czwartek, 28 marca 2019

Atalanta/L'Atalante (1934)

Film o docieraniu się małżeństwa

Reżyseria: Jean Vigo
Kraj: Francja
Czas trwania: 1 h 25 min.

Występują: Dita Parlo, Jean Daste, Michel Simon, Gilles Margaritis, Louis Lefebvre

Historia powstania Atalanty to opowieść godna osobnego filmu. Obraz ten nakręcony został przez młodego francuskiego twórcę Jeana Vigo za pieniądze pewnego paryskiego mecenasa sztuki. Vigo, znany wcześniej z ciekawego filmowego eksperymentu zatytułowanego Pała ze sprawowania, Atalantę kręcił, będąc w ostatnich stadiach gruźlicy. Postępy choroby uniemożliwiły mu udział w końcowym montażu, do którego sporządził tylko ogólne wytyczne. Film wpadł w szpony dystrybutorów, którzy mocno go skrócili i zmodyfikowali w stosunku do wizji twórcy. Sam Vigo zmarł, nie zobaczywszy ostatecznej wersji. W latach trzydziestych Atalanta cieszyła się znikomą popularnością wśród widzów i na wiele lat została zapomniana. Ponownie odkryto ją po II Wojnie Światowej, kiedy to częściowo odtworzono wersję reżyserską. Stała się wówczas inspiracją dla reżyserów tak zwanej Francuskiej Nowej Fali, między innymi dla Francoisa Truffauta. Od tego czasu stale pojawia się w rozmaitych zestawieniach najlepszych filmów w historii kina i im podobnych. Tak rozbudowana otoczka wokół Atalanty wzbudziła moją ciekawość, ale także zdziwienie, ponieważ poprzedni film Vigo, choć interesujący, nie stanowił jakiegoś przełomu. Sprawdźmy zatem, o co tyle hałasu.

Atalanta to nazwa barki kursującej po Sekwanie, na której rozgrywa się znaczna część akcji filmu. Śledzimy prostą historię kapitana statku Jeana i jego świeżo poślubionej żony Juliette. Młode małżeństwo rozpoczyna proces poślubnego "docierania się". Jean ma kłopoty z dzieleniem czasu pomiędzy dowodzeniem Atalantą a domagającą się uwagi żoną. Juliette dostosowuje się do nowego dla niej otoczenia i zaprzyjaźnia z pozostałymi członkami załogi - sprośnym wilkiem morskim Pere Julesem i młodym chłopcem okrętowym. Wkrótce pomiędzy małżonkami zaczyna zarysowywać się konflikt. Przyczyną jest zmęczenie Juliette nudnym życiem na barce i chorobliwa zazdrość Jeana.

Film opowiada niezwykle prostą historię, zupełnie pozbawioną zaskakujących zwrotów akcji. Nie ma w niej nic szczególnie oryginalnego. Także para głównych bohaterów nie cechuje się wielką głębią. Grająca Juliette Dita Parlo posiada niezaprzeczalny urok osobisty. Dzięki niemu przekonująco wcieliła się w niewinną dziewczynę, która nieodparcie wzbudza zainteresowanie mężczyzn. Ale osobowości w niej za grosz. Jean Daste jako kapitan jest bezbarwnym młodym człowiekiem, który cierpi na ból... istnienia. Główni bohaterowie nie prowadzą rozbudowanych rozmów i trudno obyłoby z ich dialogów zapamiętać coś interesującego. Kolorytu obsadzie dodaje niezawodny Michel Simon jako nieco pokraczny Pere Jules trzymający na pokładzie barki stadko kotów, gramofon i kolekcję płyt winylowych, pamiątki z najróżniejszych portów świata oraz dłonie zmarłego przyjaciela zakonserwowane w formalinie. Drugą barwną postacią jest grany przez Gillesa Margaritisa nieco irytujący grajek i sztukmistrz, który próbuje zawrócić w głowie Juliette. I to właściwie wszystko. Od strony fabularnej Atalanta nie oferuje nic interesującego poza ekscentryzmem postaci pobocznych.

Strona wizualna filmu to jego główny atut i źródło wygłaszanych na jego temat peanów. Atalanta wpisuje się w nurt impresjonizmu, zdjęciami i montażem starając się oddać emocje bohaterów. Zdjęcia wykonane w plenerach wprawną ręką Borysa Kaufmana przedstawiają portową infrastrukturę, zaułki robotniczego Paryża czy po prostu sfatygowaną barkę żeglującą po Sekwanie. Mają swój urok. Nie ustępują im dopracowane w niechlujstwie wnętrza Atalanty. Na statkowi panuje klimat zalatujący nieco klaustrofobią, stęchlizną i kocim moczem. Przemyślany montaż w odpowiednich momentach podnosi napięcie (na przykład podczas konfrontacji z grajkiem w portowym barze) lub wywołuje czysto impresjonistyczne skojarzenia. Tu na szczególną pochwałę zasługuje sekwencja podwodnego "tańca", podczas której Jean poszukuje pod wodą pięknych wspomnień oraz równoległy montaż stęsknionych za sobą małżonków, którzy pełni namiętności przewracają się w swoich (oddalonych od siebie) łóżkach.

Atalanta zrobiła na mnie wrażenie filmu mocno przereklamowanego. Dość nudnawą treść w dużej mierze rekompensuje innowacyjna forma (i świetny Michel Simon). W sumie nie daje to jednak filmu przełomowego czy genialnego. W najlepszym razie mogę Atalantę uznać za obraz inspirujący. Ale do ideału mu daleko. Wystawiam 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz