czwartek, 27 września 2018

Lucky Star (1929)

Film o facecie na wózku i dziewczynie, co się nie myła

Reżyseria: Frank Borzage
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 40 min.

Występują: Charles Farrell, Janet Gaynor, Guinn Williams, Hedwiga Reicher

Duet aktorski Janet Gaynor i Charlesa Farrella w roku 1929, po rolach w genialnym Wschodzie słońca i bardzo dobrych Siódmym niebie oraz Aniele ulicy miał już za sobą szczyt kreatywności. Lucky Star to czwarta próba obsadzenia tej pary jako doświadczanych przez los kochanków. Najwyraźniej formuła zaczęła się wyczerpywać, gdyż jest to najmniej udany z wymienionych filmów - bardzo konwencjonalny pod względem scenariusza i mało interesujący w środkach artystycznego wyrazu. Najgorsze jest to, że okrutnie mnie znudził.

Akcja filmu rozgrywa się na głębokiej amerykańskiej prowincji w czasach I Wojny Światowej. W pierwszych scenach poznajemy Mary Tucker, młodą wiejską dziewuchę żyjącą pod jednym dachem z matką - wdową i grupką nieletniego rodzeństwa. Mary jest rezolutna i zadziorna, ale miejscowi chłopcy nie traktują jej poważnie. W okolicy mieszkają też Tim Osborn i Martin Wrenn, dwóch rywalizujących ze sobą monterów linii elektrycznej. Wkrótce obaj zostają wysłani na wojenny front do Francji, a Mary, jak na porządną Amerykankę przystało, pisze do nich listy. Losy mężczyzn toczą się skrajnie odmiennie. Wrenn jako kombinator i oszust zostaje wydalony z wojska, natomiast Osborn wskutek wybuchu szrapnela odnosi rany i ląduje na wózku inwalidzkim. Obaj powracają do rodzinnej wsi. Mary zaprzyjaźnia się z niepełnosprawnym Timem. Pomaga mu w pracach domowych, sama natomiast uczy się czynności, których nie wyniosła z domu, jak mycie się i czesanie. Tymczasem Wrenn kłamliwie podający się za oficera próbuje zmusić Mary do małżeństwa za wstawiennictwem zapatrzonej w niego matki dziewczyny.

Fabuła może wydawać się interesująca, ale okazała się wyjątkowo nieatrakcyjna. Jej osią uczyniono rywalizację dwóch facetów o względy Mary. Mogło to być ciekawe, gdyby każdy z nich miał dziewczynie coś do zaoferowania. Tymczasem chromy Osborn ma tak oczywistą przewagę nad kłamliwą szują Wrennem, że łatwo domyślić się finału historii. Mary ani przez chwilę nie spogląda przychylnie na drugiego zalotnika. Jej jedynym problemem jest kwestia sprzeciwienia się woli matki. Ta natomiast z jakimś ślepym uporem bierze stronę faceta, o którym wszyscy wokoło wiedzą, że jest oszustem. Za to grany przez Farrella Osborn jest tak szlachetny, że można usnąć. Jego walka o odzyskanie sprawności jest tylko pretekstem do przeciągania wątku melodramatycznego. Na domiar złego utwierdza ukochaną, że zawsze powinna słuchać mamy. I jeszcze wymyśla dla dziewczyny przydomek "Baa Baa", jakby była jakąś owcą. Ta jest oczywiście zachwycona. Przyjmuje nawet od niego pierścionek z wygrawerowanym przezwiskiem. Sceny, kiedy Tim uczy Mary myć włosy i tłumaczy jej, że może rozjaśnić cerę, zmywając przyschnięty do twarzy brud, są może i zabawne, ale niezbyt przekonują, kiedy kocmołucha gra bladolica i piękna Janet Gaynor. Mimo to jej postać jest najjaśniejszym punktem tego całkowicie przeciętnego filmu, wnosząc do niego sporo energii. Niestety to nie wystarcza.

Kinematograficznie Lucky Star jest konwencjonalny do bólu. Królują statyczne ujęcia niczym z filmów D.W. Griffitha. Scenografia jest czysto studyjna i nie kryje swej sztuczności. Nie przypominam sobie w Lucky Star żadnej sceny, która wizualnie zapadłaby mi w pamięć. Jednym słowem jest to film całkowicie przeciętny, wpisujący się świetnie w ramy hollywoodzkiej konwencji. Mało inspiracji, mało emocji. Typowe 5 gwiazdek. Nie polecam.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz