niedziela, 23 września 2018

Stare i nowe/Staroje i nowoje (1929)

Film o kolektywizacji rolnictwa

Reżyseria: Sergiej Eisenstein, Grigorij Aleksandrow
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 2 h

Występują: Marfa Lapkina, Konstantin Wasiliew, Wasilij Buzienkow

Co prawda termin socrealizm wymyślono dopiero w 1932 roku, a obowiązkową metodą twórczą w Związku Radzieckim stał się dwa lata później, ale pewne elementy charakterystyczne dla tego stylu pojawiały się już wcześniej. Jednym z prekursorów okazuje się Sergiej Eisenstein, który po trylogii poświęconej czasom carskim (Strajk, Pancernik Potiomkin i Październik) postanowił wraz z Grigorijem Aleksandrowem nakręcić film skupiający się na aktualnych problemach ZSRR. A konkretnie na kolektywizacji rolnictwa, której rozpoczęcie ogłoszono w kraju w roku 1928.

Film opowiada o staraniach ubogich mieszkańców rosyjskiej wsi, którzy próbują stworzyć spółdzielnię mleczarską. Scenariusz zwraca uwagę na znaczne rozdrobnienie ziemi pomiędzy biednymi rolnikami. Uprawa małych poletek przy pomocy prymitywnych narzędzi uniemożliwia chłopom wyjście z biedy. Na szczęście na wsi działają członkowie partii bolszewickiej (można ich rozpoznać po skórzanych kurtkach), którzy nauczają chłopstwo o zaletach kolektywizmu. Większość biedoty jest nieufna, ale kilkoro najmłodszych gospodarzy przystępuje do spółdzielni. Prym wśród nich wiedzie Marfa Lapkina, uśmiechnięta, dziarska chłopka będąca zarazem samotną matką. Są również siły nieprzyjazne kolektywizacji. To kułacy, bogaci chłopi, którzy całymi dniami śpią i nie chcą pożyczać biedakom swoich koni (można ich rozpoznać po tym, że są grubi). Film przybliża kolejne etapy rozwoju spółdzielni, poczynając od zakupu urządzenia do wytwarzania śmietany, poprzez nabycie spółdzielczego byka rozpłodowego, aż do stworzenia kołchozu z prawdziwego zdarzenia dzięki pozyskaniu traktora. Kułacy, kiedy nie próżnują, usiłują zaszkodzić bogacącym się biedakom. Zatruwają krowę Fomkę i śmieją się diabolicznie. Ostatnie słowo należy jednak do Marfy, która przypomina sobie, że byk napłodził z Fomką cielaków. Film kończy radosna defilada traktorów, które rozbijają płotki oddzielające od siebie małe spłachetki pola - pozostałość po chłopskim rozdrobnieniu. Na miejscu zacofanej wsi staje nowoczesny kołchoz - rodzaj wiejskiej fabryki, w której traktorzystką może być nawet kobieta.

Stare i nowe zawiera wiele przebłysków realizacyjnego talentu Eisensteina, ale przede wszystkim razi naiwnością. O ile konflikt robotników z kapitalistami za czasów cara miał jakieś sensowne podstawy, trudno uwierzyć w masową zawiść kułaków, którzy bogacą się od leżenia cały dzień w łóżku. Propaganda jest szyta grubymi nićmi, bo nie można było pokazać, że korzystna dla biedaków kolektywizacja, dla zamożniejszych gospodarzy oznaczała odebranie im życiowego dorobku. Ta paskudna manipulacja nastawiła mnie do filmu dość negatywnie. Drugim problemem jest bardzo wolne tempo akcji. Film poświęca wiele miejsca pracom gospodarskim, życiu zwierząt, zachwytom nad mechanizacją. Do pewnego momentu jest to ciekawe, ale ciągnie się zbyt długo i w dużym stopniu pozbawione jest dynamizmu obecnego w poprzednich filmach reżysera.

Jeżeli chodzi o pozytywy, jak zwykle Eisenstein popisuje się talentem do montażu i symboliki. Nieco humorystycznym przykładem tego pierwszego jest świetna scena zakupu byka-kopulatora, który triumfalnie przystępuje do dzieła na kołchozowym polu. Jeżeli chodzi o symbolikę, ciekawe są końcowe sceny z triumfalną procesją traktorów, ale najlepszy materiał znajduje się w środkowej części filmu. W obliczu suszy religijni chłopi uczestniczą wraz z popami w procesji o deszcz. Modły są oczywiście nieskuteczne. Równocześnie odbywa się zebranie spółdzielni, na którym zostaje zaprezentowana maszyna do odwirowywania śmietany. Komunistyczny działacz demonstrujący działanie maszyny jawi się jako kapłan odprawiający przed zgromadzonymi chłopami nowy, skuteczny sakrament. Zabobonne religie przeszłości zostają zastąpione przez nowoczesne ideologie mechanizacji i komunizmu. Muszę przyznać, że ta paralela robi wrażenie. 

Stare i nowe jest krokiem w tył w twórczości Eisensteina. Jest to prawdopodobnie spowodowane zwiększonym zainteresowaniem partii jego twórczością. Kino Kraju Rad musiało w coraz większym stopniu realizować propagandowe wytyczne. Mimo niewątpliwych przejawów reżyserskiej inwencji, masowy charakter filmu (adresatem były masy chłopskie) i prymitywizm linii partyjnej uczyniły Staremu i nowemu dużą krzywdę. Wystawiam mu 6 gwiazdek. Ciekaw jestem, w jakim kierunku podążą następne dzieła Sergieja Eisensteina.

źródło grafiki - www.imdb.com

1 komentarz:

  1. Czy to możliwe, że był on pokazywany na Konfrontacjach za komuny, bo mam wrażenie że słyszałem o nim wówczas?

    OdpowiedzUsuń