czwartek, 13 września 2018

Arsenał/Arsienał (1929)

Film o sprawie ukraińskiej

Reżyseria: Oleksandr Dowżenko
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 1h 28 min.

Występują: Siemion Swaszenko, Amwrosij Buczma

Oleksandr Dowżenko to bardzo dziwny twórca. Jego poetyckie, surrealistyczne filmy częściowo należą do nurtu kina propagandowego, ale zdecydowanie wychodzą poza jego ramy. Ponieważ korzystają obficie z ukraińskiego kodu kulturowego, ich odczytanie jest niezwykle trudne bez znajomości kontekstu. Zwenigora traktowała o przeszłości Ukrainy i anachronizmach utrudniających jej postęp cywilizacyjny. Arsenał odnosi się do teraźniejszości. Jako środkowa część "ukraińskiej trylogii" stawia liczne pytania dotyczące tożsamości i programu dla młodego narodu. W celu realizacji swoistego dyskursu przedstawia zmitologizowaną wersję wydarzeń rozgrywających się w Kijowie pod koniec I Wojny Światowej. Tak jak w przypadku poprzedniego dzieła Dowżenki, zrozumienie filmu ułatwił mi esej Raya Uzwyszyna, którego lekturę gorąco polecam (http://rayuzwyshyn.net/dovzhenko/Arsenal.htm).

Arsenał rozgrywa się w okresie decydującym o przyszłości narodu ukraińskiego. Rosja, kolos na glinianych nogach, rozpada się. Ukraińcy, podobnie jak wiele innych nacji wchodzących w skład umierającego imperium, nagle uświadamiają sobie, że nie ciąży już nad nimi carski knut i sami mogą zadecydować o swoim losie. Palącym problemem jest zdecydowanie o swojej tożsamości, ikonach i drodze, którą powinni podążyć. Pierwsze sceny filmu zwracają uwagę na absurd i straszliwe skutki Wielkiej Wojny. Ziejące pustką ukraińskie wsie pełne są umęczonych kobiet i okaleczonych weteranów, którzy powrócili w frontu bez rąk lub nóg. Młodych, zdrowych mężczyzn nigdzie nie widać. Matka, której synów odebrała wojna, zmuszona jest sama obsiewać pole. Na froncie oszalały od gazu bojowego żołnierz na widok szczątków towarzyszy, których rozerwała mina, wybucha obłąkańczym śmiechem. Jego twarz będzie nas prześladować. Tymczasem w Petersburgu car Mikołaj II opisuje swój dzień. "Zabiłem wronę. Pogoda ładna". Powracający do Kijowa zdemobilizowani żołnierze stają przed decyzją, co dalej robić?

Dowżenko ukazuje Ukraińców jako naród rozdarty wewnętrznie. Najlepszą tego metaforą jest wiozący weteranów do domu pociąg, który pędzi bez maszynisty, z uszkodzonymi hamulcami. Podczas gdy niektórzy pasażerowie usiłują zapanować nad maszyną, przepychając się i kłocąc między sobą, inny dziarsko gra na harmonii. Kijów roku 1918 jest miastem rozpolitykowanym, debatującym nad swoim przyszłym losem. Jako dwa najważniejsze stronnictwa Dowżenko wskazuje nacjonalistów pod przywództwem Semena Petlury (kłaniają się popom, czczą Bohdana Chmielnickiego) i komunistów, których reprezentantem staje się młody zdemobilizowany żołnierz Tymosz. Dyskusja o przyszłości narodu przedstawiona jest w krzywym zwierciadle. W nowo utworzonym parlamencie przedstawiciele różnych opcji politycznych pokpiwają i szydzą z siebie nawzajem. Tymosz, młody, piękny mężczyzna szukający w tym wszystkim sensu, nawołuje do połączenia się z rewolucjonistami rosyjskimi. Kiedy nie zostaje wysłuchany, gniewnie opuszcza posiedzenie.

Tymosz jest w pewnym sensie podmiotem lirycznym filmowego poematu - Ukraińcem z krwi i kości i robotnikiem, godnym przedstawicielem tych, którzy pragnęli rozszerzać rewolucję na całą Europę. W związku z niepowodzeniem metod pokojowych staje przed dylematem - czy można zabijać wrogów ludu: burżujów i oficerów? Wzniecone przez pracowników kijowskiego arsenału powstanie odpowiada na to pytanie twierdząco. Wkrótce ulice Kijowa zapełniają się trupami. Według Dowżenki bolszewicy zwyciężą, gdyż w przeciwieństwie do nacjonalistów nie mają skrupułów. Wyraża to wstrząsająca scena, w której sędziwy nacjonalista nie ma odwagi strzelić schwytanemu rewolucjoniście w plecy, ten natomiast odbiera mu pistolet i pociąga za spust, patrząc swemu wrogowi w oczy. Chociaż powstanie komunistów zostaje stłumione, jak pokazuje zakończenie filmu, ukraiński robotnik jest dosłownie niezniszczalny. Oto głos komunisty-artysty w sprawie ukraińskiej. Co prawda z uprzywilejowanej pozycji, gdyż kręcąc film, znał już dalsze losy Ukrainy.

Od strony technicznej Arsenał jest zbiorem oryginalnie zmontowanych scen-symboli. Nie ma tu fabuły sensu stricto, są raczej kolejne wersy poematu, na które składają się poszczególne, nieraz pozornie niezwiązane ze sobą ujęcia. Są rozdziały bardziej liryczne, jak początkowe sceny na froncie, są bardziej prozaiczne, jak debata w Radzie Najwyższej. Prawdziwe postacie (Mikołaj II, Petlura) przewijają się obok bohaterów grupowych (żołnierzy, polityków) i bytów symbolicznych (Tymosz, obłąkany żołnierz, kalecy weterani, groźnie spoglądający z portretu Chmielnicki). Bolszewicka propaganda jest w filmie obecna, ale w formie wysublimowanej. Kontrast pomiędzy bohaterami rewolucji a ich przeciwnikami nie jest tak wyrazisty jak u Eisensteina. Do pewnego momentu można nawet sądzić, że reżyser uznaje racje bolszewików i nacjonalistów za równoprawne. Przeczy temu dopiero końcowa przemiana Tymosza w robotniczego półboga. 

Kino Dowżenki jest specyficzną, silnie hermetyczną niszą, która z pewnością nie każdemu przypadnie o gustu. Osobiście jestem pod dużym wrażeniem pomysłowości i odwagi artysty, który tworzy coś absolutnie jedynego w swoim rodzaju. Jednocześnie, jak na dzieło poetyckie przystało, wymaga od widza znacznego zaangażowania. Bez tego film będzie tylko zlepkiem niezrozumiałych scen z dziwnie zachowującymi się ludźmi. Mimo tego zachęcam i z dużą nadzieją czekam na Ziemię, ostatnią część ukraińskiej trylogii Oleksandra Dowżenki. Arsenał otrzymuje ode mnie 9 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz