sobota, 6 października 2018

Disraeli (1929)

Film o mężu stanu

Reżyseria: Alfred E. Green
Kraj: USA
Czas trwania: 1 h 27 min.

Występują: George Arliss, Doris Lloyd, David Torrence, Florence Arliss, Anthony Bushell

Jak mieliśmy się okazję przekonać, zdobywca Oscara 1929 za główną rolę żeńską był filmem delikatnie mówiąc kiepskim. Wzbudziło to moje obawy co do laureata męskiego odpowiednika tej nagrody. Na szczęście nie sprawdziły się. Zarówno film Disraeli jak i wcielający się w tytułową postać Brytyjczyk George Arliss nie zawodzą, dając w efekcie całkiem niezłe widowisko.

Film opowiada o epizodzie z życia brytyjskiego premiera Benjamina Disraeliego, który w roku 1875 praktycznie jednoosobowo przeprowadził operację zakupu dla Wielkiej Brytanii Kanału Sueskiego, ugruntowując jej pozycję jako światowego imperium. Disraeli dość luźno podchodzi do faktów historycznych. Część rzeczywistych postaci została zastąpiona fikcyjnymi odpowiednikami (na przykład zamiast Lionela Rotschilda mamy bliżej nieznanego żydowskiego bankiera), a intryga została nieco podrasowana. Bo też film ten nie jest studium nad wydarzeniem historycznym, tylko studium charakteru wybitnej jednostki.

Oscarowa rola George'a Arlissa jest naprawdę dobra. Jego Disraeli jest człowiekiem wyróżniającym się z otoczenia już na pierwszy rzut oka. Charakterystyczna fryzura, monokl, nieco przygarbiona sylwetka doświadczonego polityka. Benjamin Disraeli nie jest przeciętnym zjadaczem chleba i o tym wie. Ba, wykorzystuje swoją reputację do dyskretnego i umiejętnego kierowania ludźmi. Człowiek to ujmujący, o dużej elokwencji i poczuciu humoru. Potrafi myśleć strategicznie, kiedy trzeba - forsować swoje plany wbrew opinii otoczenia, w trudnych sytuacjach - improwizować. Nie przepada za rządowym gabinetem na 10. Downing Street, większość spotkań i decyzji podejmując w swojej rezydencji. Tutaj jest wspomagany przez najbardziej zaufaną doradczynię, swoją żonę lady Beaconsfield (graną przez prawdziwą żonę Arlissa). Bardzo to sympatyczne małżeństwo, rozumiejące się bez słów i ładnie się uzupełniające. George Arliss zdołał wykreować przekonującego męża stanu, wybitną osobowość. Nietrudno uwierzyć, że właśnie ten człowiek dzięki swej przezorności odmienił losy kraju.

Teraz trochę narzekania. Disraeli posiada wiele słabości typowych dla wczesnych dźwiękówek. Fabułę oparto wyłącznie na dialogach, których jest bardzo dużo. Można powiedzieć, że oglądamy przedstawienie. Akcja dzieje się w kilku pomieszczeniach (i ogrodzie), a o innych ważnych wydarzeniach dowiadujemy się tylko z rozmów. Nie jest to tak atrakcyjne jak byłoby opowiadanie obrazem. Na szczęście dialogi zostały dobrze napisane. Miło się ogląda popisy elokwencji i sardonicznego humoru premiera. Jego wypowiedzi są różnorodne, od przyjacielskich pogawędek, poprzez negocjacje polityczne, aż po przemowy. Wszystkie są znakomicie wygłaszane przez charyzmatycznego Arlissa. Dzięki temu film nie nudzi. Trochę słabiej wypadają na tle głównego bohatera postacie poboczne. Obok żony jest jeszcze żydowski bankier, prezes Bank of England, asystent i kilku rosyjskich szpiegów, ale żaden z nich nie zapada zbytnio w pamięć. Również częściowo fikcyjna intryga ma kilka słabych punktów, zwłaszcza w zakresie postępowania Disraeliego ze szpiegami. Z pewnością nie tak wyglądało prowadzenie polityki przez brytyjskiego premiera. Ale, jak już pisałem, nie o tym jest ten film.

Disraeli okazał się przyjemną dźwiękówką z bardzo dobrą kreacją głównego bohatera. Warto się z nim zapoznać, jeżeli kogoś interesuje historia Imperium Brytyjskiego. Nie w celu poznania faktów, ale przybliżenia sobie kulturowego obrazu wiktoriańskiej polityki. Benjamin Disraeli jest nader ciekawym archetypem dla tego typu postaci. Między innymi za to wystawiam filmowi 7 gwiazdek.

źródło grafiki - www.imdb.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz