niedziela, 30 września 2018

Dynamit/Dynamite (1929)

Film o zderzeniu dwóch światów

Reżyseria: Cecil B. DeMille
Kraj: USA
Czas trwania: 2 h 6 min.

Występują: Kay Johnson, Charles Bickford, Conrad Nagel, Julia Faye

Uproszczanie przez filmy rzeczywistości jest źródłem wielu mniej lub bardziej zabawnych sytuacji zachodzących na ekranie. Któryś z bohaterów zostaje ciężko ranny i pomóc mu może tylko jeden jedyny genialny chirurg, który w dodatku musi zdążyć dotrzeć do chorego w ciągu czterech godzin. Wszyscy wyczekują, spoglądając na zegarki. Albo bohaterowie zostają odcięci w zasypanym szybie kopalni i w jakiś sposób wiedzą, że powietrza wystarczy im dokładnie na piętnaście minut (chociaż żaden z nich nie zdradza objawów niedotlenienia). Tego typu niedorzeczności mogą stanowić zabawne urozmaicenie fabuły albo też całkowicie popsuć wrażenia z seansu. Wszystko zależy od ich kontekstu oraz nastawienia widza. Film Dynamit, z którego pochodzą wspomniane przykłady, pomimo niedociągnięć fabularnych sprawił mi niezłą frajdę. Spróbuję pokrótce to uzasadnić.

Dynamit oparto na całkiem oryginalnym pomyśle. Cynthia, kobieta z wyższych sfer, ma odziedziczyć fortunę po zmarłym dziadku. Zgodnie z testamentem warunkiem przejęcia spadku jest wejście przez dziewczynę w związek małżeński. Nie może tego zrobić z aktualnym narzeczonym Rogerem, gdyż ten oczekuje jeszcze na rozwód z pierwszą żoną. Złośliwa Marcia ma wysokie oczekiwania finansowe i nie spieszy się z podpisaniem dokumentów. Cynthia wpada na pozornie proste rozwiązanie problemu, natrafiając na nietypowe ogłoszenie - oczekujący na wykonanie kary śmierci za morderstwo Hagon Derk oferuje swoje ciało i mózg na cele medyczne za 10 000 dolarów. Mężczyzna chce w ten sposób zapewnić utrzymanie nieletniej siostrze. Cynthia i Hagon prędko dochodzą do porozumienia i aranżują ślub w więziennej celi. Problemy zaczynają się, kiedy tuż przed egzekucją Derk zostaje uniewinniony i przybywa do domu swojej nękanej wyrzutami sumienia żony, by upomnieć się o małżeńskie prawa.

Dynamit jest po trosze satyrą na pełne hipokryzji obyczaje bogatych Amerykanów, po trosze melodramatem opisującym wymuszony związek ludzi z całkowicie odmiennych środowisk. Cecil DeMille, jako doświadczony hollywoodzki reżyser sam będący przedstawicielem wyższych sfer, spogląda na własne środowisko dość krytycznym okiem. Wytyka bogaczom materializm, niestałość w uczuciach i odcięcie od prawdziwego życia. Najlepiej ukazuje to absurdalna scena wyścigu kobiet przywiązanych do wielkich metalowych obręczy. Marcia i Cynthia chcą przy okazji tej rywalizacji ustalić wielkość "opłaty", jaką ta pierwsza ma otrzymać za rozwód. Trudno tu także o prawdziwą przyjaźń. Kiedy kompromitujący układ Cynthii z byłym skazańcem wychodzi na jaw, zostaje otwarcie wykpiona i opuszczona.

Świat Hagona, prostego górnika, reprezentuje ideały zwykłej Ameryki. Tutaj ważna jest ciężka praca, skromność i wpasowanie się w otoczenie. Film wyraźnie bierze stronę prostego człowieka, chociaż Hagon nie jest wolny od wad. Gburowaty, szorstki, zbyt pochopnie osądza Cynthię, która okazuje się osobą szlachetniejszą, niż mogłoby się to z pozoru wydawać. Ewoluująca relacja tej dwójki jest osią filmu i ukazana jest nader interesująco. Zamiast naiwnej miłości lub otwartego konfliktu mamy do czynienia z powolnym poznawaniem się i nabieraniem wzajemnego szacunku. Ponieważ ten najważniejszy dla filmu wątek poprowadzony jest co najmniej dobrze, byłem w stanie przymknąć oko na niedociągnięcia. Co do uproszczeń fabularnych, nie mają one w Dynamicie kluczowego znaczenia, służąc tylko do podkręcenia nieco napięcia. Największą dziurą jest brak wyjaśnienia, jak niewinny Hagon został wrobiony w morderstwo. Najwyraźniej scenarzyści uznali, że najprościej będzie pominąć tę kwestię milczeniem.

Aktorsko film stoi na przyzwoitym poziomie, chociaż żadna z ról nie pretenduje do wybitności. Jak na wczesną dźwiękówkę, zaskakuje dobra jakość dźwięku. Dialogi są wypowiadane wyraźnie i zrozumiale. Trochę przeszkadza tylko nazbyt piskliwy głos Marcii - tutaj wyraźnie zawiódł casting. Dialogi są nieco chropowate, zwłaszcza filozoficzny monolog Hagona (o węglu, który był, jest i będzie), ale w sumie ładnie popychają akcję do przodu. Mimo braku w filmie jakiejkolwiek akcji, ogląda się go przyjemnie, bez żadnych dłużyzn czy przestojów. Humorystycznych wstawek (czy to zamierzonych czy też nie) jest w sam raz, DeMille powstrzymuje się też przed popadnięciem w tani dydaktyzm. W rezultacie otrzymujemy sympatyczny film rozrywkowy podparty kilkoma trafnymi obserwacjami rzeczywistości. W sam raz na 7 gwiazdek. Tylko bez nadmiernych oczekiwań proszę.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz