czwartek, 31 maja 2018

Wesoła wdówka/The Merry Widow (1925)

Film o ludzkich żądzach

Reżyseria: Erich von Stroheim
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 57 min.

Występują: Mae Murray, John Gilbert, Roy D'Arcy, Josephine Crowell, George Fawcett, Tully Marshall

Wesoła wdówka była komercyjnym trybutem Ericha von Stroheima dla wytwórni Metro-Goldwyn-Mayer, nakręconym w zamian za możliwość pracy nad bardziej ambitnymi dziełami, takimi jak Chciwość czy Marsz weselny. Film to frywolny, nakręcony z przymrużeniem oka i pełen charakterystycznego dla von Stroheima czarnego humoru. Wbrew tytułowi nie jest to adaptacja operetki Franciszka Lehara, a jedynie film na jej motywach. Sceny z oryginalnej Wesołej wdówki obejmują tylko zakończenie filmu, a bohaterowie zostali przez von Stroheima i współscenarzystę Benjamina Glazera mocno zmodyfikowani.

Akcja dzieje się w fikcyjnym bałkańskim kraju Monteblanco ("Białogóra"). Dwaj członkowie rodziny królewskiej, następca tronu książę Mirko i jego kuzyn książę Daniło rywalizują o względy pięknej tancerki Sally O'Hary. Mirko jest cynicznym łotrem, kłamcą i gwałcicielem. Daniło ma szlachetniejszą naturę, choć ciągnie się za nim zasłużona opinia kobieciarza. Sally początkowo nie jest zainteresowana żadnym z książąt, w końcu jednak ona i Daniło zakochują się w sobie. Na drodze do ich szczęścia stają król i królowa, którzy nie chcą dopuścić do mezaliansu. Ostatecznie Daniło wystawia narzeczoną do wiatru, a ta kierowana afektem wychodzi za sędziwego barona Sykstusa. Starzec umiera już w noc poślubną, zostawiając Sally gigantyczny majątek. Młoda wdowa staje się nagle łakomym kąskiem dla zubożałej rodziny królewskiej. Mirko i Daniło ponownie rozpoczynają rywalizację o jej względy.

Wesoła wdówka to film, w którym na każdym kroku czuć rękę von Stroheima. Seksualnych aluzji, dwuznaczności i nieokiełznanych popędów jest tutaj co niemiara. Wystarczy wspomnieć, że romantyczna kolacja, podczas której Daniło i Sally zakochują się w sobie, odbywa się w luksusowym burdelu. Mężczyzna niby przypadkiem oblewa suknię Sally zupą, wskutek czego ta zmuszona jest spędzić resztę wieczoru w szlafroku. Księciu i jego sympatii przez cały wieczór przygrywa półnaga para muzyków z opaskami na oczach. Tymczasem w sąsiednim apartamencie twa pijacka orgia Mirka i jego przyjaciół.

W filmie nie brakuje też typowej dla reżysera gryzącej ironii - arystokraci ukazani są jako zdegenerowana hałastra, a jeden z najpaskudniejszych jej przedstawicieli kończy swój żywot w kałuży gnojówki. Dość rozbudowane dialogi często oparte są na półsłówkach, docinkach i soczystych obelgach wymierzanych sobie nawzajem przez bohaterów. Pod względem ironicznego klimatu Wesoła wdówka wybija się zdecydowanie ponad ugrzeczniony standard amerykańskich produkcji.

Zasługi reżysera są niewątpliwe, ale dzieło Stroheima to również zapadające w pamięć kreacje aktorskie. W roku 1925 John Gilbert wyrósł na drugiego obok Rudolpha Valentino lowelasa Hollywood. Trzeba przyznać, że jego spojrzenie mogło kraść niewieście serca, a przy tym jest dużo bardziej męski od gładkolicego Valentino. W roli Daniły zaprezentował także Gilbert talent dramatyczny, umiejętnie oddając skomplikowaną naturę swego bohatera - kobieciarza, romantyka, człowieka honoru, dodatkowo jeszcze rozdartego między uczuciem a obowiązkiem. Interesująca jest także kreacja Mae Murray jako kobiety broniącej swej niezależności, inteligentnej i wcale nie mającej ochoty stać się kolejną zdobyczą któregoś z książątek. Roy D'Arcy w roli Mirka to postać bardziej kontrowersyjna. Następca tronu z nieodłącznym monoklem jest szubrawcem w stylu Karamzina z Szalonych żon, jednak dziwacznie wyszczerzony uśmiech czyni z niego nazbyt oczywistego złoczyńcę. Trudno uwierzyć, że ktoś mógłby tego drania traktować poważnie. Natomiast w scenach, kiedy książę zrzuca płaszczyk zblazowanego cynika i ukazuje prawdziwą naturę drapieżcy, D'Arcy błyszczy. Jego Mirko nie jest kreacją doskonałą, ale na pewno godną zapamiętania. Pierwotnie sam von Stroheim chciał odegrać tę postać, jednak zgody nie wyraził producent. Ciekawe, jak wyglądałby Mirko w jego wykonaniu.

Wesoła wdówka zawiera wiele dopracowanych, zapadających w pamięć scen. Duża w tym zasługa efektownych kostiumów. Zwłaszcza Mae Murray zmienia w trakcie filmu suknie i biżuterię na coraz bardziej krzykliwe kreacje. Z godnych zapamiętania momentów, oprócz wspomnianej już sekwencji w burdelu, wymienię jeszcze rozmowę Daniły z królową Mileną na temat książęcej powinności - jedną z niewielu całkowicie poważnych scen. Bal w paryskiej ambasadzie przyciąga umiejętnym montażem scen tańca i świetnie zagraną, pełną napięcia konfrontacją księcia i porzuconej kochanki. No i jest jeszcze finałowy pojedynek na rewolwery przeprowadzony wedle zasad kodeksu honorowego.

Muszę przyznać, że bardzo lubię styl Ericha von Stroheima. Jego filmy mają w sobie coś niezwykłego. Reżyser nie miał złudzeń co do ludzkiej natury i lubił pokazywać ludzi takimi, jacy są, gdy nikt na nich nie patrzy. W gruncie rzeczy z jego filmów wyziera bardzo fatalistyczny stosunek do świata, egzystencjalny lęk przed brakiem sensu istnienia. Ale skoro nic nie ma sensu, to przynajmniej można się pośmiać i wykpić, co się da. W tym siebie. Wesoła wdówka w pełni wpisuje się w ten światopogląd. Nie jest to film idealny. Opowiadana historia nie jest szczególnie oryginalna, stanowiąc raczej pretekst do ukazania psychologii bohaterów. Nieco do życzenia pozostawia gra Roya D'Arcy'ego i zbyt pospieszne zakończenie (zupełnie jakby pod koniec zdjęć zaczynało brakować taśmy filmowej). Mimo to zdecydowanie warto się z dziełem von Stroheima zapoznać. Niby komercyjne, a lepsze od większości współczesnych mu produkcji z USA. Wystawiam mocne 8 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz