji sztuki J. M. Barriego. Miałem nieodparte wrażenie, że to nie będzie film dla mnie.
Jedna z pierwszych plansz tekstowych filmu przestrzega, że nie należy wszystkiego, co zobaczymy, brać na serio. Widz ma być raczej uczestnikiem dziecięcej zabawy niż poważnej opowieści. Przyjęto do wiadomości. Zaraz potem poznajemy Wendy, Johna i Michaela Darlingów, trójkę zwyczajnych dzieci, których głównym opiekunem jest wielki, nieco antropomorficzny pies Nana. Bestia jest grana przez aktora w zwierzęcym przebraniu i jest to chyba najciekawsza i najlepiej zagrana postać w filmie. Pies kąpie dzieci, towarzyszy im w zabawach i jest ich strażnikiem. Zamknięty w zwierzęcym kostiumie George Ali, specjalista od tego rodzaju ról, nadaje zwierzakowi bardzo sympatyczną osobowość. (W późniejszej części filmu Ali gra również krokodyla, który pożarł dłoń Kapitana Haka). Pojawiają się też rodzice, których główną cechą jest to, że są nierozważni. Pan domu znajduje jakąś sadystyczną przyjemność w dokuczaniu Nanie. Tak mija pierwsze pół godziny filmu, które przy zalecanym podejściu z przymrużeniem oka jest całkiem niezłe. Czas jednak na przybycie Piotrusia.
No więc w nocy do pokoju młodych Darlingów zakradają się Piotruś Pan i malutka wróżka Dzwoneczek. Piotruś uczy nowych kompanów latać i zabiera ich do Nibylandii, gdzie poznają jego towarzyszy zabaw - dzieci, które "wypadły z wózków". Razem przeżywają masę przygód, w tym konfrontację z jednorękim Kapitanem Hakiem i jego bandą piratów. Ostatecznie Darlingowie postanawiają wrócić do domu i zabierają ze sobą resztę dzieci za wyjątkiem Piotrusia, który nie chce dorosnąć. Koniec.
Niestety, zgodnie z obawami historia wiecznego chłopca mnie nie urzekła. Piotruś Pan jawi mi się jako postać nieco demoniczna. Nie tylko sam pragnie być wiecznym dzieckiem, ale namawia do tego samego inne dzieci i uprowadza je z domów bez wiedzy rodziców. Tłumaczenie, że jego wcześniejsi kompani "wypadli z wózków" sugeruje, że to jego standardowa taktyka. Piotruś stosuje też brzydkie szantaże emocjonalne. Kiedy Darlingowie przylatują do Nibylandii, Wendy zostaje przez pomyłkę zestrzelona z nieba przez kompanów Piotrusia. (Wszystko za sprawą zazdrosnego o nią Dzwoneczka, jeszcze bardziej demonicznej istotki). Ażeby przywrócić Wendy do życia, tytułowy bohater zwraca się do widzów, prosząc ich, aby "uwierzyli we wróżki". Dosyć to podstępna taktyka na sprowadzenie innych do swego poziomu. Piotruś jest też okrutny wobec piratów. Bezlitośnie sztyletuje ich po kolei w ciemnym pokoju, a Kapitana Haka wydaje na żer krokodyla. Uczucie nieadekwatności tej postaci wzmacnia fakt, że Piotruś grany jest przez Betty Bronson, kobietę. Aktorsko nie mam jej nic do zarzucenia, ale androgyniczne Piotrusia dziwnie kontrastują z jego zachowaniem beztroskiego, awanturniczego chłopaka. Spośród jego dziecięcych kompanów wyróżnia się najstarsza z Darlingów - Wendy, która jako jedyna cechuje się pewnym poziomem dojrzałości i pełni w wesołej bandzie rolę matki. Jej próba przekonania Piotrusia, by spróbował dorosnąć, stanowi jeden z ważniejszych wątków scenariusza. Tutaj również robi się nieswojo, bowiem Wendy bardzo chciałaby postrzegać Piotrusia jako młodego mężczyznę, tymczasem on jest do takiej roli całkowicie niezdolny i postrzega ją jako swego rodzaju matkę. Ewidentnie nie jest to bohater, z którym czuję jakąś więź.
Jeżeli chodzi o walory realizacyjne, film wyróżnia się dość ciekawą scenografią. Od początku do końca sprawia ona wrażenie umownej, ale nie czynię z tego zarzutu. Takie jest przecież założenie filmu. Leśna kraina Nibylandii jest co prawda mocno kameralna, ale ma swój magiczny urok. Bardzo dobrze prezentuje się pokład pirackiego statku ze wszystkimi stereotypowymi rekwizytami jak armaty, ster i deska do strącania jeńców do morza. Sceny z latającymi dziećmi zostały zmontowane sprawnie i pozbawione są wrażenia sztuczności. Podobały mi się także kostiumy psa i krokodyla noszone przez George'a Aliego.
Piotruś Pan nie przekonał mnie i nie zapragnąłem beztrosko szybować w przestworzach, walczyć z piratami i ganiać za wróżkami. Decyzja tytułowego bohatera, by pozostać wiecznym niepoważnym dzieckiem, czyni z niego dość smutną postać. Zdaję sobie sprawę, że w tym wypadku odbiór filmu jest wyjątkowo subiektywny, jednak eskapizm nie pociąga mnie ani trochę. Chociaż technicznie nie ma się do czego przyczepić, ze względu na taką a nie inną treść film otrzymuje ode mnie 6 gwiazdek.
Reżyser: Herbert Brenon
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 46 min.
Występują: Betty Bronson, Ernest Torrence, Mary Brian, Jack Murphy, Philippe De Lacy, Virginia Browne Faire, George Ali
Piotruś Pan, wieczny chłopiec, prowodyr niezliczonych figli, przygód i zabaw, postać ulotna. Nigdy mnie ta jego ulotność nie pociągała. Też mi przyjemność, być wiecznie infantylnym. Z powodu mojego nastawienia z dużymi obawami podchodziłem do filmowej adaptacji sztuki J. M. Barriego. Miałem nieodparte wrażenie, że to nie będzie film dla mnie.
Jedna z pierwszych plansz tekstowych filmu przestrzega, że nie należy wszystkiego, co zobaczymy, brać na serio. Widz ma być raczej uczestnikiem dziecięcej zabawy niż poważnej opowieści. Przyjęto do wiadomości. Zaraz potem poznajemy Wendy, Johna i Michaela Darlingów, trójkę zwyczajnych dzieci, których głównym opiekunem jest wielki, nieco antropomorficzny pies Nana. Bestia jest grana przez aktora w zwierzęcym przebraniu i jest to chyba najciekawsza i najlepiej zagrana postać w filmie. Pies kąpie dzieci, towarzyszy im w zabawach i jest ich strażnikiem. Zamknięty w zwierzęcym kostiumie George Ali, specjalista od tego rodzaju ról, nadaje zwierzakowi bardzo sympatyczną osobowość. (W późniejszej części filmu Ali gra również krokodyla, który pożarł dłoń Kapitana Haka). Pojawiają się też rodzice, których główną cechą jest to, że są nierozważni. Pan domu znajduje jakąś sadystyczną przyjemność w dokuczaniu Nanie. Tak mija pierwsze pół godziny filmu, które przy zalecanym podejściu z przymrużeniem oka jest całkiem niezłe. Czas jednak na przybycie Piotrusia.
No więc w nocy do pokoju młodych Darlingów zakradają się Piotruś Pan i malutka wróżka Dzwoneczek. Piotruś uczy nowych kompanów latać i zabiera ich do Nibylandii, gdzie poznają jego towarzyszy zabaw - dzieci, które "wypadły z wózków". Razem przeżywają masę przygód, w tym konfrontację z jednorękim Kapitanem Hakiem i jego bandą piratów. Ostatecznie Darlingowie postanawiają wrócić do domu i zabierają ze sobą resztę dzieci za wyjątkiem Piotrusia, który nie chce dorosnąć. Koniec.
Niestety, zgodnie z obawami historia wiecznego chłopca mnie nie urzekła. Piotruś Pan jawi mi się jako postać nieco demoniczna. Nie tylko sam pragnie być wiecznym dzieckiem, ale namawia do tego samego inne dzieci i uprowadza je z domów bez wiedzy rodziców. Tłumaczenie, że jego wcześniejsi kompani "wypadli z wózków" sugeruje, że to jego standardowa taktyka. Piotruś stosuje też brzydkie szantaże emocjonalne. Kiedy Darlingowie przylatują do Nibylandii, Wendy zostaje przez pomyłkę zestrzelona z nieba przez kompanów Piotrusia. (Wszystko za sprawą zazdrosnego o nią Dzwoneczka, jeszcze bardziej demonicznej istotki). Ażeby przywrócić Wendy do życia, tytułowy bohater zwraca się do widzów, prosząc ich, aby "uwierzyli we wróżki". Dosyć to podstępna taktyka na sprowadzenie innych do swego poziomu. Piotruś jest też okrutny wobec piratów. Bezlitośnie sztyletuje ich po kolei w ciemnym pokoju, a Kapitana Haka wydaje na żer krokodyla. Uczucie nieadekwatności tej postaci wzmacnia fakt, że Piotruś grany jest przez Betty Bronson, kobietę. Aktorsko nie mam jej nic do zarzucenia, ale androgyniczne Piotrusia dziwnie kontrastują z jego zachowaniem beztroskiego, awanturniczego chłopaka. Spośród jego dziecięcych kompanów wyróżnia się najstarsza z Darlingów - Wendy, która jako jedyna cechuje się pewnym poziomem dojrzałości i pełni w wesołej bandzie rolę matki. Jej próba przekonania Piotrusia, by spróbował dorosnąć, stanowi jeden z ważniejszych wątków scenariusza. Tutaj również robi się nieswojo, bowiem Wendy bardzo chciałaby postrzegać Piotrusia jako młodego mężczyznę, tymczasem on jest do takiej roli całkowicie niezdolny i postrzega ją jako swego rodzaju matkę. Ewidentnie nie jest to bohater, z którym czuję jakąś więź.
Jeżeli chodzi o walory realizacyjne, film wyróżnia się dość ciekawą scenografią. Od początku do końca sprawia ona wrażenie umownej, ale nie czynię z tego zarzutu. Takie jest przecież założenie filmu. Leśna kraina Nibylandii jest co prawda mocno kameralna, ale ma swój magiczny urok. Bardzo dobrze prezentuje się pokład pirackiego statku ze wszystkimi stereotypowymi rekwizytami jak armaty, ster i deska do strącania jeńców do morza. Sceny z latającymi dziećmi zostały zmontowane sprawnie i pozbawione są wrażenia sztuczności. Podobały mi się także kostiumy psa i krokodyla noszone przez George'a Aliego.
Piotruś Pan nie przekonał mnie i nie zapragnąłem beztrosko szybować w przestworzach, walczyć z piratami i ganiać za wróżkami. Decyzja tytułowego bohatera, by pozostać wiecznym niepoważnym dzieckiem, czyni z niego dość smutną postać. Zdaję sobie sprawę, że w tym wypadku odbiór filmu jest wyjątkowo subiektywny, jednak eskapizm nie pociąga mnie ani trochę. Chociaż technicznie nie ma się do czego przyczepić, ze względu na taką a nie inną treść film otrzymuje ode mnie 6 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz