poniedziałek, 24 września 2018

Dusze czarnych/Hallelujah (1929)

Film o pełnym muzyki życiu Afroamerykanów

Reżyseria: King Vidor
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 40 min.

Występują: Daniel L. Haynes, Nina Mae McKinney, William Fountaine

Po nakręceniu kilku standardowych (ale bardzo dobrych) komedii u Kinga Vidora ponownie dała o sobie znać żyłka innowatora. Na swój pierwszy film dźwiękowy wybrał musical rozgrywający się w środowisku Murzynów uprawiających bawełnę w dorzeczu Missisipi. Wszystkie role w filmie zostały obsadzone przez czarnoskórych aktorów, z których część miała doświadczenie teatralne, a część była zupełnymi amatorami. Bohaterowie mówią z charakterystycznym śpiewnym akcentem, a ich gramatyka odbiega od standardowego american english, przypominając trochę dzisiejszy murzyński slang. Dusze czarnych mają bogatą oprawę dźwiękową złożoną w znakomitej większości z autentycznej czarnej muzyki lat dwudziestych. Jest to chyba największy atut tego nad wyraz oryginalnego obrazu.

Bohaterem filmu jest Zeke, którego poznajemy jako wesołego, zżytego ze swoją liczną rodziną rolnika. Zeke wraz z bratem wyruszają do miasta na targ. Z pieniędzy za sprzedaną bawełnę mają poczynić zakupy dla całej rodziny. W miasteczku bohater spotyka uwodzicielską Chick, która najpierw wyciąga go na tańce, a następnie namawia do roztrwonienia pieniędzy w grze w kości. To stała sztuczka dziewczyny i jej partnera Hot Shota, który używa do gry trefnych kości. Gdy Zeke orientuje się, że został oszukany, wybucha strzelanina, podczas której przypadkowo ginie jego brat. Załamany Zeke wraca do rodzinnej wsi. Podniesiony na duchu przez pastora, odkrywa w sobie powołanie religijne. Zostaje kaznodzieją charyzmatycznie głoszącym słowo Boże wśród murzyńskiej braci. Wkrótce los wystawia go ponownie na próbę. Na jednym z jego nabożeństw pojawiają się Chick i Hot Shot, którzy zamierzają udowodnić, że nawrócenie Zeke'a jest fałszywe.

Dusze czarnych są filmem nieco cierpiącym z powodu obecnych w nim negatywnych stereotypów rasowych. Główny bohater jest człowiekiem targanym gwałtownymi emocjami, niezdolnym do kontrolowania swoich popędów. Obdarzony jest żarliwą ale płytką wiarą w Boga i raczej niskim intelektem. Chick - czołowa reprezentantka afroamerykańskiej kobiecości, jest z kolei niestabilna w uczuciach, rozpustna i niezdecydowana, czego chce od życia. Są to rzekomo ówczesne klasyczne afroamerykańskie stereotypy. Trzeba w tym miejscu przyznać Vidorowi i aktorom, że uczynili dużo, aby na ich bazie stworzyć pełnokrwiste postacie. Ponadto w filmie nie brakuje bohaterów drugoplanowych reprezentujących całkiem inne typy osobowości. No ale stało się, niezwykle wrażliwa na punkcie rasowym opinia publiczna przypięła Duszom czarnych etykietkę rasizmu. Osobiście nie czuję się dotknięty, ale daleko mi do amerykańskiego bojownika o sprawiedliwość społeczną. W filmie znalazło się także nieco obserwacji socjologicznych. Główną pozytywną wartością w społeczności czarnych jest rodzina - silnie ze sobą związana i wspierająca się w potrzebie. Krytyce poddano powierzchowną religijność Murzynów. Opiera się ona na przesadnej ekspresji kojarzonej dziś z teleewangelistami. Religijne przykazania nie są natomiast zbyt konsekwentnie wcielane w życie nawet przez głosicieli dobrej nowiny. 

Kinematograficznie w Duszach czarnych nie brakuje ciekawych aranżacji. Bardzo ładnie zobrazowano czynność tak prozaiczną jak transport i składowanie bawełny, rozrywkowe tańce w zadymionej spelunce czy też ekstatyczny spektakl religijny pod tytułem Pociąg do piekła. Nie brak scen znakomicie zmontowanych i budzących silne emocje. Na myśl przychodzą mi zwłaszcza uwodzenie Zeke'a podczas hipnotycznego nabożeństwa oraz nocny pościg za Hot Shotem po mokradłach (świetna ruchoma kamera). Najlepszym elementem filmu jest jednak bardzo różnorodna czarna muzyka. Najsilniej reprezentowany jest nurt gospel - pieśni religijne i entuzjastyczne recytacje. Są też tańce weselne, ludowe przyśpiewki (Och, bawełno!) a nawet utwory protojazzowe podczas zabawy w knajpie. Świetnie się tego słucha i choćby z tego powodu warto filmowi poświęcić uwagę.

Ocena Dusz czarnych jest problematyczna. Podobały mi się zarówno wizualne kompozycje Vidora, jak i znakomita muzyka. Stereotypy rasowe nie były dla mnie szczególnie rażące, ale mimo wszystko najsłabszym punktem filmu jest fabuła. Vidor opowiada prostą historię o niemądrych ludziach. Nieco zbyt prostą jak na mój gust. Za łatwo przychodzą bohaterom liczne wolty w uczuciach i postawach. Dlatego 7 gwiazdek. Osoby zainteresowane kulturą Afroamerykanów mogą dodać jedną ze względu na walory muzyczne i historyczne.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz