sobota, 22 grudnia 2018

X-27/Dishonored (1931)

Film o patriotyzmie

Reżyseria: Josef von Sternberg
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 27 min.

Występują: Marlene Dietrich, Victor McLagen, Gustav von Seyfertitz, Warner Oland, Lew Cody, Barry Norton

Film, o którym dziś piszę, nie miał szczęścia do tytułów. Polski jakiś taki tajemniczy, właściwie nic nie mówi o treści. Oryginalny zdradza za dużo, ponadto został nadany wbrew woli reżysera, gdyż według niego wypaczał wymowę filmu. Muszę się tu zgodzić z Josefem von Sternbergiem, bo o nim mowa. Szpiegowski melodramat o agentce kryptonim: X-27 jak na dłoni pokazuje, że Austriak wyprzedzał swym talentem większość hollywoodzkich twórców. Jego nowatorstwo miało jednak negatywny skutek uboczny w postaci niezrozumienia. Rezultatem jest pochopne przypięcie głównej bohaterce etykietki "dishonored" - zniesławionej. Tymczasem prawda jest bardziej skomplikowana.

Film rozgrywa się w początkowej fazie I Wojny Światowej i opowiada historię Marii Kolverer, wiedeńskiej prostytutki, która zostaje zwerbowana na agentkę cesarskiego wywiadu. Jej pierwszym zadaniem jest uwiedzenie i zdemaskowanie austriackiego oficera pracującego dla Rosjan. Następnie X-27 wyrusza zapolować na kapitana Kranau, asa wywiadu rosyjskiego. Szpieg okazuje się dla niej równorzędnym przeciwnikiem, a ich rozgrywkę dodatkowo komplikuje obopólne zauroczenie.

X-27 uważam za niezbity dowód reżyserskich uzdolnień Josefa von Sternberga. Nie jest to najlepszy film tego reżysera; jego scenariusz, choć wciągający, nie należy do najbłyskotliwszych; nie porywa także, za wyjątkiem głównej gwiazdy, aktorstwo. Pomimo tych mankamentów film ogląda się świetnie, właściwie chłonąc kolejne sceny. Powody są dwa - kobiecy magnetyzm obsadzonej w roli głównej muzy von Sternberga, Marlene Dietrich oraz niesamowita pomysłowość reżysera jako narratora niepospolitej historii.

Zacznijmy od Dietrich, która wykreowała postać absolutnie niezależną, nonkonformistyczną, imponującą inteligencją, odwagą i godnością. Jest to wdowa po cesarskim oficerze i żarliwa patriotka, niewiele sobie robiąca z opinii innych. Kiedy w pierwszych minutach filmu zastawia pułapkę na próbującego przeciągnąć ją na stronę wroga agenta, jest przy tym tak dyskretna, że niepostrzeżenie chwyta w sidła również na widza. Do tego nadal uwodzi seksapilem, który prezentowała wcześniej w Błękitnym aniele i Maroku. Potrafi być równie urzekająca w balowej sukni i zasłaniającej górną połowę twarzy masce, co w puchowych kapciach czy w stroju polskiej wieśniaczki. Podobnie niezależna i wyrazista postać kobieca była w kinie lat trzydziestych ewenementem. Szkoda, że nie dorównuje jej Victor McLagen, który z mocno przeciętnym skutkiem usiłuje być szarmancki. Jego uśmiech wydaje się sztuczny. Po prostu brak mu uroku podobnego do tego, jakim dysponował choćby Maurice Chevalier. 

Jeżeli chodzi o narrację, X-27 jest prawdziwą kopalnią oryginalnych pomysłów. W początkowych scenach filmu mamy okazję obejrzeć mieszkanie bohaterki, którego ozdobą są dyndające na sznurkach aniołki. Ich ograniczony linkami taniec symbolizuje późniejsze potyczki szpiegów uzależnionych od rozkazów swych mocodawców. Olbrzymią rolę w filmie odgrywa muzyka. Jak przystało na film osadzony w Wiedniu, oparta została głównie na partiach fortepianowych. Wykonywane przez bohaterkę utwory nie tylko nadają klimat poszczególnym scenom, ale w niektórych momentach służą dosłownie jako szpiegowski szyfr. W tyle nie pozostaje wykorzystanie scenografii. Mam tu na myśli przede wszystkim niezwykle klimatyczne i nastrojowe sceny z balu maskowego, w których Dietrich robi oryginalny użytek z confetti, serpentyn i rozwijanych gwizdków. Nie mówiąc już o zupełnie odjechanym epizodzie, kiedy X-27 w przebraniu wieśniaczki uwodzi rosyjskiego pułkownika, bawiąc się z nim w chowanego, między innymi z wykorzystaniem pieca kaflowego. Styl von Sternberga charakteryzuje oszczędne podejście do dialogów, umiejętne wykorzystanie dźwięku i zamiłowanie do ciekawych kompozycji wizualnych. Rzadko w jednym filmie występuje tyle godnych zapamiętania momentów, często stworzonych dzięki nietypowej modyfikacji znanych konwencji. Nieco przypomina to nowatorstwo Fritza Langa osiągnięte w Szpiegach lub Mordercy, jednak nie do końca. Josef von Sternberg był w roku 1931 artystą, który wykształcił już własny, niepowtarzalny styl.

X-27 jest filmem niezwykle przyjemnym w odbiorze i atrakcyjnym wizualnie. Łatwo jest przymknąć oko na pewne niedociągnięcia scenariusza, kiedy służą opowiedzeniu tak wciągającej historii. Muszę dodać, że film posiada godne i satysfakcjonujące zakończenie, w odpowiedni sposób podkreślające indywidualizm i niezależność głównej bohaterki. Zdecydowanie warto się zapoznać z tym nieco zapomnianym, oryginalnym dziełem. Wystawiam mu 9 gwiazdek i gorąco polecam.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz