niedziela, 22 kwietnia 2018

Doktor Mabuse/Dr. Mabuse der Spieler (1922)


Film o geniuszu zła i jego licznych antrepryzach.

Reżyser: Fritz Lang
Kraj: Niemcy
Czas trwania: 4h 23 min.

Występują: Rudolf Klein-Rogge, Aud Egede-Nissen, Gertrude Welcker, Alfred Abel, Bernhard Goetzke, Paul Richter, Robert Forster-Larrinaga, Hans Adalbert Schlettow, Georg John, Charles Puffy, Grete Berger

"Co Pan myśli o ekspresjonizmie, doktorze?" pyta tytułowego bohatera dzisiejszego filmu goszczący go na raucie hrabia. "Ekspresjonizm jest grą", odpowiada doktor Mabuse. Tym autoreferencyjnym dialogiem można podsumować pierwsze znaczące osiągnięcie w reżyserskiej karierze Fritza Langa. W Doktorze Mabuse połączył on sprawność w budowaniu napięcia z ciekawym scenariuszem i sprawną realizacją. Wykorzystując w oryginalny sposób rozmaite motywy ekspresjonistyczne, stworzył nową jakość, z której czerpać mieli jego liczni naśladowcy.

Kim zatem jest tytułowy doktor, wokół którego rozgrywa się akcja filmu? Psychoterapeutą, hipnotyzerem, mistrzem kamuflażu, fałszerzem pieniędzy, hazardzistą, malwersantem, przywódcą organizacji przestępczej i megalomanem. Jednym słowem, jest archetypem filmowego złoczyńcy. W pierwszych minutach filmu prezentuje nam swoje zdolności manipulacji, gdy za pomocą kilku zręcznych zabiegów wywołuje panikę na giełdzie, wykupuje za bezcen akcje, a następnie uspokaja sytuację i zarabia na całej operacji krocie. Robi to nie dla zysku, a w celu zaspokojenia woli mocy. Mabuse jest bowiem wyznawcą Nietzschego i nudzi go wszystko poza pociąganiem za sznurki ludzkich losów. Rudolf Klein-Rogge zastosował w roli doktora ekspresjonistyczny styl gry aktorskiej, który w tym przypadku sprawdza się fenomenalnie. Mabuse w jego wykonaniu jest drapieżcą. Ciągle pełny napięcia, nieustannie gotowy do działania, robi wrażenie balansowania na krawędzi rozstroju nerwowego. Jego spojrzenie jest przeszywające, w ruchach agresja, często rozczapierza palce niczym szpony, a chodzi krótkimi, szybkimi krokami. Co ciekawe, kiedy Mabuse przebiera się za jedno ze swoich licznych alter ego, Klein-Rogge całkowicie zmienia mimikę i sposób poruszania się. Potrafi być brudnym pijakiem, ociężałym starcem czy żydowskim komiwojażerem. Mabuse w jego wykonaniu jest tak dobrym aktorem, że parokrotnie dałem się nabrać i nie rozpoznawałem go pod przebraniem.

Fabuła filmu skupia się na kolejnych przestępczych przedsięwzięciach doktora i jego gangu oraz na wysiłkach wymiaru sprawiedliwości w celu identyfikacji i schwytania tajemniczego przywódcy półświatka. W pewnym stopniu przypomina w tym fabułę Wampirów. Głównym przeciwnikiem doktora jest prokurator von Wenk, inteligentny i pełen determinacji człowiek grany przez Berhnarda Goetzke (znanego nam z roli tytułowej w Zmęczonej śmierci). Drugi plan zapełnia cała galeria oryginalnych osobowości. Wyróżnia się zwłaszcza hrabina Tusy Told (Gertrude Welcker) reprezentująca dekadencję niemieckich wyższych sfer. Welcker z dużym urokiem wcieliła się w postać zblazowanej i poszukującej wrażeń arystokratki, spędzającej czas w kasynach na obserwacji emocji graczy. Z grona popleczników Mabuse najciekawszy jest Georg (Hans Adalbert Schlettow), szofer i zabójca cechujący się dużą zaradnością.

Film jest pełen ciekawych i zapadających w pamięć scen, będących owocem pomysłowości Fritza Langa. Szczególnie atrakcyjne dla oka jest ujęcie na giełdzie papierów wartościowych, w którym nieruchoma, władcza postać Mabuse góruje nad spanikowaną gromadą szaleńczo wyprzedających akcje inwestorów. Zwrócę także uwagę na spotkanie ucharakteryzowanych Mabuse i von Wenka przy stole do pokera, gdzie ma miejsce ich pierwsza próba sił, niepokojącą scenę pijaństwa doktora i jego wspólników oraz dynamiczny, obłąkańczy finał filmu, którego szczegółów nie zdradzę. Ponownie daje o sobie znać dryg Langa do niezwykłych lokacji, wśród których mamy norę fałszerzy banknotów (rolę fałszerzy pełnią wyłowieni z ulic ślepi nędzarze) czy też należącą do hrabiostwa Told galerię pełną ekspresjonistycznych dzieł sztuki.

No właśnie, co Doktor Mabuse wnosi do kierunku kina ekspresjonistycznego? Bardzo dużo. Ponieważ reżyser porusza się w tym nurcie z dużym wyczuciem, udało mu się włączyć do filmu to, co w ekspresjonizmie ciekawe. Przerysowaną grę aktorską, stosowaną tylko przypadku głównego antybohatera filmu, zaskakująco efektywną dzięki fenomenalnej kreacji aktorskiej Klein-Roggego. Mroczną atmosferę pogrążonej w dekadencji i nieprawości Republiki Weimarskiej. I wypływające z ludzkiego wnętrza demony, gotowe pochłonąć człowieka i jego otoczenie. To ostatnie przejawia się w smutnym losie większości bohaterów filmu, jak również w maniakalno-depresyjnej naturze doktora Mabuse. Spotkałem się z porównaniami tej postaci do Adolfa Hitlera i muszę się zgodzić, że są trafne. W pewien sposób Lang wyprorokował los międzywojennych Niemiec, zepsutych i wyczekujących szaleńca, który spróbuje poskromić je i zniewolić. Tak samo jak Mabuse zniewolił fanatycznie mu oddanych członków szajki. Być może atmosfera panująca w Niemczech we wczesnych latach dwudziestych sama nasuwała taką właśnie wizję przyszłości. Podsumowując, jak przystało na mistrza, Lang nie nakręcił filmu w taki sposób, aby był zgodny z założeniami ekspresjonizmu, tylko twórczo wykorzystał elementy tego nurtu, tworząc coś więcej.

No i jeszcze parę słów o motywie gry. Jest obecny w oryginalnym tytule filmu (Spieler jako gracz, hazardzista, władca marionetek), króluje w licznych jaskiniach hazardu, w których Mabuse rozgrywa swoich przeciwników i pomnaża majątek, przede wszystkim jednak jest to gra losami ludzkimi, jedyna rozrywka, jaka interesuje tytułowego bohatera. Graczami interesuje się hrabina Told (postać pozytywna), dla której stanowią źródło rozrywki. Jak gra traktowany jest nawet pojedynek woli pomiędzy Mabuse a prokuratorem von Wenkiem. Wyłaniająca się z tych wszystkich motywów wizja ludzkości jako figur na szachownicy (albo gorzej jeszcze, marionetek) wpisuje się w pesymizm towarzyszący latom dwudziestym, a według niektórych aktualna może być również dzisiaj.

Doktor Mabuse to film bardzo długi i wymagający od widza sporej uwagi. Gdybym miał ochotę się czepiać, znalazłbym trochę dziur i nielogiczności w fabule, jednak uważam, że nie są one istotne. Niesamowita atmosfera, ciekawa intryga i niezwykła postać tytułowego antybohatera sprawiły, że świetnie się bawiłem przez te cztery i pół godziny. Możliwość głębszej interpretacji filmu jest dodatkowym atutem, który czyni z niego prawdziwe dzieło. Doktor Mabuse otrzymuje 10 gwiazdek. To pierwsza tak wysoka ocena na moim blogu. Ciekawe, jak długo przyjdzie czekać na kolejną.

P.S.
Dla zainteresowanych, tutaj można przejrzeć listę planowanych do obejrzenia filmów z lat 1923-1924. Wszelkie uwagi mile widziane.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz