piątek, 23 marca 2018

Wild and Woolly (1917)


Film o wielkiej hucpie na Dzikim Zachodzie.

Reżyser: John Emerson
Kraj: USA
Czas trwania: 1h 12 min.
Występują: Douglas Fairbanks, Eileen Percy

Wild and Woolly to kolejna lżejsza pozycja z USA, komediowy western czerpiący chyba ze wszystkich możliwych stereotypów o Dzikim Zachodzie. Jego bohaterem jest Jeff Hillington, syn magnata kolejowego, który bardzo pragnie zostać kowbojem. Choć mieszka w Nowym Jorku, ubiera się jak bohater swoich ukochanych powieści groszowych, ma pokój pełen gadżetów z Dzikiego Zachodu (łącznie z kołatką z rewolweru i mechanicznym siodłem do treningów), cwałuje konno po miejskich parkach i jest osobą o dość luźnym kontakcie z rzeczywistością. Zaznaczę, że mówimy tu o osobie dorosłej. Jeff zostaje przez ojca wysłany do miasteczka Bitter Creek w Arizonie, aby zbadać opłacalność pociągnięcia tam linii kolejowej. Choć Bitter Creek jest zupełnie normalnym, cywilizowanym miasteczkiem, jego mieszkańcy postanawiają wykorzystać upodobania Jeffa i odegrać przed nim komedię: stawiają makiety saloonu i innych kojarzących się z Dzikim Zachodem budynków, przywdziewają odpowiednie stroje i inscenizują szereg sytuacji takich jak strzelaniny ślepymi nabojami, tańce w saloonie i fikcyjny napad na pociąg. Wszystko to w celu zdobycie jego przychylności. Kilka szemranych postaci postanawia wykorzystać ten teatrzyk do własnych, niecnych celów, co w rezultacie daje Jeffowi okazję do pokazania, co naprawdę jest wart.

Zdaję sobie sprawę, że powyższy opis robi wrażenie całkiem zabawnej komedii, jednak Wild and Woolly nie podobał mi się. Przyczyny są dwie. Pierwszą jest postać głównego bohatera, który jest hiperaktywnym, nadpobudliwym idiotą. Jeff nie zatrzymuje się nawet na sekundę, nie myśli, tylko bez wahania rzuca się w odgrywane ku jego uciesze przedstawienie. Najwyraźniej różnica pomiędzy rzeczywistością a fikcją nie ma dla niego znaczenia. Jako taki nie wzbudził mojej sympatii tylko irytację. Druga sprawa to wykorzystanie w filmie, jak już wspomniałem, chyba wszystkich typowych stereotypów związanych z Dzikim Zachodem. Być może dla widza z czasów współczesnych filmowi było to atrakcyjne, jednak dla mnie poszczególne sceny były powieleniem klisz, które widziałem już wiele razy. Nieważne, że było to celowe; wolałbym więcej oryginalności. Na domiar złego pojawiająca się w filmie grupa Indian (akurat oni nie byli "udawani") została przedstawiona jako wyjątkowo wulgarna zbieranina pijaków, łobuzów i bandytów tańczących pogańskie tańce wokół schwytanego jeńca. W ich przypadku skorzystano ze wszystkich będących pod ręką negatywnych skojarzeń. Dość paskudne.

Moje zastrzeżenia nie oznaczają, że film jest jednoznacznie zły. Bardzo podobał mi się montaż scen strzelanin i pościgów konnych, wykonany profesjonalnie i bardzo dynamicznie. Wrażenie robi również sprawność fizyczna i zdolności kaskaderskie grającego główną rolę Douglasa Fairbanksa, który między innymi przeskakuje z konia na pędzący pociąg. Szkoda tylko, że jego ekspresyjny styl odgrywania Jeffa jest taki irytujący.

Podsumowując, film otrzymuje minusa za fabułę i postać głównego bohatera, plusa za sceny akcji i montaż. Ogólnie wychodzi pół na pół. 5 gwiazdek. Nie wykluczam, że są osoby, które będą się przy Wild and Wooly dobrze bawić, ale niestety nie jest to film dla mnie.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz