poniedziałek, 12 marca 2018

Cabiria (1914)


Film o paskudnych Kartagińczykach i szlachetnych Rzymianach. Ma fajną scenografię.


Reżyser: Giovanni Pastrone
Kraj: Włochy
Czas trwania: 2h 4min.
Występują: Umberto Mozzato, Bartolomeo Pagano, Carolina Catena, Lidia Quaranta, Italia Almirante-Manzini, Vitale Di Stefano

Ten film właściwie powinienem zrecenzować jako pierwszy, ponieważ nie dość, że powstał wcześniej od już opisanych pozycji, to D.W. Griffith czerpał z niego, tworząc epickie sceny w Narodzinach narodu i Nietolerancji. Cóż jednak zrobić, skoro o istnieniu Cabirii dowiedziałem się nieco później. Czym więc jest pierwszy włoski film na mojej liście? Efektownie zrealizowanym pretekstem do zaprezentowania wspaniałej scenografii, pozbawionym natomiast sensownej fabuły.

Zacznijmy od plusów Cabirii, czyli doprawdy niesamowicie przygotowanej otoczki. Film rozgrywa się w czasach wojen Hannibala z Rzymem, pojawia się w nim kilka postaci historycznych, w tym sam wymieniony. W związku z tym twórcy zaprojektowali cieszące oczy kartagińskie lokacje, w tym cudną świątynię Molocha z wejściem w kształcie potwornej paszczy i ogromnych rozmiarów ołtarzem-posągiem mrocznego bóstwa, w swym wnętrzu kryjącym palenisko do składania ofiar z ludzi. Ponadto oglądamy też mury obronne Kartaginy, wokół których rozgrywają się efektowne sceny oblężenia (choć nie tak efektowne jak Babilon w Nietolerancji) i pełen przepychu pałac królewski. Dodajmy gościnny występ Archimedesa budującego dla mieszkańców Syrakuz gigantyczną soczewkę, za pomocą której podpalają rzymską flotę. Oprócz scenografii mamy możliwość podziwiania archaicznych efektów specjalnych w postaci wybuchu Etny i spowodowanego nim zawalenia się domu tytułowej bohaterki (całkiem zręcznie przeprowadzone) oraz wspomnianego już pożaru rzymskiej floty, który który dla współczesnego widza wygląda jak podpalenie modeli statków pływających w wannie, choć zapewne sto lat temu był znacznym osiągnięciem technicznym. No i słonie, nie zapominajmy, że skoro w filmie występuje Hannibal, to słonie być powinny i rzeczywiście są, maszerują sobie z wojskiem przez Alpy, wszystko jak należy. (Są też wielbłądy).

Do plusów filmu zaliczyć należy również bardzo dobrze dobraną oprawę muzyczną, która dla każdej sceny tworzy odpowiedni nastrój, oraz odważną pracę kamery, która nie boi się ruchu, czego trochę brakowało mi w opisywanych wcześniej produkcjach amerykańskich.

W tym miejscu wymieńmy dwie najlepsze sceny filmu, jakimi są:
Scena w świątyni Molocha, w której kapłani po kolei wrzucają kilkoro wyrywających się dzieci do paleniska w posągu bóstwa. Mocna rzecz.
Ludzka piramida zbudowana przez rzymskich legionistów pod murem Kartaginy, żeby umożliwić szpiegowi przekradnięcie się do miasta. Doprawdy oryginalny pomysł.

Teraz mankamenty, z których głównym jest fabuła, a właściwie jej brak. Film jest zbieraniną połączonych luźnym wątkiem scen mających za zadanie demonstrować efektowne pomysły reżysera. Postacie są ledwie zarysowane, co jest problematyczne zwłaszcza w przypadku tytułowej bohaterki, która służy wyłącznie do porywania i składania w ofierze, zaledwie w jednej scenie w całym filmie demonstrując coś w rodzaju osobowości (kiedy przynosi uwięzionym Rzymianom wodę). Nie wiadomo właściwie, dlaczego akurat losy Cabirii miałyby nas szczególnie interesować, zwłaszcza że w przerwie pomiędzy przygarnięciem jej przez kartagińską księżniczkę, a oblężeniem miasta dziesięć lat później, najwyraźniej wiedzie całkiem dobre życie jako służka na królewskim dworze.

Słabemu rozwinięciu postaci nie pomaga niezbyt dobra gra aktorska. Cabirię równie dobrze mógłby zagrać manekin z karteczką z imieniem. Jedna z ważniejszych postaci drugoplanowych, księżniczka Sofonisba, ukazana jest w sposób niezwykle afektowany, co doskonale podsumowuje scena jej śmierci, trwająca grubo ponad pięć minut i mająca charakter raczej komediowy. Z dwójki pierwszoplanowych bohaterów rzymski szpieg wypada dość bezbarwnie, natomiast odgrywany przez Bartolomeo Pagano czarnoskóry niewolnik Maciste to jedyny jasny aktorsko punkt filmu - ruchliwy, odważny, niebezpieczny, imponujący muskulaturą, jest takim fin-de-siecle'owym odpowiednikiem gwiazdy kina akcji. Czytając notkę biograficzną, ze zdziwieniem przekonałem się, że Pagano to biały aktor. Włoski poziom charakteryzacji znacznie przewyższał karykaturalny amerykański "blackface".

Muszę wspomnieć o jeszcze jednym minusie filmu. Wątki parahistoryczne są miłym akcentem, jednak mocno tendencyjne jest w Cabirii przedstawienie Kartagińczyków jako krwiożerczych dzikusów składających ofiary z dzieci. Wszystko to na tle szlachetnych i cywilizowanych Rzymian. Jest to sprawa dość poboczna, jednak najwyraźniej w ten sposób załatwiano w filmie jakieś ówczesne włoskie interesy polityczne.

Czas na ocenę filmu. Niedostatki fabularno-aktorskie są znaczne, jednak film otrzymuje fory za innowacyjność techniczną. Dlatego 6 gwiazdek, choć jako produkcja lat 20. czy 30. nie otrzymałby nawet tyle.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz