środa, 13 marca 2019

Wielki gracz/Manhattan Melodrama (1934)

Film o różnych rodzajach lojalności

Reżyseria:W.S. Van Dyke
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 30 min.

Występują: Clark Gable, William Powell, Myrna Loy, Leo Carrillo

Planując premierę Wielkiego gracza na początku 1934 roku, decydenci z Metro-Goldwyn-Mayer nie oczekiwali rewelacji. Miał to być przeciętny produkcyjniak, który zwróci koszty produkcji. Film zyskał sobie jednak znaczną popularność, umacniając pozycję Clarka Gable'a jako gwiazdy filmowej oraz dając początek ekranowemu duetowi Williama Powella i Myrny Loy, którzy mieli ze sobą wystąpić jeszcze w trzynastu filmach. Również dla reżysera W.S. Van Dyke'a, wcześniej specjalizującego się w egzotycznych filmach przygodowych (na przykład kręcony w Afryce Trader Horn), był to punkt zwrotny. Siłą filmu jest prosta ale emocjonująca historia o relacji dwóch przyjaciół z dzieciństwa, którzy jako dorośli są zmuszeni stanąć przeciwko sobie. Dla dzisiejszego widza motyw ten jest dość ograny, wówczas jednak stanowił podejście nowatorskie i emocjonujące. Co prawda zbliżony wątek poboczny pojawił się we Wrogu publicznym nr 1, tym razem jednak z braterskiego konfliktu uczyniono oś fabuły.

Blackie Gallagher i Jim Wade znają się od dziecka. Kiedy ich rodzice zginęli w katastrofie parowca, uratował ich i wychował sympatyczny ksiądz, ojciec Joe. Gdy przybrani bracia dorośli, ich drogi się rozeszły. Jim skończył prawo i zaczął robić karierę w prokuraturze. Blackie został zawodowym hazardzistą, właścicielem szulerni, a z czasem także gangsterem. Ich braterskie uczucia jednak nie wygasły. Kiedy Jim wygrywa wybory na prokuratora okręgowego, przyjaciele postanawiają się spotkać i uczcić ten moment. Ostatecznie jednak Gallaghera zatrzymują jakieś sprawy i na spotkanie dociera tylko jego kochanka Eleanor. Dziewczynie imponuje poukładany młody prokurator, w którego towarzystwie spędza cały wieczór. Odprowadzając ją do domu, Jim przypadkiem zostawia na kanapie swój płaszcz. Ponieważ Eleanor wkrótce zrywa z Blackie'm, prochowiec nie zostaje zwrócony. Wkrótce posłuży jako dowód w sprawie zbrodni, która postawi Jima przed trudnym wyborem.

Wielki gracz to faktycznie niezła opowieść. Siła scenariusza tkwi w jego prostocie. Śledzimy przebiegające równolegle do siebie drogi życiowe dwóch przyjaciół, które przeplatają się w kilku kluczowych momentach. Silnie zaakcentowano odmienność charakterów obydwu protagonistów. Blackie jest lekkoduchem lubiącym wygodne życie, z czasem posuwającym się coraz dalej na przestępczej drodze. Jim jest pracowity, wytrwały i ponad wszystko ceni sobie własną uczciwość. Przy wszystkich różnicach bohaterowie kochają się braterską miłością. Nie jest jej w stanie zaburzyć nawet Eleanor, która w pewnym momencie zamienia gangstera na prokuratora. Kiedy w końcu wyznawane przez bohaterów wartości prowadzą ich do konfliktu, następuje wstrząsający pojedynek charakterów, w którym moralne zwycięstwo wcale nie jest jednoznaczne ze zwycięstwem materialnym. 

Cała trójka aktorów odtwarzających główne role odnotowuje dobre występy. William Powell i Myrna Loy dobrze się uzupełniają jako para, wypadając wiarygodnie zarówno w fazie flirtu, jak i później, już jako dojrzały związek. Aktorską palmę pierwszeństwa przyznaję jednak Clarkowi Gable'owi. Ten wdrapujący się właśnie na artystyczny szczyt gwiazdor okazuje się specjalistą od ról skomplikowanych, niegrzecznych chłopców. Jego Blackie to prawdziwy bandyta-dżentelmen, który ogrywa swoich przeciwników z wielką klasą. Nie ma w nim przy tym zaciekłości czy agresji. To prawdziwy król życia, który jest świadom własnych ograniczeń. Godność, z jaką jego bohater przyjmuje konsekwencje swoich działań, jest doprawdy godna podziwu. Z dodatkowych walorów filmu wymienię jeszcze zabawną scenkę rodzajową z początku filmu, kiedy bywalcy nielegalnej jaskini hazardu w ciągu kilkudziesięciu sekund przeobrażają lokal w niewinny klub bilardowy, aby zabezpieczyć się przed nalotem policji. To się dopiero nazywają realia epoki.

Nie dziwi mnie popularność, jaką zdobył sobie wśród widzów film Van Dyke'a. Nie ukrywam, że również ja świetnie się bawiłem przy tym sprawnie napisanym, dobrze zagranym dziełku. Odwieczny dylemat pomiędzy wiernością własnym zasadom a lojalnością wobec bliskich został w Wielkim graczu ciekawie rozegrany i, mimo pewnej pompatyczności końcowych scen, satysfakcjonująco rozwiązany. Na pewno mocno w tym pomogła aktorska klasa Gable'a. Film otrzymuje ode mnie 8 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz