Film o spisku ludzi mówiących z niemieckim akcentem
Reżyseria: Alfred Hitchcock
Kraj: Wielka Brytania
Czas trwania: 1 h 16 min.
Występują: Leslie Banks, Edna Best, Peter Lorre, Frank Vosper, Nova Pilbeam
Przed swoim reżyserskim debiutem w latach 20. Alfred Hitchcock spędził nieco czasu w Niemczech, gdzie podpatrywał pracę tamtejszych filmowców. Wpływ ekspresjonizmu jest mocno widoczny w jego wczesnych filmach (na przykład Lokator czy Szantaż), głównie poprzez charakterystyczną grę światłem i rozmaite techniki zdjęciowe. Również Człowiek, który widział za dużo czerpie z dorobku niemieckich mistrzów, będąc w szczególności hołdem dla kryminałów Fritza Langa. Dodatkowo w filmie wystąpił znany z kontrowersyjnej tytułowej roli w Mordercy Peter Lorre, który właśnie wyemigrował z opanowanych przez nazistów Niemiec. Co ciekawe, mówiący z zachwycającym niemieckim akcentem aktor nie znał wówczas angielskiego i wszystkie swoje kwestie opanował fonetycznie. Wracając do Hitchcocka, chociaż nie wahał się on czerpać ze sprawdzonych wzorców, w Człowieku można już dostrzec zalążki jego własnego stylu, który nabierze wyraźnego kształtu w ciągu kilku następnych lat.
Film przedstawia historię angielskiej rodziny, która zostaje przypadkiem wplątana w intrygę szpiegowską. Bob i Jill Lawrence podczas pobytu w szwajcarskim kurorcie są świadkami zamachu na agenta brytyjskiego wywiadu. Przed śmiercią szpieg przekazuje małżonkom sekretną wiadomość dotyczącą planów szajki terrorystów. Aby zmusić Lawrenców do milczenia, przestępcy porywają ich córkę. Bob i Jill wracają do Londynu, gdzie z pomocą agenta Secret Service rozpoczynają prywatne śledztwo w celu rozpracowania terrorystów i uwolnienia dziewczyny.
Człowiek, który wiedział za dużo jest filmem barwnym i pełnym oryginalnych pomysłów. Takie sceny jak zamach podczas potańcówki w pensjonacie czy bijatyka na krzesła w świątyni jakiegoś dziwnego kultu, a z miejsc - kryjówka przestępców na zapleczu gabinetu dentystycznego - od razu zapadają w pamięć i zaskakują swoją oryginalnością. Hitchcock stara się budować atmosferę zagrożenia, a jednocześnie ucieka od śmiertelnej powagi, pokazując na przykład przestępców częstujących swego więźnia obfitym obiadem. Sprytnie korzysta także ze sztuczek z oświetleniem (lampa mająca oślepić nadchodzących przeciwników) czy dźwiękiem (odgłosy bijatyki celowo zagłuszone dźwiękami organów). Wzorując się na dziełach Langa, film sporo miejsca poświęca antagonistom. Bandyci otrzymują dużo czasu ekranowego i są bardziej charakterystyczni od postaci pozytywnych. Rozkoszny jest zwłaszcza niezwykle uprzejmy, uśmiechnięty, odpalający jednego papierosa od drugiego przywódca szajki grany przez Petera Lorre. Postać ta niemal wprost puszcza oko do widowni.
Mimo licznych zalet, nie mamy do czynienia z filmowym ideałem. Scenariuszowi przydałoby się więcej szlifu, bo nieefektywność przestępców i niechęć do realizacji przez nich swoich gróźb w pewnym momencie zaczyna razić. Trudno do końca filmu tkwić w napięciu, kiedy złoczyńcy popełniają szkolne błędy. Słabo wypada także końcowa konfrontacja, wzorowana na finałowej strzelaninie z Doktora Mabuse, która została przeciągnięta w czasie i pozbawiona dynamizmu. Skoro się czepiam, to wspomnę jeszcze o tekturowych Alpach w tle "szwajcarskiego kurortu", które rażą sztucznością na kilometr.
Mimo powyższych zastrzeżeń Człowiek, który wiedział za dużo jest przyjemnym w odbiorze dreszczowcem ze sporą liczbą ciekawych rozwiązań. Hitchcock dopiero rozpoczynał wypracowywanie swego autorskiego stylu, ale wiele jego elementów (w tym humor) jest już widocznych. Co ciekawe, ponad dwadzieścia lat później reżyser nakręcił remake tego filmu. Poproszony o porównanie ze sobą obu wersji, tę z roku 1934 nazwał "produkcją utalentowanego amatora". I to chyba jest najlepsze podsumowanie Człowieka, który wiedział za dużo, któremu wystawiam 7 gwiazdek.
Film przedstawia historię angielskiej rodziny, która zostaje przypadkiem wplątana w intrygę szpiegowską. Bob i Jill Lawrence podczas pobytu w szwajcarskim kurorcie są świadkami zamachu na agenta brytyjskiego wywiadu. Przed śmiercią szpieg przekazuje małżonkom sekretną wiadomość dotyczącą planów szajki terrorystów. Aby zmusić Lawrenców do milczenia, przestępcy porywają ich córkę. Bob i Jill wracają do Londynu, gdzie z pomocą agenta Secret Service rozpoczynają prywatne śledztwo w celu rozpracowania terrorystów i uwolnienia dziewczyny.
Człowiek, który wiedział za dużo jest filmem barwnym i pełnym oryginalnych pomysłów. Takie sceny jak zamach podczas potańcówki w pensjonacie czy bijatyka na krzesła w świątyni jakiegoś dziwnego kultu, a z miejsc - kryjówka przestępców na zapleczu gabinetu dentystycznego - od razu zapadają w pamięć i zaskakują swoją oryginalnością. Hitchcock stara się budować atmosferę zagrożenia, a jednocześnie ucieka od śmiertelnej powagi, pokazując na przykład przestępców częstujących swego więźnia obfitym obiadem. Sprytnie korzysta także ze sztuczek z oświetleniem (lampa mająca oślepić nadchodzących przeciwników) czy dźwiękiem (odgłosy bijatyki celowo zagłuszone dźwiękami organów). Wzorując się na dziełach Langa, film sporo miejsca poświęca antagonistom. Bandyci otrzymują dużo czasu ekranowego i są bardziej charakterystyczni od postaci pozytywnych. Rozkoszny jest zwłaszcza niezwykle uprzejmy, uśmiechnięty, odpalający jednego papierosa od drugiego przywódca szajki grany przez Petera Lorre. Postać ta niemal wprost puszcza oko do widowni.
Mimo licznych zalet, nie mamy do czynienia z filmowym ideałem. Scenariuszowi przydałoby się więcej szlifu, bo nieefektywność przestępców i niechęć do realizacji przez nich swoich gróźb w pewnym momencie zaczyna razić. Trudno do końca filmu tkwić w napięciu, kiedy złoczyńcy popełniają szkolne błędy. Słabo wypada także końcowa konfrontacja, wzorowana na finałowej strzelaninie z Doktora Mabuse, która została przeciągnięta w czasie i pozbawiona dynamizmu. Skoro się czepiam, to wspomnę jeszcze o tekturowych Alpach w tle "szwajcarskiego kurortu", które rażą sztucznością na kilometr.
Mimo powyższych zastrzeżeń Człowiek, który wiedział za dużo jest przyjemnym w odbiorze dreszczowcem ze sporą liczbą ciekawych rozwiązań. Hitchcock dopiero rozpoczynał wypracowywanie swego autorskiego stylu, ale wiele jego elementów (w tym humor) jest już widocznych. Co ciekawe, ponad dwadzieścia lat później reżyser nakręcił remake tego filmu. Poproszony o porównanie ze sobą obu wersji, tę z roku 1934 nazwał "produkcją utalentowanego amatora". I to chyba jest najlepsze podsumowanie Człowieka, który wiedział za dużo, któremu wystawiam 7 gwiazdek.
źródło grafiki - www.imdb.com
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz