Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boris Barnet. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boris Barnet. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 19 lutego 2019

Na obrzeżach/Okraina (1933)

Film o absurdzie Wielkiej Wojny

Reżyseria: Boris Barnet
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 1 h 36 min.

Występują: Siergiej Komarow, Robert Erdman, Jelena Kuźmina, Hans Klering, Nikołaj Bogolubow, Nikołaj Kriuczkow, Aleksandr Czistiakow, Michaił Żarow

W swoim poprzednim filmie Dom przy Trubnej Boris Barnet w żartobliwy sposób przedstawiał różnice klasowe jako główny czynnik konfliktów międzyludzkich. Zgodnie z założeniami marksizmu podkreślał znaczenie jedności i współdziałania klasy robotniczej przeciwko wyzyskującym ją wrogom ludu. Na obrzeżach porusza właściwie te same problemy, tyle że tym razem w poważniejszej konwencji. Film przedstawia Pierwszą Wojnę Światową widzianą z perspektywy małego rosyjskiego miasteczka. Losy jego mieszkańców wplątanych w światowy konflikt pozwalają spojrzeć na antagonizmy państw narodowych z perspektywy zwykłych ludzi. A raczej ludzi wyznających komunistyczne ideały.

Film otwiera sekwencja przedstawiająca strajk robotników. Na dźwięk syreny pracownicy zakładu szewskiego porzucają stanowiska pracy i jednoczą się z załogą sąsiedniej fabryki w buncie przeciwko kapitalistycznym właścicielom. Oczywiście zostają brutalnie rozgonieni przez wojsko. Wkrótce do miasteczka dociera informacja o wybuchu Wielkiej Wojny. To sygnał dla wszelakiej maści agitatorów, którzy namawiają do narodowej solidarności w obliczu zewnętrznego zagrożenia. Większość mieszkańców miasteczka daje się zwieść. Wracają do współpracy z wyzyskiwaczami, nieświadomie zwracając się przeciwko własnym interesom.

W zasadniczej części Na obrzeżach przeplata się ze sobą kilka wątków związanych z wojennymi losami mieszkańców miasteczka. Poznajemy między innymi dwóch braci, z których jeden zostaje powołany do wojska i szerzy tam pacyfistyczną propagandę, drugi natomiast na przekór próbującej go zniechęcić rodzinie zaciąga się na ochotnika. Jest również dwójka sąsiadów - Grieszyn i Karłowicz. Choć przyjaźnili się od lat, nagle stają się wrogami, ponieważ Karłowicz jest Niemcem. W miasteczku pojawiają się także jeńcy niemieccy, którzy z powodu braku żywności otrzymują pozwolenie na poszukiwanie pracy w tamtejszych zakładach. Jeden z nich zakochuje się z wzajemnością w Mańce, córce Grieszyna. Większość Rosjan reaguje jednak na ich związek skrajną wrogością. Jak stwierdza jeniec, z mniejszą agresją spotykał się u rosyjskich żołnierzy na froncie, niż od cywilów na tyłach.

Najważniejszym przesłaniem Na obrzeżach jest absurdalność Wielkiej Wojny. Konflikt jest przedstawiony jako szwindel kapitalistów, którzy bogacą się na dostawach dla wojska. Tymczasem robotnicy i chłopi giną na froncie, nie czując żadnej wrogości do przeciwnika i nie mając pojęcia, o co walczą. Ci, którzy nawołują do pokoju, spotykają się z ostracyzmem a nawet agresją. Barnet umiejętnie przedstawia niedorzeczność konfliktu. Na przykład w początkowej części filmu mocno rozbudowuje relacje pomiędzy Grieszynem a Karłowiczem (grają razem w szachy, Grieszyn pożycza sąsiadowi własną czapkę). Tym boleśniejsze jest ich nieprzyjazne pożegnanie. Reżyser ma talent do budowania silnego przekazu z niepozornych symboli. Świetnie skomponowano na przykład kadr, w którym przekupiony partyjny agitator wygłasza płomienną przemowę o narodowej solidarności, podczas gdy towarzyszący mu burżuje drzemią znudzeni. Na uwagę zasługują także efektowne zdjęcia przybliżające horror walki w okopach. Jedną z ciekawszych sekwencji jest przysypanie żołnierzy warstwą ziemi wzbitej przez wybuch, a następnie żartobliwe udawanie przez jednego z nich trupa.

Oczywiście cały film jest podlany obfitym sosem komunistycznej propagandy. Pozytywni bohaterowie sympatyzują z partią komunistyczną, natomiast kapitaliści i przedstawiciele konkurencyjnych ugrupowań zostali bez wyjątku przedstawieni jako kanalie. Klasowy antagonizm jest według Barneta nie do uniknięcia. Przyjaźń może przekraczać granice etniczne, ale nie przewidziano możliwości bratania się bogatych z biednymi.  Dlatego Na obrzeżach nie jest apelem o pokój na świecie. Wojna jak najbardziej musi wybuchnąć, tylko jej front będzie przebiegał całkiem inaczej. Adekwatnym zakończeniem opowieści jest wybuch Rewolucji Październikowej zapowiadającej  pokój z Niemcami i początek wojny domowej.

Mimo wyraźnego skrzywienia propagandowego film bardzo mi się podobał. Barnet potrafi umiejętnie przedstawiać swoje racje, choć trzeba brać poprawkę, że przekaz filmu spełnia przede wszystkim cele ideologiczne. Ale jakimi środkami wyrazu. Pomysłowe kompozycje kadrów, symbolizm, a nawet pewna doza czarnego humoru przemyconego przez utalentowanych aktorów. Z punktu widzenia sztuki filmowej jest to dzieło zdecydowanie udane. Wystawiam mu 8 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

poniedziałek, 3 września 2018

Dom przy Trubnej/Dom na Trubnoj (1928)

Film o moskiewskiej klasie próżniaczej

Reżyseria: Boris Barnet
Kraj: ZSRR
Czas trwania: 1h 2 min.

Występują: Wiera Mariecka, Władimir Fogiel, Jelena Tiapkina, Władimir Batałow

Dotychczas nie miałem okazji obejrzeć zbyt wielu komedii rodem z ZSRR, ale nie oznacza to, że nie było mi dane posmakować radzieckiego humoru. Na przykład filmy Sergieja Eisensteina i Wsiewołoda Pudowkina pełne są charakterystycznego, jadowitego dowcipu skierowanego przeważnie przeciwko "wrogom ludu". Dzisiaj przybliżę film zupełnie innego typu. Wyreżyserowany przez Borisa Barneta Dom przy Trubnej to pełnokrwista komedia korzystająca z motywów slapstickowych i satyrycznych. Tak samo jednak jak u klasyków propagandy, ostrze satyry skierowane jest wobec elementu wrogiego władzy ludowej. W tym wypadku jest nim moskiewska burżuazja, która w dziesięć lat po rewolucji nadal nie zgina karku i wykorzystuje biednych robotników.

Zbiorowym bohaterem filmu są mieszkańcy bloku przy ulicy Trubnej. Są to bogaci mieszczanie, których stać na zatrudnianie służących. Z pomocy domowych korzystają wszyscy z wyjątkiem pana Golikowa - właściciela małego salonu fryzjerskiego. Golikow jest człowiekiem zapracowanym i znerwicowanym. Ma leniwą żonę i sam wykonuje wszystkie domowe obowiązki, jednak uparcie odmawia przyjęcia na służbę pokojówek, które należą do związku zawodowego. W końcu pojawia się odpowiednia kandydatka. Jest nią przybyła z prowincji Parania, która na pytanie, czy należy do związku, odpowiada, że jest dziewicą. Zagubiona w wielkim mieście, pozbawiona związkowej ochrony, szybko zostaje popychadłem Golikowów. Na szczęście partyjny aktyw czuwa i wkrótce Parania otrzyma od niego należną pomoc.

Pomimo tendencyjnego i napisanego zgodnie z partyjnymi wytycznymi scenariusza, Dom przy Trubnej to stosunkowo udana komedia zawierająca wiele zabawnych scen. Znakomite jest pierwsze ujęcie przedstawiające przekrój klatki schodowej tytułowego domu, na której mieszkańcy prowadzą rozliczne prace. Ponieważ są burżujami, nie szanują wspólnej własności. Dlatego wymiatają na schody śmieci z mieszkań, pucują tam zakurzone trofea (w tym wypchanego lamparta), a nawet rąbią drewno. To ostatnie tak intensywnie, że zaczyna się kruszyć sufit nad jednym z półpięter. Ta absurdalna scena wprowadza nas w realia sowieckiej spółdzielczości. Film skupia się na przedstawieniu w krzywym zwierciadle zepsutych i samolubnych burżujów. Ich czołowymi reprezentantami są Golikowowie. Pan domu rozbija świeżo umyte naczynia o ścianę i robi pranie na kuchennym stole przy pomocy wody z czajnika i cedzaka do zupy. Jego żona wyleguje się całymi dniami w łóżku. Oto czołowi reprezentanci klasy dorobkiewiczów. Jadowity humor filmu łagodnieje, kiedy skupia się na robotnikach. Przybyła właśnie do Moskwy Parania ugania się po torowisku tramwajowym za przywiezioną z rodzinnej wsi kaczką. Później, podczas oglądania robotniczego przedstawienia tak wczuwa się w fabułę, że atakuje miotłą aktora grającego zamachowca. Gagi są liczne i stosunkowo udane. Bawią nawet mimo oczywistej tendencyjności i czarno-białego spojrzenia na bohaterów reprezentujących skonfliktowane ze sobą klasy społeczne.

Kinematograficznie Dom przy Trubnej jest zrealizowany nader sprawnie. Początkowe efektowne ujęcie na przekrój domu przywołuje na myśl nieco podobną scenę z Anioła ulicy. Jak to w kinie radzieckim, uwagę zwraca wywołujący emocje montaż, także w scenach czysto propagandowych jak marsz robotników na wybory do rady miejskiej. Występują nawet tak innowacyjne jak na lata dwudzieste "efekty specjalne" w rodzaju cofnięcia obrazu i retrospekcji. Film korzysta z realistycznej scenografii wykorzystującej nie tylko zbudowane w studio wnętrza tytułowego domu, ale również uzupełniające plenery ulic Moskwy.

Dom przy Trubnej to zabawna komedia, która śmieszy pomimo swojego oczywistego zaangażowania ideologicznego. Trochę było mi nieswojo naśmiewać się z tych tępych i okrutnych burżujów, ale ich portret jest prawdziwie komiczny, a szpile wbijane są celnie. Trochę gorzej jest z cukierkowym obrazem robotników, tak zgodnie się wspierających i wystawiających wspólnie teatrzyk. I tutaj wpleciono sporo humoru, tyle że łagodniejszej natury. Mimo moich zastrzeżeń postrzegam film Barneta jako udaną komedię. Sugeruję tylko wziąć poprawkę na marksistowskie wtręty. Wystawiam 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com