piątek, 14 grudnia 2018

Strona tytułowa/The Front Page (1931)

Film o pismakach polujących na newsy

Reżyseria: Lewis Milestone
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 40 min.

Występują: Pat O'Brien, Adolphe Menjou, Mary Brian, George E. Stone

W kulturze amerykańskiej przez długi czas (co najmniej od Afery Watergate do końca XX wieku) panował silnie ugruntowany mit dziennikarza jako bojownika o prawdę i kontrolera władzy. Skutkiem tego odszedł nieco w niepamięć dużo mniej pozytywny obraz środowiska dziennikarskiego jako grupy bezwzględnych hien polujących na sensacje i podsycających niezdrowe nastroje społeczne. Tego typu "żółte dziennikarstwo" kojarzone było przede wszystkim ze słynnym magnatem prasowym Williamem Randolphem Hearstem, który w latach międzywojennych był u szczytu swojej potęgi. Strona tytułowa nakręcona przez rozsławionego niedawnym sukcesem Na zachodzie bez zmian Lewisa Milestone'a przedstawia satyryczny portret dziennikarzy ukazanych jako żerujący na kontrowersjach, pozbawieni skrupułów manipulanci.

Film w przeważającej części rozgrywa się w biurze prasowym przylegającym do miejskiego sądu. Grupa reporterów oczekuje tu na planowaną egzekucję Earla Williamsa, anarchisty skazanego na śmierć za zabójstwo policjanta. Jednym z obecnych jest Hildy Johnson, ceniony dziennikarz, dla którego ma to być ostatnie zlecenie przed ślubem, przeprowadzką do Nowego Jorku i odejściem z zawodu. Jego naczelny Walter Burns robi wszystko co w jego mocy, żeby odwieść swojego najlepszego człowieka od błędnej decyzji. Nie wyłączając nieczystych zagrań. Tymczasem Williams, korzystając z nieostrożności biegłego, ucieka z celi śmierci i przypadkiem trafia do biura prasowego. Burns i Johnson postanawiają ukryć go w zamykanym biurku i tak pokierować sytuacją, żeby ich gazeta jako pierwsza opublikowała pełną historię o ucieczce i schwytaniu zbiega.

Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tak zjadliwej i ostrej satyry. Strona tytułowa absolutnie nie patyczkuje się ze środowiskiem dziennikarskim, bardzo niepochlebnie portretując jego przedstawicieli. Dzielą się oni na leni biernie wyczekujących na tematy i celowo manipulujących faktami pod własne potrzeby oraz na hiperaktywnych maniaków, takich jak Burns i Johnson, którzy przejmują w swoje ręce ster wydarzeń, aby stworzyć jak najpoczytniejszą opowieść. Kiedy takie psy gończe ruszają w pogoń za faktami, nie liczy się nic - ani bliscy, ani pieniądze, ani dobro bohaterów artykułu. Najważniejszy jest materiał na pierwszą stronę. Sporo miejsca poświęcono naciskom politycznym - Williams jest niesłusznie oskarżony o komunistyczne sympatie, co miało wpływ na przebieg jego procesu. Sposób relacjonowania tych faktów jest oczywiście zależny od poglądów i powiązań samych reporterów. Jesteśmy także świadkami próby ucieczki z tego bagienka Hildy'ego Johnsona. Największą przeszkodą jest nie pozbawiony skrupułów szef, lecz adrenalina związana z nieustannym polowaniem na dobry materiał.

Film ma jedną słabość, które trochę utrudnia jego odbiór. Lista dialogowa jest niezwykle rozbudowana i wymaga od widza dużego skupienia. Nabuzowani adrenaliną bohaterowie wyrzucają z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego, w dodatku ubierając wypowiedzi w rozliczne aluzje i metafory, z których część nawiązuje do zwyczajów i wydarzeń powszechnie znanych w latach trzydziestych, a dziś już niekoniecznie. W efekcie umyka wiele żartów i gierek słownych. Dużym atutem Strony tytułowej jest natomiast świetna praca kamery. 90% akcji rozgrywa się w jednym pomieszczeniu, jednak oko obiektywu niezwykle dynamicznie krąży pomiędzy postaciami, nadając ton ich wymianie słów, pokazując ich z rozmaitych perspektyw podkreślających wzajemne relacje. Znakomicie wspomaga to dialogi i zasługuje na duże uznanie. Aktorstwo jest solidne, chociaż żaden z odtwórców nie wzbudza szczególnego zachwytu. Jak zawsze na dobrym poziomie jest gra Adolphe Menjou w roli Burnsa, ale oglądałem już lepsze role w wykonaniu tego aktora.

Strona tytułowa to ciekawa i inteligentna satyra, której prawdopodobnie nie byłem w stanie docenić tak bardzo, jak na to zasługuje. Dotyczy to zwłaszcza dialogów, z których udało mi się wyłapać tylko część tego, co wartościowe. Duży plus dla Milestone'a za odwagę i niestępione ostrze satyry, wyrazy uznania za świetne zdjęcia. Film otrzymuje ode mnie mocne 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz