Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1918. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą 1918. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 5 kwietnia 2018

Chronometry - nagrody blogowe (lata 1914-1919)

W ciągu pierwszego miesiąca pisania tego bloga obejrzałem i zrecenzowałem dwadzieścia jeden filmów stworzonych przed rokiem 1920. Z takiej puli można wybrać i wyróżnić pozycje z różnych  powodów wartościowe. To dobra okazja, żeby podsumować osiągnięcia wczesnego okresu kina. Stąd pomysł swego rodzaju nagród, które z racji nazwy bloga nazwałem Chronometrami.

Pierwsza edycja Chronometrów obejmuje siedem kategorii. Ponieważ filmów nie jest zbyt wiele, na razie nie będę oddzielał anglojęzycznych od pozostałych, chociaż w przyszłości pewnie to nastąpi. Również wyróżniających się kreacji aktorskich nie było na tyle dużo, aby wyodrębniać aktorów pierwszo- i drugoplanowych. Natomiast nagroda muzyczna będzie musiała poczekać do chwili, kiedy za kilka miesięcy na blogu pojawią się filmy gadane. Co prawda większość filmów niemych ma oprawę muzyczną, nie potrafię jednak sprawdzić, czy jest to muzyka oryginalna, czy też została dodana podczas rekonstrukcji lub publikacji aktualnej wersji filmu.

W ramach każdej z kategorii wskazałem kilka nominacji oraz wyróżniłem jednego laureata według mnie najlepszego/najlepszą w swojej dziedzinie. Przejdźmy zatem do nagród.

Najlepsza kinematografia
(kategoria obejmuje zdjęcia, montaż i efekty specjalne)

Nominowani:
Banici - za efektywne i efektowne wykorzystanie przyrody i pogody w budowie nastroju filmu
Bramy piekła - za umiejętne wykorzystanie technik barwienia kliszy oraz za przekonujące przedstawienie scen pożaru
Narodziny narodu - za nowatorskie techniki montażu równoległego i efektowne sceny bitew
Skarb rodu Arne - za piękne przedstawienie skandynawskiej zimy
Wild and Woolly - za profesjonalny montaż scen strzelanin i pościgów konnych

Srebrny Chronometr otrzymuje film Narodziny narodu.

Najlepsza scenografia
(kategoria obejmuje również kostiumy)

Nominowani:
Cabiria - za rewelacyjny plan kartagińskiej świątyni Molocha z przerażającym posągiem-paleniskiem
Malarz smoków - za klimatyczne odtworzenie japońskiej rezydencji i ogrodu oraz wykorzystanie doskonałego pleneru w Parku Narodowym Yosemite
Niebieski ptak - za niezwykłe przedstawienie fantastycznych krain ze świata snów
Nietolerancja - za przeprowadzoną z epickim rozmachem rekonstrukcję na planie filmowym starożytnego Babilonu
Skarb rodu Arne - za przekonujące odwzorowanie szesnastowiecznej Szwecji, w szczególności twierdzy więziennej i miasteczka portowego
Złamana lilia - za stylową rekonstrukcję mrocznych londyńskich slumsów

Srebrny Chronometr otrzymuje film Nietolerancja.

Najlepszy scenariusz

Nominowani:
Victor Sjöström i Sam Ask - Banici - za przedstawienie bez upiększeń relacji łączących człowieka  z naturą
Hector Turnbull i Jeannie Macpherson - Oszustka - za dyskretne budowanie napięcia pomiędzy trójką bohaterów
Maurice Stiller i Gustaf Molander - Skarb rodu Arne - za tchnięcie w film szekspirowskiego ducha
Louis Feuillade - Wampiry - za zawiłą acz porywającą intrygę z wieloma zwrotami akcji
D.W. Griffith - Złamana lilia - za smutną opowieść czerpiącą z prozy życia
 
Srebrny Chronometr otrzymują Maurice Stiller i Gustaf Molander.

Najlepsza aktorka

Nominowane:
Lillian Gish - Prawdziwe serce Susie - za kreację postaci kompletnej, z wiarygodnym charakterem i rozkosznymi manieryzmami
Lillian Gish - Złamana lilia - za złamanie widzowi serca
Mary Johnson - Skarb rodu Arne - za kreację dziewczyny rozdartej pomiędzy miłością a pragnieniem zemsty
Mae Marsh - Nietolerancja - za hart ducha i porywającą walkę z przeciwnościami losu
Musidora - Wampiry - za wzbudzenie niepokoju i fascynacji
Mary Pickford - Małe bogate biedactwo - za wdzięczne wcielenie się w rolę zagubionego dziecka

Srebrny Chronometr otrzymuje Lillian Gish za film Prawdziwe serce Susie.
 
Najlepszy aktor

Nominowani:
Rockliffe Fellowes - Regeneration - za resocjalizację młodego Owena
Robert Harron - Nietolerancja - za szorstki, chłopięcy urok ulicznika
Robert Harron - Prawdziwe serce Susie - za ukazanie metamorfozy chłopca w mężczyznę
William S. Hart - Bramy piekła - za odegranie przemiany religijnej bez popadnięcia w kicz
Richard Lund - Skarb rodu Arne - za rolę wielowymiarowego antybohatera wymykającego się schematom
Victor Sjöström - Banici - za stworzenie postaci człowieka skonfliktowanego ze społeczeństwem, ale pogodzonego ze sobą
 
Srebrny Chronometr otrzymuje Robert Harron za film Prawdziwe serce Susie.

Najlepszy reżyser

Nominowani:
Cecil B. DeMille - Oszustka - za umiejętność wzburzenia krwi widza
D.W. Griffith - Narodziny narodu - za doskonały warsztat, choć wykorzystany w niewłaściwej sprawie
D.W. Griffith - Złamana lilia - za doskonały warsztat wykorzystany we właściwej sprawie
Mauritz Stiller - Skarb rodu Arne - za wzorową realizację bardzo dobrego scenariusza, świetne poprowadzenie znakomitych aktorów i umiejętne wykorzystanie kinematografii, by osiągnąć zachwycający efekt finalny
Charles Swickard - Bramy piekła - za ujęcie niełatwego tematu w sposób budzący szacunek
Maurice Tourneur - Małe bogate biedactwo - za zabranie widza na wycieczkę w świat swoich fantazji, przy sprawnym wykorzystaniu tego, co umożliwiała ówczesna technika filmowa

Srebrny Chronometr otrzymuje Mauritz Stiller.
 
Najlepszy film

Nominowani:
Bitwa nad Sommą - za wolne od stronniczości ukazanie oblicza I Wojny Światowej
Bramy piekła - za western, który oprócz akcji ma coś do przekazania
Nietolerancja - za ambitną próbę ukazania, co jest ponadczasowe w ludzkiej cywilizacji
Skarb rodu Arne - za klasyczną tragedię w najlepszym tego słowa znaczeniu
Wampiry - za zawiłą lecz zapewniającą nieustanną rozrywkę historię w klimacie pulpy
Złamana lilia - za odwagę w poruszaniu ważkich problemów społecznych

Złoty Chronometr otrzymuje film Skarb rodu Arne.

Średnia moich ocen z omawianego okresu wyniosła 6,71.

wtorek, 27 marca 2018

Niebieski ptak/The Blue Bird (1918)


Film o wyprawie w poszukiwaniu szczęścia.

Reżyser: Maurice Tourneur
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 22 min.
Występują: Tula Belle, Robin Macdougall, Lillian Cook, Charles Ascot, Tom Corless


Witajcie w Krainie Snów, w której zwierzęta mówią ludzkim głosem, w której Mleko, Cukier i Chleb nakarmią was, napoją i razem z Ogniem i Wodą wspomogą w waszej wędrówce. Witajcie w krainie niezwykłej wyobraźni Maurice'a Tourneura. O ile jego poprzedni film Małe bogate biedactwo zawierał jedynie sekwencje fantastycznych snów bohaterki, Niebieski ptak to już pełnoprawny film fantastyczny zabierający nas w świat dziecięcych marzeń.

Bohaterami filmu jest dwójka dzieci, chłopiec i dziewczynka o nietypowych imionach Tyltyl i Mytyl, którzy mieszkają wraz z rodzicami w dość ubogim domostwie. Ulubioną maskotką rodzeństwa jest trzymany w klatce ptak. I właśnie prośba nieco jędzowatej sąsiadki, by odstąpić ptaka jej chorej córce, daje początek niezwykłej wyprawie, na którą dzieci wyruszają po położeniu się spać. Na prośbę wróżki mają odszukać dla chorej dziewczynki niebieskiego ptaka, który przynosi szczęście. Podróż zabiera dzieci w takie miejsca jak Pałac Nocy, cmentarz zamieszkały przez duchy ich dziadków i zmarłego rodzeństwa czy Królestwo Przyszłości, w którym mieszkają dzieci oczekujące na narodziny. W wyprawie towarzyszy dzieciom wspomniana już grupa zwierząt i dobrych duchów domowych.

Cóż mogę powiedzieć, wyobraźnia Tournera jest urzekająca. Scenografia i kostiumy mieszkańców fantastycznych krain przygotowane są w sposób urzekający i nawiązujący do dziecięcych wyobrażeń. Znakomicie dopasowano do poszczególnych lokacji odpowiadające im oświetlenie, stosując również barwienie kliszy, dzięki czemu niektóre sceny oglądamy na przykład w błękicie. Nastrój filmu jest oniryczny i poważny, nie ma w nim elementów komediowych. Fabułę można określić jako baśń ukazującą młodym (i niemłodym) widzom, gdzie tak naprawdę odnaleźć można szczęście. Struktura scenariusza Niebieskiego ptaka przywoływała mi na myśl Boską komedię - cała opowieść jest pretekstem do ukazania fantastycznych wizji autora. Bohaterowie filmu nie mają zbyt wiele do roboty. Przechodzą od jednej lokacji do następnej, głównie obserwując niesamowite scenerie i rozmawiając z niezwykłymi postaciami. Dla mniej cierpliwych widzów po pewnym czasie może się to stać nużące, chociaż sądzę, że możliwość podziwiania pomysłów Tourneura w dużym stopniu to rekompensuje.

Niebieski ptak to niezwykły protoplasta filmów fantastycznych, odważnie wykorzystujący techniki filmowe, by przenieść na ekran produkty wyobraźni twórców. Brakuje mu bardziej rozwiniętej fabuły, dla współczesnego widza tempo filmu również może być nie do końca satysfakcjonujące. Bez wątpienia jest to obraz godny uwagi. Otrzymuje 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

poniedziałek, 26 marca 2018

Banici/Berg-Ejvind och hans hustru (1918)


Film o wygnańcach w islandzkiej dziczy.

Reżyser: Victor Sjöström
Kraj: Szwecja
Czas trwania: 1h 22 min.
Występują: Victor Sjöström, Edith Erastoff, John Ekman, Nils Ahrén


Victor Sjöström to ważny reżyser z początków szwedzkiego kina. Jego dzieła zagoszczą na tym blogu jeszcze kilkakrotnie. Banici, film o burzliwym życiu wyjętych spod prawa małżonków, jest pozycją pionierską, ponieważ został w całości sfilmowany w plenerze.  Obraz w bardzo efektywny sposób korzysta z możliwości oferowanych przez naturalne środowisko. Przyroda odgrywa niemałą rolę zarówno w przebiegu fabuły, jak i w tworzeniu nastroju poszczególnych scen. Akcja Banitów rozgrywa się w XIX wieku na wyżynach północnej Islandii, jednak jako plenery wykorzystano górzyste tereny północnej Szwecji. Zdjęcia, pomimo słabej jakości zachowanego materiału, są przepiękne. Mamy okazję podziwiać górskie hale i strumienie, a także budzące grozę skalne urwiska. W scenach prezentujących szczęśliwe chwile z życia bohaterów krajobraz jest wiosenny, bogaty w bujną roślinność. W najbardziej dramatycznych chwilach władzę nad krajobrazem przejmuje zima z prawdziwie skandynawskimi mrozami i zamiecią śnieżną. Wykorzystanie tych naturalnych efektów jest głęboko przemyślane i może służyć za przykład atutu filmowania w plenerze.

Fabuła Banitów jest mocno ponura. Halla, młoda wdowa prowadząca po śmierci męża duże gospodarstwo w górskiej wiosce, przyjmuje do służby Kariego, przybysza z południa, który okazuje się silnym i zmyślnym pracownikiem. Halla i Kari zakochują się w sobie ku dezaprobacie brutalnego szwagra kobiety Björna, pragnącego ją poślubić i połączyć sąsiadujące ze sobą gospodarstwa. Do wsi docierają pogłoski, że Kari jest zbiegłym z więzienia przestępcą. Mężczyzna przyznaje się w końcu Halli, że rzeczywiście został skazany za kradzież owcy z zagrody pastora, którą nakarmił swoich głodujących krewnych. Kiedy banicie zaczyna się palić grunt pod nogami, Halla decyduje się porzucić gospodarstwo i wraz z nim zbiec w góry. Czekają ich tam radosne chwile blisko natury, jednak przestępcza przeszłość nie pozwoli o sobie zapomnieć. Scenariusz Banitów powstał w oparciu o historię prawdziwego islandzkiego banity Eyvinda ze Wzgórz i jest bardzo realistyczny. Nie radzę oczekiwać rozwiązań fabularnych typowych dla kina amerykańskiego.

Aktorstwo w Banitach jest po skandynawsku oszczędne i introwertyczne. Victor Sjöström, który oprócz wyreżyserowania filmu zagrał główną rolę, przekonująco wcielił się w postać silnego ale i wrażliwego banity. Podobał mi się również Nils Ahrén w roli obleśnego szwagra Halli, głównego czarnego charakteru filmu. Edith Erastoff jako żona banity robi nieco słabsze wrażenie, głównie ze względu na dziwną manierę nerwowego uśmiechania się w najbardziej dramatycznych momentach.

Ciekawych scen w Banitach nie brakuje. Wyróżnię zwłaszcza zapaśniczy pojedynek Kariego i Björna oraz dramatyczną wspinaczkę głównego bohatera po upadku z urwiska, podczas gdy na górze jego towarzysz rozważa przecięcie liny. Również końcowa scena rozgrywająca się w śnieżnej zamieci jest przepięknie nakręcona i wyreżyserowana, choć bardzo smutna. Żeby nie wszystko było takie idealne, za szokujący i dziwny uznałem ostateczny los dziecka bohaterów. Przyczepię się też do kostiumów, które nawet na czarno-białej, zniszczonej kliszy wyglądają na zbyt nowe i czyste jak na ubrania prostych wieśniaków i banitów żyjących z dala od cywilizacji. No i fabuła w drugiej połowie filmu prowadzona jest zbyt skokowo. Mam wrażenie, że Banitom posłużyłoby wydłużenie o jakiś kwadrans i dodanie kilku scen z życia bohaterów w końcowym, zimowym etapie ich tułaczki.

Banici to piękny film nakręcony z wykorzystaniem interesujących, innowacyjnych technik kinematograficznych. Na moją końcową ocenę ma jednak wpływ ponury klimat filmu, który sprawia, że nie chciałbym obejrzeć go po raz drugi. No i kilka minusów wskazanych powyżej też miało znaczenie. Wystawiam 7 gwiazdek, chociaż do ośmiu dużo nie brakowało.

źródło grafiki - www.imdb.com

niedziela, 25 marca 2018

Statek niebiański/Himmelskibet (1918)


Film o pionierskiej wyprawie na Marsa i o kondycji moralnej ludzkości.

Reżyser: Holger-Madsen
Kraj: Dania
Czas trwania: 1h 21 min.
Występują: Gunnar Tolnæs, Zanny Petersen, Nicolai Neiiendam, Alf Blütecher, Svend Kornbeck, Philip Bech, Lilly Jacobson, Frederik Jacobsen


Dzisiaj przyjrzymy się wczesnemu science fiction produkcji duńskiej. Film Statek niebiański opowiada o zorganizowanej jako prywatna inicjatywa pewnego astronoma ekspedycji na Marsa. Mamy do czynienia zdecydowanie bardziej z fiction niż science, gdyż elementy naukowe występują w filmie jedynie w formie symbolicznej. Historia jest prosta jak drut. Młody i dzielny marynarz Avanti Planetaros kończy służbę wojskową i poszukuje nowych wyzwań. Jego ojciec, wybitny astronom, proponuje mu objęcie dowództwa nad wyprawą na Marsa. Młodzieniec zgadza się ochoczo, mężczyźni budują statek (raczej samolot) kosmiczny i ekspedycja pod dowództwem Avantiego wyrusza w kosmos. Jeżeli czytelnik odnosi wrażenie, że wygląda to wszystko niezwykle prosto, to ma rację - żadne trudności w przygotowaniu nie występują. Film nie podejmuje próby opisania jakichkolwiek szczegółów technicznych, ograniczając się jedynie do podkreślania co rusz sceptycyzmu opinii publicznej wobec wyprawy. Sama podróż również nie przebiega zbyt ciekawie - astronauci kręcą się po statku, kłócą między sobą, o włos nie dochodzi do buntu, jednak wszystko to jest tylko przedsmakiem głównego wątku filmu.

Intencje reżysera stają się jasne w momencie (bezproblemowego rzecz jasna) lądowania na Marsie i spotkania z jego mieszkańcami. Marsjanie wyglądem niczym się nie różnią od ludzi, zupełnie inaczej wygląda jednak ich kultura. Statek niebiański to film pod pretekstem spotkania z inną cywilizacją krytykujący agresję, egoizm i niski poziom moralny ludzkości. Ja rozumiem, I Wojna Światowa była dobrym powodem, żeby zwątpić w przyszłość gatunku ludzkiego. Tylko że znowu, tak jak w filmie Cywilizacja, autorzy wbijają dam swoje światłe idee do głowy za pomocą młotka. Okazuje się bowiem, że wszyscy Marsjanie to frutarianie, że na Marsie od tysięcy lat nie ma żadnych wojen, a mieszkańcy planety toczą beztroskie i oświecone życie, stąpając dostojnie w białych, powłóczystych szatach. Jakże niegodnie wygląda przy nich załoga Statku niebiańskiego, odziana w parawojskowe mundury, nieokrzesana i porywcza. Tak, Holgerze-Madsenie, wiemy, że ludzie potrafią robić okropne rzeczy. Wiemy, że byłoby lepiej, gdyby wszyscy stali się dobrzy i mili. Szkoda tylko, że jako nasze przeciwieństwo ukazałeś cywilizację totalnych nudziarzy, którym w głowie głównie spacery po łące.

Przebieg fabuły od momentu pierwszego kontaktu nie jest szczególnie zaskakujący. Mamy do czynienia z konfrontacją odmiennych kultur. Poznajemy marsjański wymiar sprawiedliwości, tamtejsze obyczaje damsko-męskie, a także stosunek Marsjan do śmierci. Później mądrzejsza o nowe doświadczenia załoga wyrusza w podróż powrotną. Trzeba mimo wszystko przyznać, że scenariusz jest spójny i pozbawiony zbędnych kombinacji.

Od strony technicznej Statek niebiański zrealizowany jest przyzwoicie, ale też nic nie zwróciło mojej szczególnej uwagi. Efekty specjalne są na takim poziomie, jakiego można się było spodziewać po produkcji sprzed stu lat, jednocześnie wyraźnie gorsze od tego, co można było obserwować w Cabirii lub też u D.W. Griffitha. Aktorstwo jest raczej na słabym poziomie. Zarówno nikczemność ludzka, jak i górnolotność i dostojeństwo Marsjan przedstawione są w sposób przerysowany, momentami komiczny. Mam wrażenie, że nie był to efekt zamierzony.

Przejdźmy do podsumowania. Muszę autorom przyznać, że mieli oryginalny pomysł na przedstawienie swojego pacyfistycznego przesłania. Statek niebiański nie dryfuje w oparach absurdu w taki stopniu, w jakim  pogrążona w nich była Cywilizacja. Niestety Duńczykom zabrakło subtelności i chyba umiejętności aktorskich. Chociaż filmu nie nazwałbym nudnym, z czystym sumieniem mogę go polecić jedynie miłośnikom fantastycznonaukowego campu. Otrzymuje ode mnie 5 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com