Film o emocjonalnym facecie
Reżyseria: Anthony Asquith
Kraj: Wielka Brytania
Czas trwania: 1 h 23 min.
Występują: Norah Baring, Uno Henning, Hans Adalbert Schlettow
Pod koniec epoki kina niemego w Wielkiej Brytanii zaczęły się dziać ciekawe rzeczy. Pierwsze kroki w karierze stawiali Alfred Hitchcock oraz mniej od niego znany Anthony Asquith. Hitchcock gościł już na łamach Chronofilmoteki jako twórca Lokatora i pojawi się ponownie za kilka dni. Co do słabo znanego mi wcześniej Asquitha, okazał się on niezwykle utalentowanym twórcą-innowatorem. Jego Domek w Dartmoor to kolejny dowód na to, że film niemy stał się w pełni dojrzałym medium produkującym prawdziwe dzieła sztuki.
Film rozpoczyna się od retrospekcji przedstawiającej nocną ucieczkę pewnego mężczyzny z więzienia. Uciekinier przemierza łąki i wrzosowiska Dartmoor, podążając do położonego na odludziu domku. Wewnątrz młoda kobieta kładzie właśnie spać kilkuletniego syna. Kiedy mężczyzna, wyraźnie w złych zamiarach, zakrada się do środka, przerażona kobieta rozpoznaje go i... cofamy się kilka lat wstecz. Mężczyzna - Joe i kobieta - Sally pracują jako fryzjer i manicurzystka w salonie kosmetycznym. Pewnego dnia Joe zaprasza dziewczynę na randkę. Skutkiem zbiegu okoliczności spotkanie odbywa się w mieszkaniu dziewczyny, pod okiem jej ciekawskich współlokatorek. Joe wraca do domu w szampańskim nastroju, natomiast Sally nie jest zainteresowana kontynuacją znajomości. Kolejne dni w pracy wiążą się dla Joego z bolesnym zawodem - dziewczyna ignoruje go. Gdy na domiar złego Sally zaczyna spotykać się z jednym z klientów, zazdrość Joego stopniowo rośnie do rozmiarów obsesji.
Powiedzmy to od razu - Asquith zastosował suspens w czystej postaci. Napięcie zbudowane w pierwszych scenach filmu od razu odpowiednio nastraja widza do pary głównych bohaterów. Kiedy poznajemy ich przeszłość, oczekujemy nieuchronnej eksplozji. Nie zdradzając zbyt wiele, napiszę tylko, że historia Joego i Sally jest napisana ciekawie, z zachowaniem prawdopodobieństwa psychologicznego, a zarówno moment kulminacyjny jak i zakończenie są satysfakcjonujące i pozbawione sztampy. To chyba pierwszy przypadek filmu tak efektywnie wykorzystującego proste narzędzie retrospekcji do zbudowania niepokojącej atmosfery. A to nie koniec zalet Domku w Dartmoor.
Film wyróżnia się znakomitym zastosowaniem światłocienia, który nie tylko buduje nastrój, ale zdradza wiele o charakterach naszych bohaterów. Asquith korzysta z minimalnej liczby plansz tekstowych, skupiając się na opowiadaniu obrazem. Retrospekcje i wstawki pojawiają się w filmie wielokrotnie, ilustrując opowieści lub krótkie wspomnienia bohaterów. Nie brak też ciekawych spojrzeń kamery, na przykład pionierskiego ujęcia, w którym na postać umiejscowioną w środku kadru czai się ukryty w ciemnym kącie napastnik. Brawo. Ale wszystkie te zabiegi byłyby na nic, gdyby nie świetna gra aktorów. Wyróżnia się zwłaszcza Szwed Uno Henning w roli psychotycznego Joego. Aktor umiejętnie łączy głęboką uczuciowość swego bohatera z przyprawiającym o szaleństwo gniewem. Interesująca jest także Norah Barring jako niejednoznaczna, bardzo kobieca Sally. Bohaterka przeżywa podczas filmu wiele rozterek moralnych, a aktorce bardzo ładnie udało się to uchwycić. Ten duet uzupełnia wyraźnie drugoplanowy Hans Adalbert Schlettow jako konkurent Joego o względy Sally.
Domek w Dartmoor jest filmem nowatorskim, łączącym pełną emocji fabułę z ciekawą kinematografią. Wspomnę także o reżyserskim komentarzu do nadejścia filmów dźwiękowych. Centralną sekwencją filmu jest wizyta bohaterów w kinie. Podczas długiej sceny Asquith uwypuklił istotne w jego opinii różnice w odbiorze przez widownię filmów niemych i dźwiękowych (bohaterowie oglądają najpierw jeden, a później drugi). O ile film niemy wzbudza entuzjazm i żywe emocje, dźwiękówkę wszyscy oglądają w milczeniu. Muszę przyznać, że porównując jakość filmów niemych i dźwiękówek z roku 1929, trudno nie uznać wyższości tych pierwszych. Na szczęście z czasem (i to chyba niedługim) poziom udźwiękowionej odmiany medium wzrośnie. Wracając do meritum, Domek w Dartmoor to jeden z najciekawszych filmów niemych, jakie dane mi było oglądać. Otrzymuje 9 gwiazdek. Polecam. Ciekawe, czy kolejne filmy Anthony'ego Asquitha będą równie dobre?
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz