Film o kobiecie mimowolnie fatalnej
Reżyseria: Max Ophuls
Kraj: Włochy
Czas trwania: 1 h 26 min.
Występują: Isa Miranda, Memo Benassi, Tatiana Pawłowa, Friedrich Benfer, Franco Coop, Lamberto Picasso, Nelly Corradi
Po dojściu Hitlera do władzy Max Ophuls przezornie opuścił Niemcy świadom, że jego żydowskie pochodzenie nie pozwoli mu na kontynuację kariery w kraju. Tymczasem studia filmowe z innych państw Europy patrzyły na utalentowanego reżysera przyjaznym okiem. Ophuls miał się zatrzymać na kilka lat we Francji, ale skorzystał także z możliwości współpracy z filmowcami z Włoch. Jego Kobieta dla wszystkich, będąca adaptacją powieści Salvatora Gotty, zdobyła sobie niespodziewanie dużą popularność wśród widzów i wypromowała Isę Mirandę na "włoską Marlene Dietrich". Tak entuzjastyczne reakcje wydają mi się zastanawiające, ponieważ film nie jest żadną rewelacją, a jego największe zalety dotyczą tych aspektów, na które przeciętny widz nie zwraca większej uwagi. Pomimo wszelkich niedostatków jest to bowiem obraz bardzo interesujący pod względem wykorzystanych w nim technik zdjęć i montażu.
Film opowiada historię Gaby Doriot, osławionej gwiazdy filmowej, którą poznajemy chwilę po jej próbie samobójczej. Podczas gdy bohaterka jest operowana, widz w formie retrospekcji wywołanej podaniem usypiającego gazu poznaje jej przeszłość. Okazuje się, że była skandalistką już podczas młodości spędzonej w małym miasteczku. Zakochany w niej nauczyciel porzucił swoją rodzinę i wyjechał za granicę. Wypisana przez surowego ojca ze szkoły, bohaterka przez pewien czas uczy się pod jego nadzorem ogrodnictwa. Wkrótce zaprzyjaźnia się z mieszkającą po sąsiedzku bogatą rodziną Nanni, a zwłaszcza z Almą, poruszającą się na wózku panią domu. Gaby zaczyna spędzać coraz więcej czasu w posiadłości sąsiadów, wzbudzając silne zainteresowanie męża Almy, Leonardo. Rosnące pomiędzy nimi napięcie nieuchronnie prowadzi do kolejnej afery.
Historia skandalizującej gwiazdy nie jest tak wciągająca, jak mogłaby być. Przede wszystkim za przyczyną głównej bohaterki, która jest... nijaka. Grana przez Isę Mirandę Gaby jest postacią niesamowicie bierną. Właściwie nic, co ją spotyka, nie wynika z jej inicjatywy. Faceci się w niej zakochują, bliscy cierpią, a ona jest w centrum tego wszystkiego, ale jakby nieobecna. Nie jest ani kusicielką, ani intrygantką, oszczędnie wyraża emocje. Właściwie trudno powiedzieć, czego pragnie od życia. Nie przeczę, że istnieją tego typu wyabstrahowane od świata osobowości, ale żeby nadac takie cechy głównej bohaterce filmu? To nie był najlepszy pomysł. Niewiele bardziej interesujący jest kopcący cygara Leonardo, który rzekomo zawraca Gaby w głowie swoim urokiem osobistym. Ponieważ jest go pozbawiony, wychodzi to niezbyt wiarygodnie. Najbardziej wyrazistą postacią w filmie jest grany przez Lamberto Picasso ojciec Gaby, emerytowany podoficer, który początkowo sprawia wrażenie płytkiego furiata, później jednak okazuje się dla córki cierpliwym nauczycielem.
Mimo miałkich bohaterów, Kobieta dla wszystkich jest interesująca dzięki operatorskiemu kunsztowi Ubaldo Araty realizującego narracyjne pomysły Ophulsa. Film jest pełen długich ujęć, w których kamera podąża za aktorami, swoim ruchem oddając ich emocje i nastawienie. Arata chętnie korzysta także z ujęć z góry, co skutkuje między innymi świetnymi dramatycznymi scenami na schodach w domu Nannich. No i jeszcze ewidentnie zaczerpnięte z kina niemieckiego wykorzystanie w narracji cieni bohaterów. Aktorzy nierzadko schodzą z kadru, a pewne elementy sceny są rozegrane tylko z wykorzystaniem dźwięku i cienia. Ważną rolę odgrywa także dynamiczny montaż, w niektórych momentach filmu kreujący nastrój poprzez wykorzystanie zestawionych ze sobą rekwizytów. Wielokrotnie występuje również przenikanie przez siebie dwóch kadrów, co symbolizuje wspomnienia (na przykład w scenie usypiana bohaterki do operacji, płynnie przechodzącej w retrospekcję) ale też emocje. Przykładem sceny świetnie oddającej specyficzny styl Ophulsa jest sekwencja rozmowy zmontowanej równolegle z dwóch długich ujęć, z których jedno przedstawia bohaterkę płynącą łódką po jeziorze, a drugie mężczyznę jadącego samochodem wzdłuż jego brzegu. Kinematografia Kobiety dla wszystkich jest tak dobra, że ten przeciętny fabularnie film ogląda się bez znudzenia tylko dzięki ciekawej pracy kamery. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, jest to znaczące osiągnięcie.
Przedstawiona w Kobiecie dla wszystkich historia szczególnie mnie nie zaciekawiła. Przeciętni aktorzy nie potrafili wycisnąć z fabuły niczego emocjonującego, chociaż pewien potencjał na to był. Natomiast z dużą atencją będę wspominał narracyjne zabiegi Ophulsa i Araty, którzy pokazali filmowe rzemiosło najwyższej próby. Jest to jednak za mało, żeby ocenić film wyżej niż na 6 gwiazdek.
Film opowiada historię Gaby Doriot, osławionej gwiazdy filmowej, którą poznajemy chwilę po jej próbie samobójczej. Podczas gdy bohaterka jest operowana, widz w formie retrospekcji wywołanej podaniem usypiającego gazu poznaje jej przeszłość. Okazuje się, że była skandalistką już podczas młodości spędzonej w małym miasteczku. Zakochany w niej nauczyciel porzucił swoją rodzinę i wyjechał za granicę. Wypisana przez surowego ojca ze szkoły, bohaterka przez pewien czas uczy się pod jego nadzorem ogrodnictwa. Wkrótce zaprzyjaźnia się z mieszkającą po sąsiedzku bogatą rodziną Nanni, a zwłaszcza z Almą, poruszającą się na wózku panią domu. Gaby zaczyna spędzać coraz więcej czasu w posiadłości sąsiadów, wzbudzając silne zainteresowanie męża Almy, Leonardo. Rosnące pomiędzy nimi napięcie nieuchronnie prowadzi do kolejnej afery.
Historia skandalizującej gwiazdy nie jest tak wciągająca, jak mogłaby być. Przede wszystkim za przyczyną głównej bohaterki, która jest... nijaka. Grana przez Isę Mirandę Gaby jest postacią niesamowicie bierną. Właściwie nic, co ją spotyka, nie wynika z jej inicjatywy. Faceci się w niej zakochują, bliscy cierpią, a ona jest w centrum tego wszystkiego, ale jakby nieobecna. Nie jest ani kusicielką, ani intrygantką, oszczędnie wyraża emocje. Właściwie trudno powiedzieć, czego pragnie od życia. Nie przeczę, że istnieją tego typu wyabstrahowane od świata osobowości, ale żeby nadac takie cechy głównej bohaterce filmu? To nie był najlepszy pomysł. Niewiele bardziej interesujący jest kopcący cygara Leonardo, który rzekomo zawraca Gaby w głowie swoim urokiem osobistym. Ponieważ jest go pozbawiony, wychodzi to niezbyt wiarygodnie. Najbardziej wyrazistą postacią w filmie jest grany przez Lamberto Picasso ojciec Gaby, emerytowany podoficer, który początkowo sprawia wrażenie płytkiego furiata, później jednak okazuje się dla córki cierpliwym nauczycielem.
Mimo miałkich bohaterów, Kobieta dla wszystkich jest interesująca dzięki operatorskiemu kunsztowi Ubaldo Araty realizującego narracyjne pomysły Ophulsa. Film jest pełen długich ujęć, w których kamera podąża za aktorami, swoim ruchem oddając ich emocje i nastawienie. Arata chętnie korzysta także z ujęć z góry, co skutkuje między innymi świetnymi dramatycznymi scenami na schodach w domu Nannich. No i jeszcze ewidentnie zaczerpnięte z kina niemieckiego wykorzystanie w narracji cieni bohaterów. Aktorzy nierzadko schodzą z kadru, a pewne elementy sceny są rozegrane tylko z wykorzystaniem dźwięku i cienia. Ważną rolę odgrywa także dynamiczny montaż, w niektórych momentach filmu kreujący nastrój poprzez wykorzystanie zestawionych ze sobą rekwizytów. Wielokrotnie występuje również przenikanie przez siebie dwóch kadrów, co symbolizuje wspomnienia (na przykład w scenie usypiana bohaterki do operacji, płynnie przechodzącej w retrospekcję) ale też emocje. Przykładem sceny świetnie oddającej specyficzny styl Ophulsa jest sekwencja rozmowy zmontowanej równolegle z dwóch długich ujęć, z których jedno przedstawia bohaterkę płynącą łódką po jeziorze, a drugie mężczyznę jadącego samochodem wzdłuż jego brzegu. Kinematografia Kobiety dla wszystkich jest tak dobra, że ten przeciętny fabularnie film ogląda się bez znudzenia tylko dzięki ciekawej pracy kamery. Jakkolwiek by na to nie patrzeć, jest to znaczące osiągnięcie.
Przedstawiona w Kobiecie dla wszystkich historia szczególnie mnie nie zaciekawiła. Przeciętni aktorzy nie potrafili wycisnąć z fabuły niczego emocjonującego, chociaż pewien potencjał na to był. Natomiast z dużą atencją będę wspominał narracyjne zabiegi Ophulsa i Araty, którzy pokazali filmowe rzemiosło najwyższej próby. Jest to jednak za mało, żeby ocenić film wyżej niż na 6 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz