Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maurice Tourneur. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Maurice Tourneur. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 3 kwietnia 2018

Ostatni Mohikanin/The Last of the Mohicans (1920)


 Film o nabuzowanych wodą ognistą Indianach czyhających na białe squaw.

Reżyser: Maurice Tourneur i Clarence Brown
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 12 min.

Występują: Wallace Beery, Barbara Bedford, Lillian Hall, Alan Roscoe


Kiedy dowiedziałem się o istnieniu niemej wersji Ostatniego Mohikanina (znaaacznie starszej od znanego filmu z 1992 roku), postanowiłem sprawdzić, czy istnieją jakieś jeszcze inne adaptacje książki Jamesa Fenimore'a Coopera. Okazuje się, że na jej podstawie powstało jedenaście różnie zatytułowanych filmów, trzy seriale telewizyjne (w tym jeden animowany) i na dokładkę słuchowisko radiowe, opera oraz kilka adaptacji komiksowych. Najwyraźniej powieść ta musi być gotowym scenariuszem filmowym. Znany mi wcześniej z kina zahaczającego o fantasy Maurice Tourneur i debiutujący jako reżyser Clarence Brown stworzyli z tego materiału typowy film przygodowy.

Akcja Ostatniego Mohikanina rozgrywa się podczas XVIII-wiecznej Wojny o panowanie w Ameryce Północnej toczonej przez Anglików i Francuzów. Obie strony wspomagane są przez rozmaite plemiona indiańskie. Film przybliża nam historię Cory i Alice Munro, dwóch córek komendanta brytyjskiego Fortu William Henry. Kiedy do fortu zbliżają się oddziały Francuzów i Huronów, komendant wysyła córki w bezpieczniejsze rejony pod eskortą jednego ze swych żołnierzy i indiańskiego przewodnika o imieniu Magua. Po drodze napotykają Chingachgooka i Uncasa, ostatnich żyjących przedstawicieli plemienia Mohikanów, którzy uświadamiają Anglikom, że Magua prowadzi ich na manowce. Pomiędzy przewodnikiem a Mohikanami rozpoczyna się rywalizacja, której stawką są skalpy białych mężczyzn i honor będących pod ich opieką kobiet.

Ostatni Mohikanin to film zdecydowanie stawiający na akcję. Jest tu dużo przemarszów wojsk, strzelanin, dramatycznych pościgów i pojedynków. Wojna przedstawiona jest bez upiększeń. Stanowiąca punkt kulminacyjny scena ataku oddziału pijanych Huronów na pozbawiony ochrony brytyjski fort wręcz zaskakuje brutalnością. Trup ściele się gęsto, a Indianie bez zahamowań mordują kobiety i dzieci. Byłem zszokowany taką dawką przemocy, chociaż tyczy się to jednej tylko sceny w całym filmie. Sekwencje akcji Ostatniego Mohikanina są nakręcone i zmontowane bardzo sprawnie; oglądało się je naprawdę przyjemnie. Na uwagę zasługuje efektywne wykorzystanie plenerów, zwłaszcza podczas sceny finałowej konfrontacji na skalnym urwisku nad wodospadem. Nie udało mi się dotrzeć do informacji, gdzie dokładnie kręcono te ujęcia, ale wybór miejsca zasługuje na pochwałę.

Skrytykować muszę natomiast niedopracowany scenariusz filmu. Autorzy skupili się na sekwencjach akcji, natomiast nie został dopracowany rozwój bohaterów. Ostatni Mohikanin wprowadza naprawdę sporo postaci, zarówno pierwszo- jak i drugoplanowych. Niestety poza siostrami Munro trudno je odróżnić, ponieważ zostały ledwie zarysowane. W sposób dalece niewystarczający ukazano ich motywacje. Nawet tytułowi Mohikanie są jacyś tacy mało wyraziści i właściwie nie wiadomo, dlaczego są przychylni bladym twarzom. Niewiele jest w filmie plansz tekstowych, a prezentowane na nich dialogi są bardzo zwięzłe, co dziwi, zważywszy na długość filmu. Naprawdę nie można było dokręcić paru scen przybliżających widzowi rozliczne postacie? Aktorstwo także jest bez wyrazu. O ile nie czuję potrzeby, żeby któregoś z aktorów skrytykować, to na wyróżnienie także nie zasłużył żaden z nich. Nie mieli ku temu wystarczająco wielu okazji.

Ostatni Mohikanin jest poprawnie, można nawet powiedzieć że efektownie zrealizowanym filmem przygodowym. Nie zawiera jednak w sobie tego, czego szukam w kinie - ciekawie przedstawionych relacji międzyludzkich. Szkoda, zwłaszcza że zalążki tego typu wątków są w scenariuszu obecne. No cóż. Wystawiam tylko 6 gwiazdek, bardzo żałując niewykorzystanego potencjału filmu.

źródło grafiki - www.imdb.com

wtorek, 27 marca 2018

Niebieski ptak/The Blue Bird (1918)


Film o wyprawie w poszukiwaniu szczęścia.

Reżyser: Maurice Tourneur
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 22 min.
Występują: Tula Belle, Robin Macdougall, Lillian Cook, Charles Ascot, Tom Corless


Witajcie w Krainie Snów, w której zwierzęta mówią ludzkim głosem, w której Mleko, Cukier i Chleb nakarmią was, napoją i razem z Ogniem i Wodą wspomogą w waszej wędrówce. Witajcie w krainie niezwykłej wyobraźni Maurice'a Tourneura. O ile jego poprzedni film Małe bogate biedactwo zawierał jedynie sekwencje fantastycznych snów bohaterki, Niebieski ptak to już pełnoprawny film fantastyczny zabierający nas w świat dziecięcych marzeń.

Bohaterami filmu jest dwójka dzieci, chłopiec i dziewczynka o nietypowych imionach Tyltyl i Mytyl, którzy mieszkają wraz z rodzicami w dość ubogim domostwie. Ulubioną maskotką rodzeństwa jest trzymany w klatce ptak. I właśnie prośba nieco jędzowatej sąsiadki, by odstąpić ptaka jej chorej córce, daje początek niezwykłej wyprawie, na którą dzieci wyruszają po położeniu się spać. Na prośbę wróżki mają odszukać dla chorej dziewczynki niebieskiego ptaka, który przynosi szczęście. Podróż zabiera dzieci w takie miejsca jak Pałac Nocy, cmentarz zamieszkały przez duchy ich dziadków i zmarłego rodzeństwa czy Królestwo Przyszłości, w którym mieszkają dzieci oczekujące na narodziny. W wyprawie towarzyszy dzieciom wspomniana już grupa zwierząt i dobrych duchów domowych.

Cóż mogę powiedzieć, wyobraźnia Tournera jest urzekająca. Scenografia i kostiumy mieszkańców fantastycznych krain przygotowane są w sposób urzekający i nawiązujący do dziecięcych wyobrażeń. Znakomicie dopasowano do poszczególnych lokacji odpowiadające im oświetlenie, stosując również barwienie kliszy, dzięki czemu niektóre sceny oglądamy na przykład w błękicie. Nastrój filmu jest oniryczny i poważny, nie ma w nim elementów komediowych. Fabułę można określić jako baśń ukazującą młodym (i niemłodym) widzom, gdzie tak naprawdę odnaleźć można szczęście. Struktura scenariusza Niebieskiego ptaka przywoływała mi na myśl Boską komedię - cała opowieść jest pretekstem do ukazania fantastycznych wizji autora. Bohaterowie filmu nie mają zbyt wiele do roboty. Przechodzą od jednej lokacji do następnej, głównie obserwując niesamowite scenerie i rozmawiając z niezwykłymi postaciami. Dla mniej cierpliwych widzów po pewnym czasie może się to stać nużące, chociaż sądzę, że możliwość podziwiania pomysłów Tourneura w dużym stopniu to rekompensuje.

Niebieski ptak to niezwykły protoplasta filmów fantastycznych, odważnie wykorzystujący techniki filmowe, by przenieść na ekran produkty wyobraźni twórców. Brakuje mu bardziej rozwiniętej fabuły, dla współczesnego widza tempo filmu również może być nie do końca satysfakcjonujące. Bez wątpienia jest to obraz godny uwagi. Otrzymuje 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

czwartek, 22 marca 2018

Małe bogate biedactwo/The Poor Rich Little Girl (1917)


Film o osamotnionym dziecku bogatych rodziców.
Reżyser: Maurice Tourneur
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 4 min.
Występują: Mary Pickford, Madlaine Traverse, Charles Wellesley


Po kilku cięższych gatunkowo pozycjach miałem chęć na coś lżejszego. Wybór padł na Małe bogate biedactwo, film z akcentami komediowymi, choć tak naprawdę smutny. Bohaterką jest Gwendolyn, jedenastoletnia dziewczynka, córka nowobogackiego małżeństwa. Rodzina mieszka w dużej posiadłości i zatrudnia kilkuosobową służbę. Rodziców stać również na wynajęcie dla córki prywatnych nauczycieli. Dziecko właściwie nie opuszcza domu i nie ma kontaktu z rówieśnikami. Również rodzice nie poświęcają jej uwagi - ojciec zajmuje się spekulacjami giełdowymi i wyraźnie przeżywa depresję, matka zajęta jest prowadzeniem życia towarzyskiego. Gwen wychowują surowi i niesympatyczni służący. Dziewczynka zaczyna mieć tego dość, co doprowadza do kilku absurdalnych sytuacji. Gwen obrzuca się błotem ze szwendającymi się w okolicy posiadłości ulicznikami, demoluje łazienkę, a nawet (co przedstawione jest wyjątkowo komicznie) urządza w salonie tańce z przygodnymi towarzyszami zabawy - ulicznym kataryniarzem i hydraulikiem. Nie ulega wątpliwości, że sytuacja zbliża się do punktu krytycznego i coś w życiu małego bogatego biedactwa musi ulec zmianie.

Film zawiera ciekawe sekwencje psychodeliczne rozgrywające się w trakcie snu bohaterki. Występują w nich zdeformowani rodzice i służba Gwen, a także towarzysząca jej wesoła kompania, w skład której obok hydraulika i kataryniarza wchodzi humanoidalny osioł. Psychodelia symbolizować ma marzenie dziewczyny o zdobyciu w końcu zainteresowania rodziców. Zarówno wykonanie (kostiumy, rekwizyty) jak i wymowa tych sekwencji jest niezwykle udana. A wszystko stworzone jest bardzo prostymi, z dzisiejszego punktu widzenia właściwie chałupniczymi środkami. Szczególnie zwrócę tu uwagę na fragment z umiejscowioną w domowej piwnicy piekielną machiną do drukowania pieniędzy.

Główną rolę w Małym bogatym biedactwie zagrała Mary Pickford, wschodząca gwiazda filmu. Może się wydawać dziwne, że rolę jedenastolatki powierzono aktorce liczącej sobie ponad dwadzieścia wiosen, jednak oniryczna atmosfera filmu oraz świetna gra Pickford sprawiły, że zupełnie mi to nie przeszkadzało. Aktorka wyróżnia się w roli Gwen energią oraz połączeniem młodzieńczej niewinności i wdzięcznego łobuzerstwa. W scenach dramatycznych potrafi wzbudzić współczucie spojrzeniem smutnego, zagubionego dziecka. Zwraca też uwagę jej niesamowita fryzura - bardzo długie, wspaniale utrzymane loki. Bardzo chętnie obejrzę ją w innych rolach.

Małe bogate biedactwo to bardzo dobry komediodramat o wysokim poziomie aktorstwa i kinematografii. Jego dodatkowym atutem są surrealistyczne sceny snów dowodzące oryginalnej wyobraźni reżysera. Film zdecydowanie godny uwagi. Otrzymuje 8 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com