niedziela, 8 kwietnia 2018

Czterech jeźdźców Apokalipsy/The Four Horsemen of the Apocalypse (1921)


Film o wojnie i postawach ludzkich w jej obliczu.

Reżyser: Rex Ingram
Kraj: USA
Czas trwania: 2h 37 min.

Występują: Pomeroy Cannon, Josef Swickard, Rudolph Valentino, Virginia Warwick, Alan Hale, Mabel Van Buren, Stuart Holmes, John St. Polis, Alice Terry

Niedawno bardzo krytycznie oceniłem film Civilization, który był fatalnie pomyślanym dziełkiem antywojennym. Z wielką przyjemnością mogę dziś przedstawić film antywojenny, który nie tylko realizuje swoje przesłanie, ale jest po prostu znakomity.

Czterech jeźdźców Apokalipsy przybliża nam losy bogatych rodzin Desnoyersów i von Hartrottów. Marcelo Desnoyers - Francuz i Karl von Hartrott - Niemiec poślubili w Argentynie dwie córki bogacza Madariagi, który zbił fortunę na hodowli owiec. Po śmierci teścia Marcelo i Karl spieniężają odziedziczony majątek i wracają z rodzinami do Europy. Karl z trójką synów - wzorowych niemieckich obywateli, osiada w Rzeszy. Marcelo z żoną, synem Juliem i córką Chichi zamieszkują we Francji. Tutaj Desnoyers senior zajmuje się przepuszczaniem spadku na rosnącą kolekcję dzieł sztuki, natomiast Julio prowadzi żywot nieco pretensjonalnego artysty i kobieciarza. Młodzieniec nawiązuje nawet romans z młodą żoną przyjaciela rodziny. Sytuacja jest o krok od skandalu, kiedy wybucha I Wona Światowa, która stawia Desnoyersów i von Hartrottów po przeciwnych stronach frontu. Nie, żeby bogacze z argentyńskimi paszportami specjalnie spieszyli się do walki, ale wojna i tak upomina się o swoje. O wojennych losach bohaterów napiszę tyle, że ich charaktery zostaną wystawione na poważną próbę. Kto ciekaw szczegółów, niech obejrzy film.

Najmocniejszą stroną Czterech jeźdźców jest scenariusz, który powstał na podstawie powieści Vicente Blasco Ibáñeza. Członkowie wielopokoleniowej, hiszpańsko-francusko-niemieco-argentyńskiej rodziny zostali w nim przedstawieni jako wymykające się jednoznacznym ocenom indywidualności, w dużej mierze scharakteryzowane poprzez swoje słabości. Przodują w tym zwłaszcza Marcelo i Julio Desnoyersowie, egocentrycy o specyficznej wrażliwości na sztukę. Ojciec to dawny socjalista, który na stare lata ponad wszystko ceni swój prowincjonalny zameczek i kolekcję; syn to rozpieszczony przez dziadka młodzieniec, który odkrywa własne poczucie honoru dopiero pod wpływem miłości do zamężnej kobiety. Żaden z nich nie jest zainteresowany poświęceniem się dla ojczyzny. Pozornie trudno byłoby się identyfikować z tego typu osobowościami, a jednak są ciekawi właśnie przez to, że są postaciami z krwi i kości. Na pewno jest to w dużej mierze zasługa odtwórców tych ról - Josefa Swickarda i Rudolpha Valentino (ten drugi właśnie dzięki Czterem jeźdźcom stał się gwiazdą Hollywood). Valentino wprowadza wręcz nową jakość do filmu, tworząc archetyp filmowego lovelasa i niegrzecznego chłopca o ukrytej głębi. Zdecydowanie nie brak mu wdzięku. Scena, kiedy w argentyńskiej spelunce odbija partnerkę miejscowemu twardzielowi, tańczy z nią pełne energii tango, a później zostawia, by bronić honoru pijanego dziadka, przeszła do klasyki kina. Zasłużenie.

Choć Desnoyersowie wysuwają się na pierwszy plan, również niemiecka gałąź rodziny budzi sympatię, choć jest zdecydowanie mniej wyeksponowana. Von Hartrottowie są wyraźnie odmienni od swych krewnych, po niemiecku poukładani, rozsądni i solidni. Kiedy ich poznajemy, z godnością znoszą fakt, że nie są faworytami argentyńskiego patriarchy. Ich również wojna nie oszczędzi. Prawdę mówiąc żałuję, że film nie jest dłuższy, bo chętnie poznałbym bliżej wszystkich członków familii, tak bardzo wydają mi się interesujący. Do ważnych postaci zaliczyć trzeba również kochankę Julia - Marguerite Laurier. Alice Terry przekonująco odgrywa kobietę rozdartą pomiędzy miłością wobec kochanka, a obowiązkiem wobec męża.

Jak widać, Czterej jeźdźcy Apokalipsy są filmem silnie spersonalizowanym, skupionym na losach wybranej grupy bohaterów na tle wydarzeń wojennych. Scen batalistycznych nie ma w filmie zbyt wiele, choć te, które są, odgrywają niezwykle ważną rolę w życiu postaci. W fabułę wpleciona jest religijna symbolika. Wielka Wojna jest według jednego ze znajomych Julia realizacją przepowiedni z Apokalipsy Świętego Jana. Tytułowi jeźdźcy ukazywani są przy okazji scen batalistycznych jako widma na koniach, razem z ziejącą ogniem bestią niosący na świat śmierć i zniszczenie. Miało to być klimatyczne uzupełnienie przesłania filmu, moim zdaniem nieszczególni potrzebne. Scenki te są jednak wplecione w film na tyle nienachalne, że nie przeszkadzały mi. Efektowna jest za to finałowa scena filmu, stawiająca na realizm i rozgrywająca się na cmentarzu wojskowym, na tle setek nagrobnych krzyży.

Czterej jeźdźcy Apokalipsy są filmem antywojennym zrealizowanym dokładnie tak, jak powinien być zrealizowany film antywojenny. Ponure konsekwencje konfliktu ukazano na przykładzie tragicznych losów jednostek, które bezlitosny los pozbawia marzeń, majątku i życia. Nad wyraz ciekawi bohaterowie i bardzo dobre aktorstwo pozwoliły przekazać tę wiadomość w atrakcyjnym dla widza opakowaniu. Film jest jednym z najlepszych, które miałem okazję dotychczas obejrzeć w ramach mojego projektu. Otrzymuje 9 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz