piątek, 28 września 2018

A Throw of Dice (1929)

Film o hazardzistach w koronach

Reżyseria: Franz Osten
Kraj: Indie, Niemcy, Wielka Brytania
Czas trwania: 1 h 14 min.

Występują: Seeta Devi, Himansu Rai, Charu Roy

Byłem bardzo ciekawy, jak będzie się prezentować pierwszy indyjski film na mojej liście. Kino indyjskie w roku 1929? Niemy Bollywood? Spodziewałem się czegoś siermiężnego i odstającego poziomem realizacji od produkcji europejskich czy amerykańskich. Jakże się myliłem. A Throw of Dice został co prawda wyreżyserowany przez niemieckiego reżysera, ale powstał w Indiach, w plenerach Radżastanu. Wszystkie role obsadzają indyjscy aktorzy, a za podstawę scenariusza posłużył fragment słynnej Mahabharaty. Jest to prawdziwie epickie widowisko wykorzystujące tysiące statystów, zwierząt i dekoracji nadających mu baśniowy klimat. W niczym pod tym względem nie ustępuje filmom made in USA.

A Throw of Dice opowiada o rywalizacji dwóch indyjskich królów o rękę pięknej córki pustelnika, Sunity. Królowie wydają się utrzymywać przyjazne relacje, jednak są to tylko pozory. Szlachetny Ranjit jest dość sympatyczną osobą, ma jednak fatalną słabość do hazardu. Sohan jest przebiegły, podstępny i czyha na okazję zagarnięcia włości rywala. Podczas wspólnej wyprawy obu władców na polowanie ma miejsce zaaranżowany przez Sohana wypadek - Ranjit zostaje "przypadkiem" postrzelony przez jednego z myśliwych. Król przeżywa i dochodzi do siebie w chacie pustelnika, wpadając w oko jego córce. Sohan jednak ma zamiar zagarnąć dziewczynę dla siebie. W repertuarze jego podstępów znajdzie się wrobienie Ranjita w morderstwo, a później namówienie go na postawienie całego królestwa w grze w kości.

Film Ostena ma stylistykę baśni, dlatego z dystansem podszedłem do fabuły opowiadającej o królu hazardziście. Jest to prozaiczna historia z kilkoma przekonującymi zwrotami akcji. Akurat tyle, żeby posłużyć za wehikuł wizualnej uczty. Bardzo spodobała mi się nuta azjatyckiej egzotyki. Film nie tylko czerpie z indyjskich mitów, ale chętnie demonstruje tamtejsze otoczenie, stroje i zwyczaje. Świetną decyzją była realizacja zdjęć w plenerach, dzięki czemu wszystko wygląda imponująco i realistycznie. Można podziwiać różnorodne lokacje Radżastanu od dżungli, poprzez góry, aż po gęsto zaludnione miasta z charakterystyczną architekturą. Wykorzystano także charakterystyczne dla Indii zwierzęta - tygrysy, kobry i mnóstwo słoni traktowanych jak zwierzęta gospodarskie. Królowie poruszają się z licznymi orszakami i noszą krzykliwe stroje. W miłej oku pstrokaciźnie nie ustępują im córki pustelników. Nawet kości do gry są bogato ornamentowanym dziełem sztuki (zupełnie niepodobnym do naszych kostek). Chociaż film jest czarno-biały, łatwo wyobrazić sobie typową dla dzisiejszego Bollywood feerię kolorów. Ta stylistyka była obecna w indyjskim kinie także w latach dwudziestych.

Nieznany mi wcześniej Franz Osten zaskoczył mnie swoimi umiejętnościami opowiadania historii. Film jest nakręcony po prostu świetnie. Bogactwo ujęć i śmiałość kamery dorównuje dziełom niemieckiego ekspresjonizmu. Reżyser stosuje także nowoczesny montaż, na przykład przygotowania do wesela pokazując jako następujące po sobie krótkie ujęcia sług wykonujących rozmaite czynności. Bardzo przyjemnie się to ogląda. Gra aktorska jest na poziomie przyzwoitym, chociaż nie wykraczającym poza ramy kina rozrywkowego. Najlepiej prezentuje się Himansu Rai w roli podstępnego króla Sohana.

A Throw of Dice nie proponuje jakichś szczególnie głębokich wrażeń. Jest to na wpół mityczny obrazek ukazujący rywalizację władców starożytnych królestw, odpowiednik epickich historii o Cesarstwie Rzymskim czy Karolingach. Jest to jednak kino rozrywkowe na najwyższym poziomie, optymistycznie nastawiające mnie do kolejnych produkcji rodem z Bombaju. Wystawiam mocne 8 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz