niedziela, 24 marca 2019

Imperatorowa/The Scarlet Empress (1934)

Film o skrywanych instynktach i ich sublimacji

Reżyseria: Josef von Sternberg
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 44 min.

Występują: Marlene Dietrich, John Lodge, Sam Jaffe, Louise Dresser, Gavin Gordon, Ruthelma Stevens

Reżysersko-aktorski duet Josefa von Sternberga i Marlene Dietrich w roku 1934 powrócił po raz piąty, tym razem aby zabrać widzów w podróż do XVIII-wiecznej Rosji. Tytuł filmu może być nieco mylący, bowiem Imperatorowa opowiada o życiu przyszłej carycy Katarzyny II przed objęciem przez nią cesarskiego tronu. Prawdziwą imperatorową jest jej teściowa, caryca Elżbieta, która na kilka sposobów stanowi dla przyszłej władczyni wzór postępowania. Inaczej niż w poprzednich filmach von Sternberga i Dietrich, tym razem to nie posągowa Marlene jest postawiona w centrum zainteresowania. Bynajmniej nie dlatego, żeby przyćmił ją ktoś z pozostałych członków obsady. Po prostu najbardziej charakterystycznym elementem Imperatorowej jest jedyna w swoim rodzaju scenografia nadająca carskiemu dworowi nastrój wysublimowanej dekadencji niepodobnej chyba do żadnego innego filmowego doświadczenia.

Film rozpoczyna się od zaocznych oświadczyn, jakie rosyjski następca tronu Wielki Książę Piotr składa pruskiej księżniczce Zofii Fryderyce. Dziewczyna w towarzystwie matki i carskiego posła Aleksieja Razumowskiego wyrusza w długą podróż ze Szczecina do Moskwy. Jej myśli są pełne młodzieńczych ideałów i romantycznych marzeń, a między nią a Razumowskim narasta erotyczne napięcie. Po przybyciu do stolicy Rosji złudzenia Zofii pryskają jak bańka mydlana. Narzeczony okazuje się pokracznym półgłówkiem oddającym się dziecinnym zabawom. Jego matka, caryca Elżbieta, jednoznacznie daje wyraz swoim oczekiwaniom. Zgodnie z życzeniem władczyni Zofia przechodzi na prawosławie i na ponownym chrzcie otrzymuje imię Katarzyny. Jej głównym zadaniem ma być jak najszybsze spłodzenie z Piotrem przyszłego następcy tronu, koniecznie płci męskiej. Choć rozczarowana księżniczka nie może się otwarcie przeciwstawić rozkazom Elżbiety, nie zamierza tak po prostu ulec.

Imperatorowa jest interesującym wariantem opowieści o dojrzewaniu. Zofia/Katarzyna otrzymuje brutalną lekcję życia, będąc zdana na własne siły w obcym i nieprzyjaźnie do niej usposobionym środowisku. Władcza teściowa jest dla niej jednocześnie ciemięzcą i wzorem do naśladowania. Na przestrzeni filmu możemy obserwować stopniowe upodabnianie się początkowo idealistycznej księżniczki do wyniosłej, wyrachowanej Elżbiety. Ważnym elementem tej przemiany jest rozkwit jej kobiecości. Początkowo Zofia/Katarzyna jest niewinnym pąkiem kwiatu, chociaż jej podświadomość wędruje w dziwne rejony (vide sugestywne sceny tortur półnagich kobiet ilustrujące opowieść jej opiekuna o rosyjskich carach). Tak jak ona, większość bohaterów filmu jest motywowana nierozładowanym napięciem seksualnym. Carewicz Piotr pożąda Katarzyny, która go do siebie nie dopuszcza. Ona sama jest z wzajemnością zainteresowana Razumowskim, ale ten jest niejako "zarezerwowany" dla cesarzowej. Jedynie Elżbieta jako władczyni absolutna może dowolnie zaspokajać swoje apetyty, co zresztą wykorzystuje jako narzędzie do kontrolowania podwładnych. Pochłonięty intrygami dwór jest całkowicie oderwany od spraw państwa, które służy tylko jako kolejne pole gry. Skomplikowana sieć arystrokratycznych relacji przedstawiona jest w filmie poprzez rozmaite aluzje, półsłówka, ale przede wszystkim poprzez towarzyszącą każdemu kadrowi sugestywną oprawę scenograficzną.

Ekspresjonistyczna scenografia Imperatorowej jest owocem niesamowitej wyobraźni Hansa Dreiera, który wymyślił zupełnie oryginalny styl architektoniczny - "rosyjski gotyk". Wnętrza Kremla są mroczne, rozświetlone światłem licznych świec. Masywne wrota oddzielające od siebie poszczególne pomieszczenia są tak ciężkie, że potrzeba wspólnego działania kilku dam dworu, żeby je otworzyć. Wszechobecna religijna symbolika w postaci ikon i witraży kontrastuje z zepsuciem mieszkańców pałacu. Najbardziej charakterystyczne są jednak gliniane gargulce obecne gromadnie we wszystkich pomieszczeniach, dzierżące włócznie i świece, przypominające świętych, anioły i demony. Potworki te sprawiają wrażenie, jakby w milczeniu obserwowały pogrążonych w szalonych rozgrywkach dworzan. A z daleka są od nich trudne do odróżnienia. Zazwyczaj ich ekspresja odpowiada skrywanym pod maską obojętności emocjom bohaterów. W tych obłędnych wnętrzach caryca zasiada na ogromnym tronie w kształcie orła rozkładającego skrzydła. Centralną ozdobą stołu biesiadnego jest strzegący misy z głównym daniem ludzki szkielet. Zegar z kukułką ma wysoce nieprzyzwoity kształt, podobnie jak pokraczne, sprośne lub makabryczne płaskorzeźby na meblach i ścianach. Na ich tle ludzie będący niewolnikami własnych żądz usiłują grać w swoje małe gry. Odziani są w niedorzeczne stroje - suknie noszone niemalże na rusztowaniach czy też obszerne futra całkowicie deformujące sylwetkę. Wszystko to sfilmowane w typowym dla Sternberga stylu, w którym cienie ukrywają lub uwypuklają potrzebne rekwizyty czy też rysy twarzy bohaterów. I jeszcze towarzysząca akcji przepiękna muzyka klasyczna wspomagająca podniosłą, odrealnioną atmosferę. Obłęd. 

Aktorstwo, co nieco zaskakujące, jest w Imperatorowej wyraźnie stonowane w stosunku do majestatycznych dekoracji. Dietrich jako Zofia/Katarzyna przez większość filmu zachowuje się biernie lub odnosi ciche porażki, które znosi z kamienną twarzą. Z czasem na jej spokojnym obliczu zaczyna gościć wyraz drapieżności i bezwzględności, jednak nie uzewnętrznia tych cech aż do końcowych scen. Jest to rola wyważona, świadomie wycofana w cień. W przeciwieństwie od niej Louise Dresser jako Elżbieta rozkoszuje się swoją władzą, brutalnie ganiąc poddanych, łaskawie ich wynagradzając i bezlitośnie pomiatając tymi, którzy jej podpadli. Ale także ona mówi, a nie przemawia, zachowując powściągliwość. Sam Jaffe w roli Piotra balansuje na granicy kiczu, z wyraźną przyjemnością odgrywając kolejne ekscesy księcia-idioty. Nie przekracza tej granicy, ponieważ błaznuje w sposób dyskretny. Jest jeszcze John Lodge jako Razumowski, uwodzicielski, opanowany, szarmancki, chętnie korzystający z okazji, by milczeć. Rozmowy tych bohaterów nie są kwieciste, brak tutaj rozbudowanych dialogów. Królują spojrzenia, gesty, ostrożne ruchy, zupełnie jakby bali się otwartości w monumentalnym otoczeniu, które zamieszkują.

Imperatorowa nie jest filmem wiernym faktom historycznym. W przeciwieństwie do Viva Villa! nie wypacza ich całkowicie, nagina jednak prawdę. Najważniejsze różnice to przeniesienie dworu cesarskiego z Sankt Petersburga do bardziej azjatyckiej i egzotycznej Moskwy oraz wyjątkowo niepochlebny portret Piotra, który w rzeczywistości nie był, zdaje się, idiotą. Zmiany te działają na korzyść ideowej spójności filmu, który rozwija wątki związane z dojrzewaniem, erotyzmem oraz rosyjską odmiennością i pewnego rodzaju szaleństwem. Można rzecz, że oto oglądamy Rosję carów "w oczach Zachodu". Wyszedł z tego ciekawy film, który warto obejrzeć choćby ze względu na całkowicie odjechaną scenografię. Pod względem estetyki i artyzmu związanego z opowiadaniem obrazem jestem w stanie wymienić tylko jeden wcześniejszy obraz, który dorównuje Imperatorowej. Są nim Nibelungi Fritza Langa. To doprawdy znakomite towarzystwo. Dlatego też wystawiam 9 gwiazdek i gorąco polecam.

źródło grafiki - www.imdb.com

1 komentarz:

  1. Bardzo zachęcająca recenzja. Brawo za ciekawą konstrukcję i wyłapanie tego, co najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń